- O mój boże. A co jeśli się wykrwawisz? - zapytał Stiles trzymając narzędzie którym miał odciąć Derek'owi rękę. Patrzyłam na to wszystko opierając się o ścianę.- To się zagoji. - odpowiedział Derek.
- Słuchaj, nie wiem czy dam radę to zrobić.
- Dlaczego? - Hale spojrzał na niego.
- Cóż, mam kroić ciało i kość no i ta krew.
- Mdlejesz na widok krwi? - zapytał po czym na mnie spojrzał.
- Nie, ale na widok odrabanej ręki!
- Mogę ja to zrobić. - wtrąciłam się.
- Nie. - oznajmił odrazu Derek.
- Myślę że to dobry pomysł. - kiwnął głową Stiles.
- Co powiesz na to, Stiles. Albo utniesz mi rękę albo ja tobie głowę.
- Wiesz co, nie kupuję twoich gróźb- zanim Stiles dokończył, Derek złapał go za koszulkę, przyciągając do siebie. - Dobra, dobra, kupuję. Serio, zrobię to, naprawdę. Co? Co ty robisz? - zapytał przez co podeszłam do Dereka. Po chwili wilkołak zwymiotował czarna krwią (idk czy to krew po prostu nie wiedziałam co napisać) - Święty Boże, co to ma być?
- Jego ciało próbuje się wyleczyć. - oznajmiłam.
- Kiepsko mu idzie.
- Musisz to zrobić. - powiedział Derek.
- Na serio, nie dam rady.
- Daj mi to. - rozkazalam.
- Nie, on ma to zrobić. - spojrzał na mnie Derek.
- Serio? Teraz będziemy się kłócić kto odcina ci rękę? - prychnełam.
- Stiles, po prostu to zrób. - brunet wziął narzędzie które przyłożył do Dereka ręki.
- Stiles? - usłyszałam znany głos.
- Scott?
- Co ty, do diabła, robisz?! - zapytał kiedy nas zobaczył.
- Uratowałeś mnie od koszmarów. - wypuścił powietrze Stiles.
- Masz go? - zapytałam. Scott wyjął z kieszeni nabój, który podał Derek'owi.
- Co chcesz z nim zrobić? - zapytał Stiles.
- Zamierzam- Derek zaczął ciężej oddychać po czym zemdlał, wypuszczając nabój.
- Derek? No dalej, obudź się. - powiedziałam czując łzy w oczach. Popatrzyłam na Stiles'a który klęczał po drogiej stronie klepiąc Derek'a w policzek.
- Scott, co teraz? - zapytał spanikowany Stiles.
- Nie wiem! Nie mogę go dosięgnąć. - spojrzałam na Scott'a który próbował wyjąć nabój.
- On się nie budzi. - szepnełam patrząc znowu na Derek'a.
- On umiera albo już jest martwy! Scott!
- Chwila!
- Derek? - szepnełam, czując na sobie wzrok Stiles'a. - Derek? Proszę, obudź się.
- Mam go! - Krzyknął Scott.
- Proszę, nie zabij mnie za to. - Powiedział do siebie Stiles po czym uderzył Dereka z pięści. - Ał! Boże! - krzyknął brunet łapiąc się za rękę. Spojrzałam na Dereka, który był przytomny.
- Scott! - krzyknęłam. - Daj nabój! - podniosłam rękę, żeby Scott mógł mi go podać, po czym pomógł mi podnieść umierającego wilkołaka.