Rozdział 30

5.2K 476 296
                                    

*Ethan

Annael w milczeniu prowadziła mnie w głąb ogrodu. Nie przerywałem panującej między nami ciszy, bo nie widziałem ku temu powodów.

Obserwowałem, jak włosy dziewczyny mieniły się w blasku księżyca. Nocą wydawała się nieco... Inna.

Jasna cera stawała się jeszcze bledsza, a kroki lżejsze, dając złudzenie, jakby unosiła się w powietrzu.

Wyczuwając na sobie mój wzrok, dziewczyna spojrzała na mnie pytająco.

- Coś nie tak?

- Nie, nie! Tak sobie tylko myślałem.

- O czym?

- O tym, że w nocy jesteś trochę... - Urwałem, szukając dobrego określenia.

Widząc moje zakłopotanie, elfka zaśmiała się, ukazując przy tym rząd białych zębów. Zauważyłem, że jej kły były nieco dłuższe niż zawsze.

Przekrzywiłem głowę w bok, zastanawiając się nad tym faktem. Nagle doznałem olśnienia.

- Wampirza strona? - spytałem.

- Dokładnie. Osobiście wolę noc niż dzień, jednak to, że w głównej mierze odziedziczyłam elfie geny, pozwala mi chodzić w słońcu bez żadnego uszczerbku.

- Och... Czyli w nocy jesteś silniejsza niż za dnia? - dopytywałem.

Kiwnęła głową z uśmiechem.

Otworzyłem szeroko oczy i wyrywając rękę z uścisku dziewczyny, skierowałem dłoń do szyi, zasłaniając tym samym tętnicę.

Zatrzymała się i spojrzała na mnie niepewnie.

- Ty chyba nie myślisz, że... - Zaczęła, ale wszedłem jej w słowo.

- Nie, czemu miałbym tak myśleć? - Uniosłem wysoko brwi. - Wampirza hybryda prowadzi mnie w nocy do odludnego miejsca na kolację. To wcale nie wygląda podejrzanie.

Przyglądała mi się przez chwilę uważnie, po czym parsknęła śmiechem.

- Prawie ci się udało - mruknęła, podchodząc do mnie.

- Prawie? Przecież byłem genialny! - Udałem oburzenie.

- Ethan, nie uwierzę, że wystraszyłbyś się pierwszej lepszej prawie-wampirzycy.

Ty nie jesteś pierwsza lepsza...

Ruszyliśmy dalej, a po chwili dziewczyna dodała:

- Poza tym, gdybym potrzebowała krwi, to na pewno nie brałabym jej od ciebie.

Zatrzymałem się gwałtownie, ciągnąc ją w swoją stronę, przez co zderzyła się z moją klatką piersiową.

Chwyciłem ją za ramiona i tym razem szczerze oburzony zapytałem:

- Dlaczego nie?! Przecież jestem równie dobry, jak każdy inny! Co ci we mnie nie pasuje, wampirzynko?!

Tupiąc nogą, czekałem, aż mi odpowie, jednak ku memu zdziwieniu ona wybuchła śmiechem.

- To nie jest śmieszne - warknąłem. - Uważasz, że nie jestem godzien na bycie twoim posiłkiem?

Naprawdę chciałem wiedzieć. Dlaczego nie ja?!

- Spokojnie, spokojnie...! - Uniosła dłonie w obronnym geście. - Powinieneś wiedzieć, że wraz z krwią wampir przejmuje energię życiową dawcy. Twoja moc w połączeniu z moją to zdecydowanie za dużo. Taka wybuchowa mieszanka mogłaby mnie zabić.

Dziedzictwo FeniksaWhere stories live. Discover now