Rozdział 30

174 10 3
                                    


- No dobra. - spojrzałam na Stiles'a który usiadł na ławce, wyciągając pulsometr. - Załóż to. - powiedział do Scott'a.

- Pulsometr dla biegaczy? - zapytał patrząc na mnie, na co wzruszyłam ramionami.

- Tak, pożyczyłem.

- Chyba ukradłeś. - poprawiłam go.

- Chwilowo sobie przywłaszczyłem. - spojrzał na mnie. - Trener podłącza go do telefonu. Noś go do reszty dnia.

- To telefon trenera? - zapytałam widząc urządzenie.

- Tak, to akurat ukradłem.

- Po co? - zapytał Scott.

- Zmieniasz się gdy przyspiesza ci ciśnienie, na boisku i na randce. Musisz je kontrolować.

- Jak hulk. - uśmiechnął się.

- Coś w tym stylu.

- Jestem jak hulk. - oznajmił nadal się uśmiechając.

- Styl pysk i to załóż. - powiedział Stiles przez co się uśmiechnęłam. Po chwili Stiliński zawiązał taśma ręce Scott'a.

- Nie tak chciałem wykorzystać przerwę. - odwrócił się w jego stronę Scott. Patrzyłam na nich siedząc na ławce.

- Gotowy?

- Nie?

- Andrea chodź tutaj, pomożesz mi. - powiedział przez co wstałam, idąc do niego. - Pamiętaj, nie złość się. - powiedział do Scott'a schylając się i zaczynając robić coś na telefonie trenera.

- Nie podoba mi się to. - powiedział do siebie Scott jednak ja to usłyszałam.

Stiles miał piłkę i kij od lacrosse, a ja trzymałam telefon trenera, patrząc na ciśnienie brata. Stiles zrobił zamach, po czym rzucił w Scott'a piłką przez co się skrzywiłam.

- To bolało. - powiedział Scott.

- Myśl o swoim tętnie, staraj się być spokojny. - powiedział Stiles, nadal rzucając w Scott'a.

- Spokojny. - powtórzył McCall. - Totalnie spokojny. Wcale mi nie rzucasz piłką w twarz!

- Myśl pozytywnie! - krzyknęłam do niego.

- Ał sukinsyn! - krzyknął Scott kiedy oberwał w męskie przyrodzenie.

- Wiesz co? Coraz lepiej trafiam, prawda Andrea? - powiedział Stiles.

- Potwierdzam. - zaśmiałam się.

- Ciekawe dlaczego. - jęknął z bólu Scott.

- Nie denerwuj się. - powiedziałam kiedy jego ciśnienie zaczęło się podwyższać.

- Próbuje. - powiedział po czym oberwał piłka w brzuch, a potem w twarz.

Stiles cały czas rzucał w Scott'a, a ja patrzyłam na jego ciśnienie. Po chwili jego tętno zaczęło się podwyższać.

- Stiles. - powiedziałam przez co brunet na mnie spojrzał. Spojrzeliśmy na Scott'a który upadł na kolana z bólu. Nie minęła sekunda a rozerwał taśmę, kładąc swoje ręce na trawie.

- Scott? - zapytał Stiles, zaczynając się kierować w jego stronę. Zaczęłam iść za Stilińskim, który trzymał swoją rękę przede mną, chcąc mnie obronić.- Wszystko w porządku? Zacząłeś się zmieniać.

- Przez złość. Im była silniejsza, tym potężniejszy się czułem.

- Czyli Derek miał rację. - powiedział Stiles, nadal chraoniac mnie ręką.

I'm a monster//Stiles StylinskiWhere stories live. Discover now