- To przez nią. - powiedział Stiles kiedy wyszliśmy z sali.- Co masz na myśli? - zapytał Scott.
- To dzięki Allison, głupku. - przewróciłam oczami. - Pamiętasz tamtą pełnię?
- Myślałeś o tym żeby ją chronić, tak? - dokończył za mnie Stiles.
- No tak.
- A pierwszy mecz? Podobno słyszałeś jej głos. - spojrzałam na Stiles'a.
- To prawda.
- I właśnie to cię uspokoiło i strzeliłeś gola. A potem się na nią nie rzuciłeś.
- Przynajmniej nie tak jak na mnie. - powiedział Stiles. - Ona cię uspokaja.
- Ale nie zawsze tak jest. Kiedy ją całuje albo dotykam-
- To nie to samo. - przerwałam mu. - Wtedy hormony każą ci myśleć o seksie. - spojrzałam na Scott'a który się tajemniczo uśmiechnął. - Czy ty w tym momencie myślisz o seksie z Allison?
- Przepraszam.
- Spoko. - powiedział Stiles. - Kiedy trzymała cię za rękę, było inaczej i-
- Andrea! - spojrzałam w stronę skąd usłyszałam swoje imię.
- Cześć Lydia. - uśmiechnęłam się lekko.
- Musimy iść. - powiedziała łapiąc mnie za rękę.
- Czekaj, czekaj. Gdzie ty chcesz iść. - spojrzałam na Stiles'a i Scott'a którzy się temu wszystkiemu przypatrywali.
- Jak to gdzie? Do mnie! Idziemy dzisiaj na imprezę, tak? Trzeba się wyszykować!
- Imprezę? - zapytał Stiles patrząc na mnie. - Andrea, mieliśmy-
- To zrobicie to później. - przerwała mu Lydia. - My musimy iść.
- Zaczekaj chwilę. - powiedziałam do truskawowłosej, łapiąc Stiles'a za rękę, zabierając go do pustej sali.
- Impreza? Idziesz na imprezę? An, mieliśmy porozmawiać.
- Wiem, wiem, wiem, totalnie o tym zapomniałam. - powiedziałam łapiąc się za głowę. - Ostatnio olewam Lydie i słabo się z tym czuje, dlatego idziemy dzisiaj na impreze-
- Żeby podrywać facetów, tak? - przerwał mi Stiles.
- Co? Nie, nie, oczywiście że nie. Nigdy w życiu bym tobie tego nie zrobiła.
- Jednak z nią idziesz. - wzięłam głęboki wdech po czym do niego podeszłam. - Posłuchaj ja po prostu- nie chcąc dłużej słuchać jego monologu, złapałam go za policzki, przyciągając go do pocałunku. Stiles nadal zszokowany, oddał pocałunek.
- Idę tam żeby spędzić czas z Lydią. I tylko Lydią. - powiedziałam kiedy się od niego odsunęłam. - Porozmawiamy albo dzisiaj jak wrócę, ale jutro dobra?
- J-jasne. - uśmiechnął się lekko co odwzajemniłam.
~~•~~
- Dobra! To co zakładasz? - zapytała Lydia z uśmiechem.
- Jesteśmy u ciebie od trzech godzin i nadal się nie zdecydowałam. Poza tym, jest dopiero 18:00.
- Chyba już. - prychnęła podchodząc do swojej szafy. - Nie. - powiedziała rzucając sukienkę na łóżko. - Nie. Nie. Ta... - wzięła różową sukienkę mini, jednak jak zobaczyła mój wyraz twarzy to pokręciła głową. - ..też nie. - powiedziała rzucając ją na podłogę.