- Na ile zostajesz? - zapytałam Damona który chodził po moim pokoju, rozglądając się.- Nie wiem. Muszę znaleźć Stefana.
- Chyba musimy.
- Czyli pomożesz mi włączyć mu człowieczeństwo? - zapytał biorąc ramkę ze zdjęciem, na którym jestem ja i Scott kiedy mieliśmy 6 lat.
- Oczywiście że pomogę. Jesteście moimi przyjaciółmi. - uśmiechnęłam się do Damon'a co odwzajemnił.
- Słodko tu wyszłaś. - powiedział, patrząc znowu na zdjęcie. Podeszłam do niego.
- To były nasze urodziny. Mama wzięła nas do cukierni. Zjedliśmy tyle słodkości że przez dwa tygodnie mieliśmy odruchy wymiotne, jak widzieliśmy czekoladę. - uśmiechnęłam się lekko. - Wtedy wszystko było łatwiejsze.
- Wiem. - niebieskooki objął mnie ramieniem w talii. - Wiesz że kiedy ty miałaś 6 lat i jadłaś słodkości w cukierni ja prawdopodobnie w tym samym czasie zabijałem ludzi? - zaśmiał się.
- Masz się czym chwalić. - również się zaśmiałam. Usłyszałam pukanie do pokoju więc odwróciłam się w stronę drzwi, co zrobił też Damon. Chwilę potem weszła Melissa.
- Ja ju- przerwała kiedy zobaczyła Damon'a.
- Oh.. Cześć Damon.- Dzień dobry pani McCall.
- Ile razy ci mówiłam żebyś mówił mi na ty. - zaśmiała się.
- Racja. Zawsze zapominam. - uśmiechnął się.
- Nie mówiłaś mi że Damon przyjeżdża. - spojrzała na mnie.
- Coż, też nie wiedziałam. Zrobił mi niespodziankę.
- No dobrze. Ja już idę spać. - oznajmiła kierując się do drzwi. - Pójdę jeszcze powiedzieć Scott'owi. Dobranoc.
- Dobranoc. - odpowiedziałam razem z Damon'em. Kiedy zamknęłam drzwi, spojrzałam na niebieskookiego.
- Nie sądziłam że kiedykolwiek cię polubi.
- Proszę cię, kto by mnie nie lubił. - prychnął. Po chwili usłyszałam krzyk mamy. Wyszłam odrazu z pokoiku, a za mną Salvatore.
- Scott? - zdziwiłam się kiedy zobaczyłam brata wchodzącego po schodach. - Skoro ty jesteś tu, to kto jest w twoim poko- przerwalam słysząc krzyki.
"Co ja robię?! Co wy macie z tym kijem bejsbolowym!"
- To są jakieś żarty. - westchnęłam.
- Idę zrobić nam kolację. - oznajmił Damon.
- Okej, a ja pójdę mu powiedzieć żeby nie straszył mamy. - powiedziałam Scott'owi który zaczął się kierować do swojego pokoju, a ja za nim.
- Co tu się dzieje? - zapytałam po czym zapaliłam światło w pokoju, opierając się o framugę drzwi.
- Nie mógł wejść przez drzwi? - zapytała Melissa, Scott'a który wszedł do pokoju.
- Zamykamy je, nie mógł wejść. - oznajmił.
- No właśnie. - poparł go Stiles który kątem oka na mnie spojrzał.
- A na marginesie, wiecie że jest godzina policyjna? - zapytała cały czas trzymając kij bejsbolowy.
- Nie. - odpowiedzieli razem.
- Nie? Wiecie co? Dla mnie już wystarczy jak na jedną noc. Idę spać.
- Dobranoc. - uśmiechnęłam się lekko.
- Dobranoc skarbie. - powiedziała po czym wyszła z pokoju.
- Co jest z wami nie tak. - powiedziałam sama do siebie.
- Wiesz że cię słyszymy, prawda? - zapytał Scott.
- Oczywiście że wiem. - spojrzałam na Stiles'a. - Co tu robisz?
- Mój tata pojechał do szpitala. Chodzi o kierowcę autobusu.
- Co z nim? - zapytałam.
- Powiedzieli że, przegrał walkę.
- Przegrał? - zapytał McCall.
- Scott, on zmarł. - powiedziałam patrząc na niego. Po chwili ciszy Scott wstał z krzesła kierując się do drzwi.
- Muszę iść. - powiedział.
- To nie jest dobry pomysł. - powiedziałam kiedy stanęłam mu na drodze.
- Przepuść mnie. - rozkazał.
"Nie wiem czy to jest dobry pomysł, Derek"
"Pamiętaj Andrea, to jest część planu"
Część planu
Przepuściłam Scott'a który wybiegł z pokoju, a potem z domu.
- Zostajesz tu na noc czy idziesz do domu? - zapytałam Stiles'a który patrzył na mnie.
- Idę do domu. - odpowiedzial wstając z łóżka.
- Dobrze. - uśmiechnęłam się lekko.
- Andrea. - zawołał mnie Damon który wszedł do pokoju. Ten ma wyczucie czasu. - A ty to? - zapytał.
- Stiles? - spojrzał na niego zdezorientowany.
- Jasne. - tym razem niebieskooki spojrzał na mnie. - Scott zabrał twój samochód. - skrzywił się.
- To są jakieś żarty. - jęknęłam niezadowolona.
- Wiesz gdzie pojechał? - zapytał.
- Wiem.. - odpowiedziałam po chwili ciszy.
- Możesz wziąść moje auto. - powiedział niepewnie.
- Nikomu nie dajesz tego auta.
- Tobie daje, od czasu do czasu. - wyjął kluczyki z kieszeni po czym mi je rzucił. - Tylko żebym tego nie żałował.
- Nie będziesz. - odpowiedziałam.
- Masz wrócić za jakieś 20 minut bo robię kolację. Jasne?
- Jasne. - kiedy Damon wyszedł spojrzałam na Stiles'a który patrzył na mnie zdezorientowany. - Odwiedź cię?
- Kto to? - zapytał ignorując moje pytanie na co westchnęłam.
- Powiem ci, kiedy będę mogła cię odwieść do domu. To jak?
- Okej...