Rozdział 34

5.2K 440 390
                                    

Stałam pośrodku niczego.

Dookoła była ciemność, jednak gdy spojrzałam w górę, dostrzegłam kolorowe kłęby dymu, które wiły się chaotycznie we wszystkie strony.

Kiedy się uważniej przyjrzałam, zauważyłam w nich jakieś twarze, lecz szybko znikały i przemieniały się w coś innego.

Spróbowałam się ruszyć i bez zdziwienia odkryłam, że nie mogę.

Przez moją głowę przelatywały różne obrazy, z których udało mi się wyłapać tylko kilka.

Przedstawiały one smoka ziejącego ogniem i martwe ciała.

Czy to możliwe, że jestem martwa? Czy właśnie tak wygląda życie po śmierci?

Wtem usłyszałam czyjeś kroki. Z początku ciche i odległe, stawały się coraz bardziej wyraźne. Z mroku wyłoniła się sylwetka młodego mężczyzny, którego jasne włosy wyróżniały się wśród wszechobecnej czerni.

- Annael - mruknął chłopak. Na dźwięk jego głosu spięłam się cała, ogromnie żałując, że nie mogę się ruszyć. - Znowu się spotykamy. Przypadek?

- Ty mi powiedz - burknęłam, śledząc uważnie każdy krok mężczyzny.

- Widzę, że twój stosunek do mej osoby w ogóle się nie zmienił! - Rozłożył bezradnie ramiona i zrobił smutną minę, jakby rzeczywiście ubolewał nad tym faktem.

Był już na tyle blisko, że mogłam dostrzec błysk w jego czarnych tęczówkach.

- Za to ja widzę, że nie potrafisz przyjąć odmowy.

Pokręcił głową, wykrzywiając nieco usta. Stał kilka centymetrów przede mną i patrzył na mnie z góry.

- Nie wtedy, gdy wiem, że wciąż mam szansę.

- W takim razie jesteś naprawdę tępy, jeśli myślisz, że ją masz - prychnęłam.

- Odważne słowa jak na osobę w twojej sytuacji. Uważaj jednak, bo moja cierpliwość ma granice - szepnął, nachylając się nade mną.

Przełknęłam nerwowo ślinę i zacisnęłam zęby, żeby powstrzymać kolejną uwagę, cisnącą mi się na usta.

- Grzeczna dziewczynka. - Uśmiechnął się. - Myślę, że w nagrodę mogę ci nieco pomóc.

Chłopak machnął leniwie ręką i poczułam, jak powoli odzyskuję panowanie nad ciałem.

- Czego chcesz? - spytałam, rozcierając obolałe mięśnie.

- Tego, co wcześniej. Przyłącz się do mnie - odpowiedział luźno, uśmiechając się przy tym.

- To już przerabialiśmy, a moja odpowiedź się nie zmieniła. Coś jeszcze?

- Moja droga, jesteś strasznie pochopna w swoich decyzjach. Zobaczysz, jeszcze zmienisz zdanie.

Ta rozmowa do niczego nie prowadziła. Postanowiłam zmienić temat.

- Gdzie jesteśmy?

- A jak myślisz? - Białowłosy przekrzywił głowę, obserwując mnie z zainteresowaniem.

- Po prostu mi odpowiedz.

Chłopak podszedł do mnie i ujął mnie za podbródek, patrząc mi głęboko w oczy. Zamyślił się przez chwilę, a ja, mimo szczerych chęci, bałam się cokolwiek powiedzieć.

Jego smukłe palce były lodowate, a uchwyt stanowczy i delikatny zarazem.

W końcu chłopak wyrwał się z zadumy i rzekł:

Dziedzictwo FeniksaWhere stories live. Discover now