- Wiesz że nie musisz podwozić mnie do szkoły, prawda Damon?- Znaleźliśmy 200 martwych ciał. Naprawdę wierzysz że pozwolę ci gdzieś chodzić samemu? - zapytał jednak nie odpowiedziałam mu na pytanie.
- Czego oni chcą. - powiedziałam do siebie.
- Nie wiem. Nic nie rozumiem. - spojrzałam na niego. - Stefan powiedział że zabije ważne dla mnie osoby. Czyli ciebie.
- No tak. - potwierdziłam.
- Ale wiemy że Klaus na to nie pozwoli. - wyprostowałam się słysząc jego imię. - Klaus nawet nie pozwala cię krzywdzić.
- Jednak Stefan to robi. - wtrąciłam się. - Prawie zabił Stiles'a. I wbił mi kółek w brzuch, jesteś pewien że Klaus nie pozwala mnie krzywdzić?
- Posłuchaj mnie. - Damon złapał mnie za rękę.- Oni mają jakiś plan. Wiemy to. Ale Klaus nie pozwoli na to, żeby ktokolwiek cię zabił.
- Żeby ktokolwiek mnie zabił. - szepnełam do siebie. - Oczywiście. Żeby ktokolwiek mnie zabił. Damon. Ktoś musi mnie zabić.
- Co?
- Ktoś musi mnie zabić. Znaczy chcieć zabić.
- Wtedy pojawi się Klaus. - powiedział, po czym zaparkował auto przed szkołą.
- Dokładnie.
- Kiedy wrócisz, zaplanujemy to lepiej. Teraz idź do szkoły.
- Dobrze tato. - uśmiechnęłam się sarkastycznie, odrazu wychodząc z samochodu.
Zaczęłam się kierować do odpowiedniej sali lekcyjnej. Dopiero był dzwonek na lekcje, więc się nie spóźnię. Weszłam do klasy i pierwsza osoba którą zobaczyłam był Stiles, który patrzył w drzwi sali jakby na kogoś czekał. Kiedy mnie zobaczył to odrazu wstał, kierując się w moją stronę.
- Hej.. - powiedział uśmiechając się lekko.
- Hej. Jak twój tata? - zapytałam. Kiedy ja byłam z Damonem i było zebranie rodziców, pojawiła się puma, a szeryf Stiliński został trochę poturbowany.
- Jest okej. Dzięki że pytasz. Rozmawiałaś ze Scott'em?
- Nie. - powiedziałam wymijając go i siadając w ławce.
- Coś nie tak? - zapytał siadając w ławce obok mnie.
- Nie.. - odwróciłam się do niego - Wszystko jest super. - uśmiechnęłam się.
- Jasne.. Co chciał Damon?
- Emm no wiesz. - zaczęłam sobie przypominać te ciała i to, że wczoraj z Damonem spaliliśmy ich około 60 przez co się skrzywiłam. - Takie tam bzdury. - zobaczyłam że Scott wychodzi do sali a Stiles widząc że patrzę się w jedno miejsce, odwrócił się. Kiedy zobaczył Scott'a, wyprostował się na krześle.
- Nadal się nie odzywasz ? - zapytał Scott, jednak Stiles go zignorował. - Powiedz mi chociaż jak twój tata. Jest tylko potłuczony? Nic poważnego? - zapytał Stiles'a który nadal się nie odzywał. - Andrea.. - kiedy usłyszałam swoje imię to odwróciłam się w jego stronę. - Jak z jego tatą?
- Scott, nie mieszam się w wasze sprawy. - powiedziałam, kontem oka patrząc na Stiles'a.
- Naprawdę mi to ciąży. - powiedział. - Okej, a co jeśli ci powiem Stiles, że staram się to ogarnąć i poprosiłem Derek'a o pomoc?
- Powiedziałbym że źle robisz, ufając mu. - powiedział Stiles nadal się nie odwracając. - Ale nie gadam z tobą. - dodał po czym zadzwonił dzwonek na lekcje.