Rozdział 2

284 12 0
                                    


Scott POV

To było dziwne... Najpierw się przejmuje a potem wymija i idzie gdyby nigdy nic.
Nie mam zielonego pojęcia co się stało rok temu i dlaczego się od nas oddaliła. Chciałem się dowiedzieć ale to było trudniejsze niż myślałem. Jedyna osoba która ma z nią kontakt i się przyjaźni to Lydia Martin. Próbowałem się dopytać Andreii co się stało, ale nic nie chciała powiedzieć. Po jakimś czasie pogodziłem się z tym, że nie będę miał z siostrą kontaktu.

Andrea POV

Została mi jeszcze godzina i pół do zaczęcia pierwszego dnia szkoły więc pojechałam do szpitala bo zrobiłam się głodna.

Szłam korytarzami szpitala aż natknęłam się na TE drzwi. Melissy nie spotkałam w szpitalu co jest plusem. Otworzyłam drzwi do pokoju i tam weszłam zamykając je na klucz. Był tam... Siedział patrząc się tępo w okno. Poczułam łzy w oczach ale szybko je dogoniłam. Muszę być silna. Dla niego...

- Cześć Peter..Przepraszam że długo nie przychodziłam, ale byłam zajęta.
W te wakacje znowu pojechałam do Mystic Falls, musiałam pomóc Damonowi który nadal stara się o Elene.- zaśmiałam się przez łzy które zaczęły spływać nie wiem kiedy - Ale wiem że mu się uda... Wierzę w to.

Opowiedziałam mu co się u mnie działo przez wakacje, powiedziałam również o bracie.

-Nie wiem co robić... Jeśli będę chciała mu pomóc, dowie się czym jestem...Oni wszyscy się dowiedzą... Dowiedzą się że jestem potworem... Nie chcę tego, chce ich chronić. Obiecałam to sobie, obiecałam chronić i trzymać ich z dala od nadprzyrodzonego świata. Czyli też ode mnie. Cóż od roku nie mam z nimi kontaktu i trzymam się z daleka, tak jak chciałam.. Chociaż to jest trudne to udaje przy nich ze mnie to nie obchodzi... - rozpłakałam się. Tylko przy Peterze pokazuje słabość, nie wiem czemu ale czuję że mogę.

Spojrzałam na zegarek i za 30 min zaczynały mi się lekcje.

- Muszę już iść zaraz zaczynam lekcje. Wiesz pierwszy dzień szkoły i te sprawy. A może nie pamiętasz bo jesteś już stary. - zaśmiałam się i albo mi się przywidziało albo się uśmiechnął - Do zobaczenia Peter - pocałowałam go w policzek i wyszłam.

Poszłam do łazienki poprawić makijaż. Kiedy już prawie byłam przy drzwiach wyjściowych mama mnie zobaczyła i zawołała.

- Cześć mamo - wymusiłam się na uśmiech.

- Cześć. Co ty tu robisz? Nie powinnaś być w szkole? Płakałas? Coś ci się stalo? Ktoś ci coś zrobił?! - zaczęła zadawać pytania jak wariatka co było śmieszne.

- Już mamo nie wszystko na raz. - powiedziałam z uśmiechem a ona zamilkła patrząc się i czekając na wyjaśnienia - Przyszłam tu bo moja koleżanka ze szkoły złamała sobie kostkę, trochę słabo że w pierwszy dzień szkoły - kłamstwo - Właśnie miałam zamiar jechać do szkoły ale mnie zatrzymałaś - prawda - Nie, nie płakałam - kłamstwo - Nic, wszystko okej - kolejne kłamstwo - Nikt mi nic nie zrobił - zależy czy psychicznie czy fizycznie.

Zabawne jest to że od roku moje życie jest oparte na kłamstwach.

- No dobrze wierzę ci. A teraz leć do szkoły. No już już. - poganiała mnie.

- Już idę - kiedy byłam przy wyjściu usłyszałam jak mama mówi do siebie .

- A już myślałam że coś mi przyszła przynieś do jedzenia. Ehhh co za dzieci - zaśmiałam się cicho.

~~•~~

Właśnie zaparkowałam przed szkołą moim czarnym BMW m8 i wysiadłam z auta.

