Przed chwilą skonczyłam lekcje. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie to, że muszę wracać na piechotę do domu bo auto jest u mechanika. Ale cóż, nie żałuję tego co zrobiłam. Mimowolnie uśmiecham się pod nosem wyobrażając sobie Dereka, który nastawia swoje kości.Właśnie miałam iść w stronę domu ale zatrzymał mnie głos. Znajomy głos.
- An! Czekaj! - usłyszałam Stiles'a więc się odwróciłam - Nigdzie nie widzę twojego auta. Coś się stało?
- Jest w naprawie. - powiedziałam odwracając się z zamiarem pójścia do domu, ale Stiles złapał mnie za rękę na co od razu się odwróciłam
- Więc...mógłbym cię podwieść do domu. Oczywiście jeśli chcesz - mówił próbując się nie jąkać. Dalej trzymał moja rękę, więc zaczęłam się patrzyć raz na nią, raz na bruneta. Ten jakby zrozumiał przekaz, puścił mnie i się zarumiemił.
- Okej. - powiedziałam na co Stiles spojrzał na mnie zszokowany.
- Okej?
- Tak, a teraz chodź. - powiedziałam kierując się w stronę jego Jippa.
~~•~~
- Zapomniałem ci podziękować. - powiedział podczas drogi.
- Podziękować za co? - zapytałam zmieszana.
- Wies...gdybyś nie przyszła do tej szatni...pewnie był bym teraz trupem.
- Nie dziękuj. - powiedziałam i znowu zaczęło być cicho. Nie że było niezręcznie, było dość..przyjemnie.
- Nadal go nosisz. Zobaczyłem go na imprezie u Lydii, i dopiero teraz się zorientowałem że go nie zdjełaś. - powiedział uśmiechając się pod nosem.
- Nadal nosze co? - zapytałam nie rozumiejąc
- Naszyjnik.
Ahh no tak. Dostałam na piętnaste urodziny naszyjnik od Stiles'a, wtedy jeszcze byliśmy blisko. Obiecałam że nigdy go nie zdejme.
- Fakt. Nadal go nosze - powiedziałam łapiąc go w dłoń - Obiecałam że nigdy go nie zdjeme, a ja dotrzymuje słowa - powiedziałam po czym dojechaliśmy przed mój dom. Juz miałam odpinać pasy ale usłyszałam Stiles'a.
- Nie prawda. Nie dotrzymujesz - spojrzałam na niego - Mówiłaś że zawsze będziesz przy mnie... A już nie jesteś - mówił ze smutkiem w głosie.
Patrzyliśmy się na siebie w ciszy. Obserwowałam każdą część twarzy Stiles'a tak, jakbym chciała ją zapamiętać. To samo robił on.
Po chwili nasze twarze zaczęły się do siebie przybliżać.
Cały czas patrzyłam w oczy Stiles'owi.
Po chwili on spojrzał na moje usta.
Byliśmy bardzo blisko siebie... Wystarczyłby jeszcze jeden ruch w przód z któreś ze stron.. a stało by się coś, co się by się nie odstało. Kiedy Stiles zaczął się przybliżać, otrząsnęłam się i odsunęłam w dobrym momencie... Odpiełam pasy i spojrzałam na niego.- Dzięki za podwózke - powiedziałam, po czym wysiadłam z Jippa.
Weszłam jak najszybciej się da do domu. I od razu jak zamknęłam drzwi to się o nie oparłam i westchnęłam.
Było blisko...~~•~~
Byłam w pokoju i czytałam książkę, po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Odwróciłam się w tamtą stronę i zobaczyłam Melisse.
- Coś się stało? - zaczęłam rozmowę odkładając książkę.
- Znowu idę na wieczorna zmianę, ale w sobotę wezmę wolne i pójdziemy na mecz Scotta.
- No dobrze - odpowiedziałam. Nastała chwila ciszy, wiedziałam że jeszcze coś chcę, ale jak widać nie wiedziała jak zacząć. - Mamo możesz mi mówić co tylko chcesz, wiesz o tym? - zapytałam na co odpowiedziała kiwając głową. - Więc?
- Martwię się o Scotta - powiedziała wzdychając - Byłam u niego, i coś jest nie tak z jego oczami. - usiadła na moim łóżku patrząc na mnie.
- Co z nimi nie tak? - zapytałam nierozumiejac.
- Jakby nie spał. Mówi że to przez prace domowe i takie tam...ale kto wie.
- Mamo, czy ty myślisz że Scott ćpa? - zapytałam niedowierzając i powstrzymując śmiech.
- Bierze narkotyki - poprawiła mnie.
- Mamo to to samo.
- No dobrze masz rację.
- Zapewniam cię że nie bierze - oznajmiłam, naprawdę się o niego martwiła.
- Skąd taka pewność?
- Zauważyła bym. Poza tym myślę że Stiles by mi powiedział - po wypowiedzeniu imienia bruneta, zaczęły mi się przypominać momenty sprzed dwóch godzin na co się skrzywiłam. Mama widząc moją reakcję zachichotała. - Co?
- Nic tylko...to tak zabawne kiedy udajesz że go nie lubisz - powiedziała uśmiechając się.
- Bo go nie lubię. Znaczy nie że go nie lubię tylko...nie w ten sposób, rozumiesz o co mi chodzi?
- Tak, tak rozumiem - znowu zachichotała - Co się stało An?
- A co się miało stać?
- Zmieniłaś się od tamtego roku..
- Mamo- przerwała mi.
- Martwie się o Scott'a ale także o ciebie skarbie... Stałaś się tajemnicza, nie miła, twój ubiór też się zmienił, zaczęłaś palić papierosy a ty myślisz że od ciebie nie czuje, przestałaś też mieć dobry kontakt ze Scott'em tak samo jak Stiles'em.. Kiedyś byliście nierozłączni, a szczególnie ty i Stiles... Od małego coś was przyciągało do siebie i...
- Dość - przerwałam jej - Nie chce tego słuchać okej? Od małego do nas ciągnęło bla bla bla. Ludzie się zmieniają mamo.. Niektórzy na lepsze a niektórzy na gorsze.
Ja akurat na to drugie. - ostatnie zdanie wypowiedziałam cicho. - Ale wiedz że jest okej i nie musisz się o mnie martwić.- Dobrze... Ale pamiętaj że możesz mi zawsze wszystko powiedzieć.
Zapamiętam. - powiedziałam z uśmiechem
- Dobrze kochanie ja już idę. - powiedziała całując mnie w czoło.
Kiedy była przy drzwiach jeszcze coś powiedziała.
- An mogłabyś się upewnić że Scott nic, no wiesz?
- Tak mamo mogę. Ale jestem pewna że nic nie bierze. - powiedziałam śmiejąc się pod nosem.
- Dobrze to papa. - powiedziała wychodząc.
- No pa.