Rozdział 12

189 7 0
                                    

Stiles POV

- Nie ma nic o mordowniku przy grobach. - oznajmił Scott który szukał w internecie coś na ten temat.

- Szukaj dalej. Może to jakich rytuał? Pogrzeb wilka albo umiejętności którą musisz posiąść.

- Zajmę się tym gdy wymyślę jak mam dzisiaj grać. - oznajmił a ja zacząłem się zastanawiać co może wiedzieć An.

- A może damskie wilkołaki są inne? - zapytałem.

- Stiles przestań.

- Przestać co?

- Mówić o wilkołakach, napalasz się tym.

- Wszystko okej? - zapytałem bo zachowywał się dziwnie.

- Nie, nic nie jest.

- Pogódź się z tym okej?

- Nie mogę.

- Będziesz musiał.

- Dusze się. -oznajmił po czym położył rękę na suficie przez co prawie wjechałem w drzewo.- Stiles zatrzymaj się.

- Czemu co się dzieje? - zapytałem a Scott zaczął grzebać mi w plecaku.

- Zabrałeś to? - zapytał i pokazał linę z mordownikiem.

- A co miałem zrobić.

- Zatrzymaj się. - kazał i spojrzał na mnie swoimi wilkołaczymi oczami.

- Dobra już. - Zatrzymałem się, wziąłem plecak i wyrzuciłem w głąb lasu. - Widzisz już po sprawie. - powiedziałem odwracając się, ale Scott'a nie było w aucie. - Cholera.

Andrea POV

Siedziałam w domu zastanawiając się jak mam uwolnić Dereka. Po chwili zaczął dzwonić mój telefon. Dzwonił Stiles ale nie odebrałam, nadal byłam na niego wściekła.
Po chwili ktoś wparował mi do pokoiku a ten ktoś to oczywiste Stiles.

- Czego? Nie mam zamiaru z tobą rozmawiać. - powiedziałam oschle.

- Mamy problem. - wydyszał patrząc na mnie.

- Nie, to TY masz problem.

- Scott zaginął.- wypalił, kiedy to usłyszałam odrazy wstawałam z łóżka.

- Jak to zaginął.

~~•~~

- Stiles, nie dzwoń kiedy mam dyżur. - powiedziała palicjantka w słuchawce.

Właśnie jechałam ze Stiles'em szukać Scott'a.

- Po prostu muszę wiedzieć czy odebrałaś jakieś dziwne zgłoszenie. - powiedział Stiles rozglądając się przez okno.

- Dziwne? Naprzykład?

- O człowieku psie krążącym po ulicach. - kiedy to usłyszałam parsknełam pod nosem i się na niego spojrzałam jak na idiotę.

- Rozłączam się.

- NIE! CZEKAJ! CZEKAJ! - krzyczał jednak policjantka się rozłączyła. Zaczęłam się śmiać. - Co jest takiego śmiesznego hm? Twój brat biega po mieście rozumiesz BIEGA.

- Zastanawia mnie to, jak ci wszyscy policjanci z tobą wytrzymują. Fakt, syn szeryfa i takie tam, ale gdybym to była ja, nie przeżyła bym. - Powiedziałam nadal chichocząc.

- Kiedyś wytrzymywałaś. - powiedział pod nosem. Uśmiech odrazu zniknął mi z twarzy.

- Czasy się zmieniły Stiliński. Było minęło. - wzruszyłam ramionami. - Nie znajdziemy go. - wypaliłam nagle, Stiles się na mnie spojrzał nie rozumiejąc.

I'm a monster//Stiles StylinskiWhere stories live. Discover now