- Wyszłem tylko na 15 minut a ty już zdążyłaś zniknąć. - zaśmiał się Damon.- Jadę do szkoły.
- Do szkoły?
- Mhm.
- Do Stiles'a?
- Nie. - westchnęłam. - Do Lydii. Muszę się zapytać jak się czuje.
- Pytałaś się wczoraj.
- Ale wczoraj to wczoraj a dzisiaj to dzisiaj.
- Moim zdaniem powinnaś iść do Stiles'a i powiedzieć mu co czujesz.
- Jeśli ktoś ma mi doradzać o miłości, to na pewno nie ty.
- Dlaczego nie? Mam 178 lat!
- Racja ale przez całe te życie byłeś zakochany w Katherine Pierce a teraz jesteś zakochany w dziewczynie twojego brata która wygląda identycznie jak ona. Naprawdę chcesz mi doradzać?
- Nie jestem zakocha-
- Muszę kończyć papa! - rozłączyłam się, po czym wysiadłam z auta. Wzięłam głęboki wdech. Co masz robić? Szukać Lydii. Co jeśli zobaczysz Stiles'a? Uciekać? Tak. Cudowny pomysł. Przekroczyłam próg szkoły w Beacon Hills. Kiedy znalazłam się przy szatni chłopaków, usłyszałam znajomy głos.
"Nie, nic nie widziałem." - wyjąkał Jackson przez co zmarszczyłam nos, zastanawiając się czego Derek chce od Jacksona.
"Co to było? Zwierzę? Puma?"
"Nic nie wiedziałem. Przysięgam, nie kłamie."
"Uspokój się, i powtórz."
"Że nie kłamie?"
"Że nic nie widziałeś." - zaczęłam się przysłuchiwać jak bije serce Jacksona. - "Spokojnie"
"Nic nie widziałem. Mówię prawdę."
"Jeszcze jedno." - weszłam powoli do szatni. Zobaczyłam jak Derek złapał Jacksona za włosy, żeby spojrzeć na jego kark. - Powinieneś pójść z tym do lekarza.
- Derek. - zwróciłam mu uwagę, przez co oby dwoje się na mnie spojrzeli. - Zostaw go w spokoju. - Derek spojrzał na niego ostatni raz, po czym zaczął się kierować do wyjścia.
- Skąd go znasz? - zapytał Withmore.
- Nie twój interes. - powiedziałam zaczynając wychodzić, jednak zatrzymał mnie jego głos.
- Tobie też sprzedaje dragi? - zapytał przez co się odwróciłam w jego stronę.
- Co?
- Wiem że sprzedaje twojemu braciszkowi. - uśmiechnął się cwanie. - Tobie też sprzedaje?
Czy on serio jest taki głupi?
- Oczywiście że tak. - odpowiedziałam przez co spojrzał na mnie zszokowany. - Morfina, heroina, amfetamina, kokaina, LSD. Ma wszystko. A co, chciałbyś trochę? - zapytałam. Zaczęłam się śmiać, nie mogąc już wytrzymać. - Oj Jackson. - spojrzałam na zdezorientowanego blondyna. - To że Scott jest lepszy od ciebie nie znaczy, że coś bierze. - spojrzałam na pięści Jacksona które ścisnął. - Ojć zdenerwowałam cię? - uśmiechnęłam się sarkastycznie. - Cóż, do zobaczenia Withmore. - powiedziałam wychodząc z szatni.
~~•~~
- I jak? - zapytał Salvatore.
- Nie ma jej w szkole. - westchnęłam. - Właśnie do niej jadę.
- Widziałaś się z- przerwałam mu, nie chcąc znowu tego słuchać.
- Nie. Na szczęście. - zaparkowałam auto przed Domem Lydii. - Muszę kończyć.