Rozdział 15

5.8K 485 179
                                    

*Nathaniel

- Jesteś pewny, że nie chcesz odpocząć? - zapytałem po raz kolejny.

- Yhym, jedziemy dalej - wymamrotał.

Znowu ta sama odpowiedź.

Odkąd ruszyliśmy w dalszą podróż kilka godzin temu, Ethan uparł się nie robić postojów, aby jak najszybciej dotrzeć do Żelaznej Góry.

Rozumiałem, że wolał, abyśmy byli tam przed zmrokiem, ale ten człowiek ledwo trzymał się na koniu.

Jeśli przeforsowałby swój organizm, miałbym nie tylko Annael na głowie, ale też jego. To niezbyt dobry pomysł, biorąc pod uwagę, że byliśmy na dzikich terenach.

Westchnąłem, jednak nie naciskałem. Znaliśmy się już wiele lat i wiedziałem, jak bardzo uparty potrafił być mój przyjaciel.

Jechaliśmy w milczeniu, a wokół nas powoli zaczęła gromadzić się mgła, unosząca się u podnóża góry.

Ciszę przerwał Ethan.

- Wiesz może, jak wyglądało jej życie, zanim złapali ją łowcy? - spytał cicho, oblizując wargi.

Odruchowo zerknąłem na dziewczynę, o której byłą mowa. Siedziała nieprzytomna przede mną na koniu, tak więc cały czas musiałem ją trzymać, aby nie spadła.

- Nie mam pojęcia. Nigdy nie mówiła o tym, co było przed - mruknąłem.

- Wiesz... Wspomniała mi, że nie miała lekkiego życia - rzekł zamyślony chłopak, drapiąc się po karku. - Jak myślisz, znęcano się nad nią? A może to ona dręczyła innych?

Zastanowiłem się nad słowami chłopaka.

Czy Annael była ofiarą przemocy?

Po części na pewno, lecz nie o to mu chodziło. Ale czy w takim razie była katem? Zabijała z czyjegoś rozkazu?

- Wydaje mi się, że mogła być ofiarą przemocy albo coś w tym rodzaju, ale nie znęcano się nad nią aż tak, żeby złamać jej ducha -zacząłem powoli, starannie dobierając słowa. - Przecież widziałeś, jaka potrafi być pyskata. W dodatku musiała mieć jakieś szkolenie. Zwyczajna kobieta nie zabiłaby sakamari, a już na pewno nie takiej starej.

- Myślisz, że była płatną zabójczynią pod czyimś dowództwem? - Przechylił lekko głowę, patrząc ciekawie na elfkę. - To by wyjaśniało jej zdolności oraz przykre doświadczenia. Wyżsi rangą nie szczędzą batów swoim podopiecznym. Mogliby kazać wymordować jej wszystkie dzieci ze wsi, a ona nie miałaby nic do gadania.

Spiąłem się na tę myśl. Jeśli rzeczywiście tak było, to musiała przejść prawdziwe piekło.

- Uważam, że najlepiej będzie, gdy sami ją o to zapytamy - westchnąłem. - Jeśli będzie chciała, podzieli się z nami tą informacją.

- Masz rację - powiedział cicho brunet.

Usłyszałem stukot kopyt o skałę. Nawet nie zauważyłem, gdy wyjechaliśmy na wąską ścieżkę, prowadzącą na szczyt Żelaznej Góry.

- Robi wrażenie, co? - Ethan uśmiechnął się lekko, posyłając mi przelotne spojrzenie. - Mniej więcej pół godziny drogi stąd widziałem wnękę. Możemy sprawdzić, czy pomieścimy się w niej wszyscy. Jeśli tak, zatrzymamy się tam na noc.

- Widziałeś wnękę? - zdziwiłem się.

- Owszem - parsknął. - Za bardzo odbiegasz myślami od rzeczywistości, przyjacielu. Umyka ci wiele szczegółów. - Mimo zmęczenia w jego głosie usłyszałem, że był lekko rozbawiony.

Dziedzictwo FeniksaWhere stories live. Discover now