Rozdział 1

368 11 0
                                    


Siedzę w pokoju i czytam książkę
przed spaniem, nagle słyszę jakby ktoś się spinał po drzewie. Używam mojego nadprzyrodzonego słuchu i odrazu wiem kto to, kiedy słyszę przekleństwo ze strony bruneta. Wzdycham i idę do Scotta.

- Scott...- wchodzę do jego pokoju bez pukania.

- Andrea? Wszystko okej? - mówi zaskoczony i podchodzi do mnie.

Nie dziwie się że jest zaskoczony. Nie mam z nim zbyt dobrego kontaktu, tak samo jak i Stiles'em. Kiedyś miałam z nimi świetny kontakt, największy ze Stiles'em Stilinskim, mogę stwierdzić że łączyło nas coś więcej niż przyjaźń, ale kiedy dowiedziałam się prawdy i tego że całe życie żyłam w kłamstwie z nikim nie chciałam rozmawiać i przebywać. Kiedy skończył się rok szkolny, chciałam od wszystkich i wszystkiego odetchnąć, dlatego wyjechałam na wakacje do innego miasta. Poznałam tam osoby które też były nadprzyrodzone. Jednak największy kontakt złapałam z niejakim Damon'em Salvatore.
Niestety kiedy wakacje się skończyły, musiałam wrócić tutaj.
Jednak dwa miesiące temu skończył się rok szkoły, i znowu pojechałam do Mystic Falls. Właśnie...dwa miesiące temu. Czyli wakacje się skończyły i znowu musiałam wrócić.

- Ktoś chyba chce się wkraść do domu. Słyszałam jakby ktoś chodził po drzewie.- mówię obojętnie.

- Napewno ci się przesłyszało An, pójdź spa- przerwał kiedy usłyszał hałas za oknem - Okej, nie przesłyszało ci się. Pójdę to sprawdzić - mówi i bierze kij bejsbolowy.

- Czekaj idę z tobą.

Schodzimy na dół i jesteśmy już przy drzwiach od domu, Scott zakrywa usta palcem co oznacza że mam być cicho. Skinam głową, otwiera drzwi i idziemy powoli. Mój brat bliźniak zasłania mnie dłonią żeby mnie "chronić" i udaje nie wzruszonego, a serce mu wali szybciej niż temu człowiekowi który zobaczył mnie w lesie jak z wilka zmieniam się w człowieka. Lekko się uśmiecham przypominając sobie tą sytuację. Nagle usłyszeliśmy szelest, odwróciliśmy się i w tej chwili ktoś zawisnął na drzewie. Oczywiście tym kimś jest nie kto inny niż Stiles Stiliński.

- Stiles co ty do cholery robisz?! - krzyknął Scott.

- Nie odbierałaś telefonu! I po co ci ten kij!

- Na zwierzęta! - krzyczy Scott a ja się temu wszystkiemu przyglądam.

- Dobra nie ważne, usły- przerwał kiedy mnie zobaczył. Jego czekoladowe tenczówki sprawdzały mnie od góry do dołu. No cóż, miałam założoną za dużą koszulkę Damon'a i krótkie spodenki które pokazywały mi połowę tyłka. Uśmiecham się w duchu z jego reakcji - Cz-cześć Andrea! - zająknął się - Co tu robisz? - patrzy na mnie zakłopotany i lekko się uśmiecha.

- Przypominam ci że tu mieszkam i myślałam że ktoś chce się włamać - skłamałam i przewróciłam oczami. Co jak co ale Stiles zadane głupie pytania.

- No tak, fakt.

- Dobra ja idę spać.

Oznajmiłam idąc do pokoju. Mogłam podsłuchać ich rozmowę ale nie chciałam. Poszłam umyć zęby po czym położyłam się na łóżku i odpłynęłam w krainę Morfeusza.

~~•~~

Słyszę dźwięk budzika na co jęcze z niezadowolenia i go wyłączam. Nie muszę spać, ale bardzo to lubię, bo kto by nie lubił?
Wstaje, biorę ubrania i odrazu idę pod prysznic. Słyszalam jak Scott wrócił do domu o jakieś 3 nad ranem. Wyszłam z prysznica umyłam zęby i zaczęłam się ubierać. Dzisiaj wybrałam czerwony top na cienkich ramiączkach, czarne spodnie z wysokim stanem i z takim samym kolorem kurtkę skórzaną. Po ubraniu się wysuszyłam włosy które były lekko pokręcone, zrobiłam sobie codzienny makijaż który składa się tylko z lekkiego cieniu pod oczy, tuszu do rzęs i szminki na usta.
Z powodu tego że jestem istotą nadprzyrodzoną, moja cera nie ma żadnych niedoskonałości.
Wzięłam torbę z książkami i zeszłam na dół.
Założyłam czarne botki na obcasie po czym wzięłam klucze do mojego auta. Już miałam otwierać drzwi ale poczułam coś, czego nigdy nie chciałam poczuć w tym domu. Woń wilkołaka.. Z tego co wiem żaden z moich przyjaciół z innego miasta nie przyjechał więc się zdziwiłam.
Poszłam do kuchni bo stamtąd czułam woń i chciałam sprawdzić kogo mam zabić. Zamarłam kiedy zobaczyłam.. Scotta?
Nie..To nie możliwe przecież Laura by tego nie zrobiła, wie że chce trzymać ich jak najdalej od świata, nadprzyrodzonego pozatym, Laura zaginęła.

- Hej Scott - powiedziałam kierując się do kuchni żeby zrobić kawe, i żeby myślał że jestem tu przypadkiem.

- Hej? - zdziwił się że się przywitałam.

- No i co wczoraj wymyślił Stiles? Gdzie poszliście tym razem? - zapytałam z wymuszonym uśmiechem na twarzy.

- Pytasz poważnie? - pyta się na co ja kiwam głową. - No wiesz... Stiles jak to Stiles podsłuchał rozmowę swojego taty, doszło do morderstwa i wiem że będzie się to wydawać dziwne ale znaleźli tylko połowę ciała- przerwałam mu.

- A Stiles chciał znaleźć zaginiona połowę.

- Tak... Poszliśmy tam ale później nakrył nas szeryf Stiliński. Na szczęście zobaczył tylko Stiles'a, zabrał go i odwiózł do domu. - słuchałam go bardzo uważnie - Ja wróciłem na piechotę ale- zawachał się czy mi to powiedzieć, tak jakby mi nie ufał. Dlaczego się nie dziwie? - Po drodze znalazłem druga połowę ciała... A przed tym coś mnie ugryzło.

- A jak się czujesz? Wszystko okej? Strasznie cię boli? - udawałam przejętą...a może chciałam tak myśleć? Nie chce żeby Scott dowiedział się prawdy o mnie.

- Taa wszystko w porządku tylko trochę szczypie. - patrzył na mnie zdziwiony.

- Moge zobaczyć tą ranę? - zapytałam.

- Jasne - podwinął koszulkę a potem odkleił opatrunek od rany. Podeszłam i się bardziej przyjrzałam. Cholera. Teraz jestem pewna że to ugryzienie wilkołaka. Jestem wkurzona bo nikt z osób które były albo są dla mnie ważne nie miały być w to wpakowane.

- Dobra, ja już ide do szkoły - wyminełam go i poszłam do auta zła jak osa, zapominając o mojej kawie.

I'm a monster//Stiles StylinskiWhere stories live. Discover now