Rozdział 17

171 12 0
                                    


Weszłam do domu, od razu kierując się do pokoju. Mama jest w pracy a Scott powinien być jeszcze w szkole, więc nie muszę się obawiać że ktoś mnie zauważy. Odrazu zaczęłam się kierować do łazienki, która była w moim pokoiku. Powoli zdjęłam ubrania które były we krwi, po czym wrzuciłam je do kosza na brudy. Po chwili poczułam gorące kropelki wody spływające po moim ciele. Spojrzałam w dół i zobaczyłam wodę zmieszaną z krwią. Poczułam łzy w oczach, jednak nie pozwolilam im spłynąć. Nie wiem ile czasu minęło, ale w końcu wyszłam z pod prysznica, owijając swoje ciało ręcznikiem. Kiedy moje ciało było w miarę suche, posmarowałem je balsamem o zapachu truskawki. Ubrałam się w jakieś luźne rzeczy po czym wróciłam do pokoju. Kiedy tam weszłam zobaczyłam bruneta, który rozglądał się po pomieszczeniu.

- Wiesz że nie wchodzi się do czyjegoś pokoju bez pozwolenia, McCall? - zapytałam chłopaka który był tyłem do mnie. Kiedy usłyszał mój głos, odrazu się odwrócił.

- Pukałem ale nikt nie otwierał, więc postanowiłem wejść.

- Jasne. Wiec czego potrzebujesz?

- Chce z tobą porozmawiać. - powiedział szybko.

- Okej? - zmarszczyłam brwi. - O czym? - zapytałam siadając na łóżku.

- O tym co się stało w szkole. - odpowiedział siadajac obok mnie.

- Scott-

- Pozwól mi dokończyć. - uśmiechnął się lekko. - Nie wiem co się stało rok temu, co się dzieje teraz...ale wiem że jest to dla ciebie trudne. - nie chcąc patrzeć mu w oczy, spojrzałam w dół. W tym momencie podłoga jest bardzo interesująca. - Nie mam pojęcia o co ci chodziło i nie wiem jakiej dowiedziałaś się prawdy, ale chce żebyś wiedziała że zawsze będziesz moja siostra bliźniaczką i będę cię kochać. - spojrzałam na Scott'a który się uśmiechnął. - Ostatnio sporo się dzieje w moim życiu i potrzebuje ważnych dla mnie osób. Potrzebuje cię, An..

- A ja potrzebuję ciebie. - uśmiechnęłam się.

- Jeśli będziesz chciała mi powiedzieć o tym co się dzieje, to zawsze możesz do mnie przyjść. Jasne?

- Jasne..

- Dobrze. - Scott się uśmiechnął. - Teraz musisz gdzieś ze mną jechać...

~~•~~

- Gotowa? - zapytał Scott kiedy zakładałam buta.

- Gotowa.

- Stiles już po nas podjechał. - odrazu zesztywniałam słysząc to imię.

- Stiles? Myślałam że jedziemy sami moim autem.

- Stiles też jedzie. - Scott zobaczył moje zawahanie. - Będzie dobrze. - uśmiechnął się lekko, co odwzajemniłam.

- Okej... To idziemy. - wzięłam głęboki wdech po czym złapałam za klamkę. Kiedy otworzyłam drzwi zobaczyłam Stilińskiego opartego o Jeepa. Wyprostował się kiedy mnie zauważył. Wyminęłam go i wsiadłam na tylne siedzenie. Po chwili dwójka nastolatków wsiadła do auta.

~~•~~

Przez całą drogę jechaliśmy w ciszy. Przyjechaliśmy na miejsce, czyli parking gdzie był autobus w którym doszło do wypadku. Kiedy rozmawiałam w domu ze Scott'em opowiedział mi o jego śnie, i o tym że mógł kogoś zabić. Wysiadłam z auta tak jak dwójka nastolatków zaczynając się kierować do ogrodzenia.

- Idę tam tylko ja, zostańcie na czatach. - oznajmił Scott.

- Co? - odwróciłam się w ich stronę. Myślałam że się przesłyszałam.

- Dlaczego my? - zmarszczył brwi Stiles.

- Bo jesteśmy tylko my troje. Andreii nie pozwolę tam pójść, a jeśli nikt jej nie będzie pilnować, to tam pójdzie.

- Ma rację. - oznajmiłam.

- Właśnie, więc ktoś musi jej pilnować. - spojrzał na Stiles'a.

- Pokonam go jedną ręką. - oznajmiłam ze skwaszoną miną. Stiles posłał mi mordercze spojrzenie, na co pokazałam mu środkowy palec.

- Po prostu tu zostańcie.

- O, rany. Dobra! - krzyknął Stiliński kierując się do auta. Scott przeskoczył przez ogrodzenie, a ja ruszyłam do Jeepa.

- Przepraszam. - oznajmiłam kiedy cisza zaczęła mnie krępować. Brunet spojrzał na mnie.

- Co?

- Powtarzać się nie będę. - powiedziałam wskazując na niego palcem. Chłopak lekko się uśmiechnął. - To co się stało w szkole..nie powinno się wydarzyć. Tak samo jak ta kłótnia, nie miała sensu. Wiem że chcesz wiedzieć co się stało rok temu. Ale się nie dowiesz.. przynajmniej nie teraz, nie jestem gotowa. Ja-

- Boisz się. - wtrącił się Stiles. - Boisz się, że będę ciebie oceniać.

- Myślę że tak. - skinęłam powoli głową.

- An.. - Stiliński złapał mnie za rękę. Jak jego skóra dotknęła mojej, przeszedł mnie dreszcz. - Nigdy, a to przenigdy, nie będę ciebie oceniać. - uśmiechnął się lekko, co odwzajemniłam. Chcąc czy nie chcąc spojrzałam na jego usta, a potem w oczy. Jego czekoladowe tenczówki patrzyły raz na moje usta, a raz na oczy. Straciłam rachubę czasu i nie mam pojęcia ile patrzyliśmy sobie w oczy. Nie minęła sekunda, a nasze twarze były blisko siebie. Kiedy nasze usta miały się połączyć, przypomniałam sobie co się stało parę godzin temu. Straciłam kontrolę. Znowu kogoś zabiłam.

- Stiles... - oparłam swoje czoło o jego.
Usłyszałam westchnienie wydobywane z jego ust.

- Nie chcesz tego?

- Chce..

- Więc czemu na to nie pozwalasz. - Stiles lekko się ode mnie odsunął, kładąc rękę na moim policzku. - Dlaczego nie pozwalasz sobie na jakiekolwiek uczucia?

- zapytał a kiedy chciałam odpowiedzieć, usłyszałam kroki. Tylko nie te Scott'a. Odwróciłam się w tamtą stronę i zobaczyłam ochroniarzą który świecił latarką. Brunet spojrzał w tą samą stronę co ja.

- Cholera. - szepnął zaczynając trąbić, dając Scott'owi znać żeby wracał. Nie minęła minuta a zobaczyłam Scott'a biegnącego w naszą stronę. - Dokończymy tą rozmowę. - oznajmił szybko Stiles zanim McCall wsiadł na tylnie siedzenia Jeepa.

I'm a monster//Stiles StylinskiWhere stories live. Discover now