- Co teraz? - zapytałam Damona kiedy jechaliśmy jego autem w stronę mojego domu.- Co masz na myśli?
- Stefan nie odpuści.
- Wiem.. - westchnął. - Trzeba mu przywrócić człowieczeństwo.
- Tylko jak?
- Może..ty spróbujesz? - zapytał po chwili ciszy.
- Co?
- No wiesz, ty i Stefan też jesteście blisko jako przyjaciele. Dla niego też jesteś ważna, więc wątpię że wtedy by cię zabił.
- Jednak chciał.
- Nieeee. - przeciągnął ostatnią literę - Chciał cię nastraszyć. Tylko nie wiem po co. - zapadła cisza. Jednak po chwili ciszy sobie coś uświadomiłam.
- Klaus.. - powiedziałam cicho.
- Co?
- Klaus. Powiedziałeś że Klaus zmusił go do wyłączenia człowieczeństwa. - spojrzałam na Salvatore który zaczął się zastanawiać. - Klaus zna Stefana od 1920 roku. Nie pozwoliłby mu odjeść. Potrzebuje przyjaciela do zabijania. To Klaus kazał Stefanowi mnie zaatakować.
- A on jako dobry wspólnik, zgodził się. - spojrzał na mnie.
- Dokładnie.
- Tylko dlaczego ty? Pamiętajmy że chcąc czy nie chcąc jesteś ważna dla Klausa. - powiedział Damon, przez co wspomnienia znowu wróciły - An?
- Jest okej. - odpowiedziałam odrazu - Wracasz dzisiaj do Mystic Falls?
- Mówiłaś że jestem w twoim domu mile widziany. - uśmiechnął się. - To skorzystam z propozycji. - dopiero teraz się zorientowałam że jesteśmy już przy moim domu. Wyszłam z auta odrazu za Damon'em. Drzwi były zamknięte więc musiałam wziąść klucz z kieszeni. Weszłam przez próg drzwi razem z niebieskookim który nie potrzebował zaproszenia, bo już tu kiedyś był.
- Jest ktoś u ciebie?
- Właśnie nie wiem. Mama powinna być w pracy a Scott- nie dokończyłam bo usłyszałam zbieganie po schodach.
- Andrea to ty? - zapytał schodząc po schodach. Kiedy zauważył Damon'a, zatrzymał się. - Oh emm nie wiedziałem że masz gościa. - podrapał się nerwowo po karku
- Scott to jest Damon, mój przyjaciel z Mystic Falls. - spojrzałam na niebieskookiego który pomachał w jego stronę
- Hej.... Andrea?
- Hm?
- Bo wiesz że wychodzę dzisiaj na randkę.
- Tak wiem i nie popieram tego, z kim idziesz. Ale pomińmy to.
- No i mama jest w pracy, ale nie pozwoliła mi wziąść swojego auta więc czy mogłabyś- nie pozwolilam mu dokończyć
- O nie! Nie nie nie i jeszcze raz nie. - odpowiedziałam stanowczo
- No proszę.
- Nigdy w życiu nie dam ci mojego auta!
- No czemu?! Tylko na jedną noc nic się nie stanie.
- Nic się nie stanie? Po pierwsze, jest godzina policyjna i nie powinieneś nigdzie wychodzić a po drugie, nie chce żebyś uprawiał sex w moim aucie! - skrzywiłam się kiedy sobie to wyobraziłam. Temu wszystkiemu przypatrywał się rozbawiony Damon.
- Co?! Nie będę uprawiał w nim sexu!
- W nim? Czyli masz zamiar uprawiać go gdzieś indziej? Napewno nie w tym domu!
- O MÓJ BOŻE nie mam zamiaru nigdzie uprawiać sexu!
- Dobra dość. - wtrącił się w naszą bezsensowną kłótnie Damon, który próbował nie wybuchnąć śmiechem - Masz. - rzucił mu kluczyki, moje kluczyki.
- Damon do cholery! Od kiedy masz kluczki do mojego auta!
- Od kiedy je sobie wyrobiłem. - odpowiedział spokojnie ze swoim uśmieszkiem.
- Co? - spojrzałam na niego zdziwiona - Kiedy? Jak? Jakim prawem?! - niebieskooki wzruszył ramionami.
- Uciekaj młody zanim zabije nas dwojga. - powiedział do Scott'a który zaczął się kierować do drzwi. Chciałam go zatrzymać jednak Damon mi nie pozwolił.
- Jeśli mi go zepsujesz! Albo będziesz w nim uprawiał sex na dodatek z Allison Argent! To przysięgam że cię zabije!
- Kocham cię pa! - krzyknął po czym wyszedł z domu. Spojrzałam na Salvatore który się śmiał.
- Dlaczego mu pozwoliłeś?!
- Daj mu się wyszaleć.
- Wyszaleć?! Ma 16 lat!
- I co z tego?! Wiesz co ja robiłem w jego wieku! - uśmiechnął się.
- Dupek. - powiedziałam do siebie, kiedy zaczęłam wchodzić po schodach
- Słyszałem to! - krzyknął za mną.
- Miałeś słyszeć!