Rozdział 7

212 9 0
                                    


Scott w ciągu sekundy zniknął.

- Stiles sprawdź czy z Allison wszystko okej, ja pójdę poszukać Scotta.

- Nie, nie i jeszcze raz nie.

- Stiles. - powiedziałam z mordem w oczach.

- A co jeśli mu odbije i będzie chciał cię skrzywdzić?! Nie mogę na to pozwolić. - martwił się o mnie. Urocze...

- Nic mi się nie stanie, Stiles. Obiecuję, a teraz idź sprawdź co z Allison. - powiedziałam po czym wybiegłam z domu w którym nadal trwała impreza.

Pojechałam autem tam gdzie kazał mi Derek. Wszystko szło zgodnie z planem.
Po chwili schowałam się za drzewem bo zobaczyłam Scotta jako wilkołaka, który się zatrzymał przy marynarce Allison, która wisiała na drzewie.

- Gdzie ona jest. - powiedział dość nieprzyjemnym głosem.

- Jest bezpieczna. - powiedział ze spokojem Derek - Nie skrzywdzisz jej. - po chwili Derek rzucił się na Scotta.

- Co jej zrobiłeś.

- Cicho. - powiedział Derek. Użyłam swojego słuchu nadprzyrodzonego. Łowcy.

- Łowcy - powiedziałam po cichu żeby tylko Derek mnie usłyszał, bo był skupiony.

- Za późno już tu są - powiedział Derek - W nogi.

Darek zaczął uciekać a Scott za nim, chciałam iść do domu bo wiedziałam że Derek sobie poradzi, ale usłyszałam ryk, ale nie był Dereka, tylko Scotta. Wiem że robię źle, Scott może mnie rozpoznać ale jeśli mu nie pomogę to łowcy go złapią. Dzięki mojej nadprzyrodzonej szybkości, w mgnieniu oka znalazłam się przy nowo przemienionym wilkołaku. Wyjęłam strzale, rzuciłam chuj wie gdzie, i uciekłam szybciej niż się przy nim pojawiłam. Po chwili Derek i Scott znaleźli się przy drzewie, zgubili łowców.

- Kto to był?! - powiedział zdezorietowany Scott

- Łowcy - powiedział trochę zmęczony Derek.

- Coś ty mi zrobił?! - Okej, zaczynał mnie irytować.

- Nie mów że ci źle. Lepiej słyszysz, widzisz i jesteś silniejszy. To dar, o który zabiło by się mnóstwo ludzi.

Chciałam się zaśmiać, ale Scott by mnie usłyszał. Dar?

~~•~~

Właśnie wróciłam do domu, mam nadzieję że ze Scott'em wszystko okej. Poszłam do mojego pokoju. Melissa już śpi, bo ma pracę na rano. Wzięłam piżame która składa się z krótkich spodenek i bluzki mojego przyjaciela która sięga mi do połowy ud. Poszłam do łazienki wzięłam prysznic i się przebrałam. Właśnie miałam iść spać ale najpierw chciałam sprawdzić czy Scott wrócił do domu. Weszłam do jego pokoju i spał jak zabity. Zamknęłam drzwi, wróciłam do siebie i już miałam się kłaść ale usłyszałam że ktoś do mnie dzwoni. Wzięłam telefon w rękę i na wyświetlaczu widniał napis "mój Batman ❤️🦇" czyli Stiles. Chyba zapomniałam zmienić jego nazwy w kontaktach. Po dłuższym zastanowieniu kliknęłam zieloną słuchawkę.

- Stiles?

- Andrea! Wszystko okej?! Gdzie jesteś?! Nic ci nie jest?! Czy Scott ci coś zro - zaczął panikować i zadawać mnóstwo pytań. Mówił tak szybko że nie wiedziałam czy wszystko dobrze usłyszałam.

- Ej! Uspokój się - powiedziałam i Stiles przestał zadawać pytania. - Tak, wszystko okej. Jestem w domu cała i zdrowa tak samo jak Scott  i nie, nic mi nie zrobił.

- To dobrze. - powiedział z ulgą

- Stiles?

- Tak?

- Tobie też nic nie jest?

- Emm tak wszystko okej.

- Stiles - powiedziałam trochę groźniej

- Na serio wszystko okej, tylko jestem zszokowany że pytasz. - mimowolnie się uśmiechnęłam

- Dobranoc Stiliński.

- Dobranoc McCall.

I'm a monster//Stiles StylinskiWhere stories live. Discover now