Rozdział 36

4.7K 430 322
                                    

Siedzieliśmy na twardej ziemi w milczeniu, zastanawiając się nad imieniem, od którego teraz tyle zależało. Do głowy wpadały mi różne pomysły, jednak żaden z nich nie był zbyt sensowny.

Gad leżał nieopodal nas i z głową opartą na łapach drzemał spokojnie. Chyba nie brał nas za jakiekolwiek zagrożenie. Dobrze chociaż, że nie dał nam ograniczonego czasu i mogliśmy spokojnie pomyśleć. Po kilku minutach Nathaniel się odezwał, przeczesując nerwowo włosy.

- Macie może jakiś pomysł? Cokolwiek?

Pokręciłam głową i spojrzałam na Ethana, on jednak tylko wzruszył bezradnie ramionami.

- Nie znamy tego smoka, skąd możemy wiedzieć, jak ten bydlak się nazywa? - burknął brunet.

- Dobra, skupmy się. - Nathaniel zamknął oczy i ściskając dwoma palcami grzbiet nosa, kontynuował: - Wiemy, że smok jest już stary, żyje kilka wieków jak nie dłużej. Był przywódcą swojej rasy i sprzymierzył się z człowiekiem, żeby zapobiec niepotrzebnemu rozlewowi krwi. Wraz z magiem rzucił na las klątwę zapomnienia i tak zakończyła się wojna między ludźmi i smokami. Teraz nasuwa się pytanie. - Chłopak spojrzał na nas, a w jego błękitnych oczach ujrzałam coś na kształt desperacji. - Co nam daje ta wiedza?

Miałam ochotę walnąć głową o ścianę - to zadanie jest praktycznie niemożliwe!

- Kolor łusek raczej odpada, skoro osiągnął w życiu coś wielkiego, prawda? - mruknęłam, próbując zmusić mózg do myślenia.

- Doszedłem do takiego samego wniosku. Co prawda ten jest jedynym złotym przedstawicielem swojego gatunku, tylko przywódcy mają taki kolor. Dopóki on nie umrze, nie pojawi się żaden nowy Emas - westchnął, a gdy ujrzał nasze pytające spojrzenia, szybko wyjaśnił: - Emas, czyli złoty.  

- A gdyby tak podejść od tej legendarnej strony? - wymruczał Ethan, jakby sam do siebie. Jego spojrzenie było nieobecne. - Kiedyś to był zwykły las, nikt pewnie nawet o nim wiedział, a teraz? Wszyscy go znają pod nazwą Dymiący Las... Dlaczego? Z powodu unoszącego się dymu. Słowo klucz? - Spojrzał na księcia, który od razu załapał myśl chłopaka.

- Dym - dokończył. - Oczywiście, że też wcześniej na to nie wpadłem- powiedział, a w jego głosie pojawił się zapał.

- Idąc tym tropem, jak miałaby na imię ta jaszczurka? - spytał Ethan.

- Haseup - odpowiedział blondyn, uśmiechając się nieznacznie.

- Idiotyczne - burknął zielonooki. - Pasuje do niego.

Książę wstał, podszedł nieco do smoka i przemówił głośno:

- Mamy pierwszą odpowiedź - zaczął.

Nie - przerwał mu mentalny głos.

- Jak to nie? - zaakcentował ostatnie słowo chłopak. - Dałeś nam trzy szanse, oto wykorzystujemy jedną z nich.

Widziałam, jak zacisnął pięści, próbując utrzymać gniew na wodzy.

Owszem, dałem wam trzy szanse i właśnie jedną już wykorzystaliście. Zostały wam dwie - mruknął smok, leniwie machając ogonem.

- Ale nawet nie wiesz...

Haseup. To nie jest moje imię - wycedził gad, jakby oburzony, że coś takiego w ogóle nam wpadło do głowy.

Nathaniel wrócił do nas, a z jego ciała uszedł cały zapał, jaki jeszcze przed chwilą miał. Usiadł przed nami i oparł czoło na ugiętych kolanach, zaciskając nerwowo ręce na włosach. Chwyciłam go delikatnie za ramię i poczekałam, aż na mnie spojrzy.

Dziedzictwo FeniksaWhere stories live. Discover now