Odrazu prawie każdego wzrok skierował się na mnie. Mam reputację w tej szkole jako "seksowna przyjaciółka pięknej Lydii Martin"
Tak, tej Lydii Martin. Przyjaźnimy się od 7 miesięcy i jesteśmy uważane za najpiękniejsze i najseksowniejsze laski w szkole.

Od razu zauważyłam truskawkowo włosom która kieruje się do mnie z uśmiechem. Nie widziałyśmy się przez całe wakacje bo wyjechałam, tak samo jak ona, miałyśmy tylko kontakt telefoniczny.

- Aaaaa!! - krzyknęła rzucając się na mnie. - Tak tęskniłam!

- Ja też - powiedziałam mocno ją przytulając.

Stiles POV

Stałem przed szkołą czekając na Scotta którego coś ugryzło w lesie. Czuje się winny bo zostawiłem go samego. ALE TO JUZ NIE MOJA WINA. Po chwili zobaczyłem jak podjeżdża znajome mi czarne BMW m8, odrazu wiedziałem kto to. Andrea Rosalyn McCall moja pierwsza miłość w której jestem zakochany od początku przyjaźni ze Scottem i moja dawna przyjaciółka.
Dlaczego dawna? Sam nie wiem. Zadaje sobie to pytanie od roku. Wszystko było okej ale po swoich 15 urodzinach stała się dziwna, wyjechała bez uprzedzenia. Zaczęła mnie olewać, nie odpisywać na wiadomości, nie odbierała telefonów a jak wróciła to omijała mnie szerokim łukiem. Czy bolało? Strasznie. Próbuje się dowiedzieć co się stało, ale jest to strasznie trudne. Wyszła z auta i prawie każdy zaczął się na nią patrzeć. Szczególnie faceci. Po chwili podbiegła do niej Lydia i ją przytuliła. Chciałem dalej patrzeć na tą piękną twarzyczkę, ale ktoś mi musiał przeszkodzić a tym ktosiem jest Scott McCall który zasłonił mi widok.

- Hej! Wiem że moja siostra jest piękna ale bez przesady - zaśmiał się.

- No dobra pokaż to - powiedziałem. Po chwili podwinął koszulkę i ukazał mi się opatrunek.- Mało widziałem ale wydaje mi się że to był wilk - zaśmiałem się, Scott spojrzał na mnie ze zdezorietowaniem na twarzy.

- Wilk? Serio? - powiedziałem - To niemożliwe.

- Słyszałem wycie.

- Nie ma mowy.

- A ty skąd wiesz?

- W Californii nie ma wilków od 60 lat.

- Serio?

- Tak serio tu nie ma żadnych wilków.

- Więc pewnie nie uwierzysz mi też w to, że znalazłem ciało.

- Żartujesz?! - powiedziałem podekscytowany.

- Nie, pewnie mi się przyśni - skrzywił się.

- To super. To najlepsza wiadomość od urodzin Andreii McCall. Hej Andrea wyglądasz, jakbyś mnie ignorowała. - powiedziałem zły - To wszystko przez ciebie - powiedziałem.

- Yhm.

- Zadaje się z jej bratem lamusem, więc też wychodzę na lamusa.

- Taaa - powiedział - Tak ogólnie nie uwierzysz co się stało! - powiedział z uśmiechem kiedy zaczęliśmy się kierować do szkoły.

- Co może być lepsze od tego że znalazłeś ciało?

- An dzisiaj ze mną rozmawiała a co najlepsze, sama zaczęła rozmowę - powiedział z uśmiechem. Kiedy to usłyszałem automatycznie się zatrzymałem.

- Jak to?

- A tak to. Zapytała się gdzie byliśmy, po co a jak jej opowiedziałem, zapytała się czy dobrze się czuje i czy napewno dobrze opatrzyłem ranę. A potem kazała ją pokazać czy napewno nie wdało się zakażenie! - mówił z ekscytacją cały czas się uśmiechając.

- Mówiła coś..no wiesz..O mnie?

- Nie. Przykro mi.

- Jest okej.

I'm a monster//Stiles StylinskiWhere stories live. Discover now