Rozdział 20

179 7 0
                                    


- Na ile zostajesz? - zapytałam Damona który chodził po moim pokoju, rozglądając się.

- Nie wiem. Muszę znaleźć Stefana.

- Chyba musimy.

- Czyli pomożesz mi włączyć mu człowieczeństwo? - zapytał biorąc ramkę ze zdjęciem, na którym jestem ja i Scott kiedy mieliśmy 6 lat.

- Oczywiście że pomogę. Jesteście moimi przyjaciółmi. - uśmiechnęłam się do Damon'a co odwzajemnił.

- Słodko tu wyszłaś. - powiedział, patrząc znowu na zdjęcie. Podeszłam do niego.

- To były nasze urodziny. Mama wzięła nas do cukierni. Zjedliśmy tyle słodkości że przez dwa tygodnie mieliśmy odruchy wymiotne, jak widzieliśmy czekoladę. - uśmiechnęłam się lekko. - Wtedy wszystko było łatwiejsze.

- Wiem. - niebieskooki objął mnie ramieniem w talii. - Wiesz że kiedy ty miałaś 6 lat i jadłaś słodkości w cukierni ja prawdopodobnie w tym samym czasie zabijałem ludzi? - zaśmiał się.

- Masz się czym chwalić. - również się zaśmiałam. Usłyszałam pukanie do pokoju więc odwróciłam się w stronę drzwi, co zrobił też Damon. Chwilę potem weszła Melissa.

- Ja ju- przerwała kiedy zobaczyła Damon'a.
- Oh.. Cześć Damon.

- Dzień dobry pani McCall.

- Ile razy ci mówiłam żebyś mówił mi na ty. - zaśmiała się.

- Racja. Zawsze zapominam. - uśmiechnął się.

- Nie mówiłaś mi że Damon przyjeżdża. - spojrzała na mnie.

- Coż, też nie wiedziałam. Zrobił mi niespodziankę.

- No dobrze. Ja już idę spać. - oznajmiła kierując się do drzwi. - Pójdę jeszcze powiedzieć Scott'owi. Dobranoc.

- Dobranoc. - odpowiedziałam razem z Damon'em. Kiedy zamknęłam drzwi, spojrzałam na niebieskookiego.

- Nie sądziłam że kiedykolwiek cię polubi.

- Proszę cię, kto by mnie nie lubił. - prychnął. Po chwili usłyszałam krzyk mamy. Wyszłam odrazu z pokoiku, a za mną Salvatore.

- Scott? - zdziwiłam się kiedy zobaczyłam brata wchodzącego po schodach. - Skoro ty jesteś tu, to kto jest w twoim poko- przerwalam słysząc krzyki.

"Co ja robię?! Co wy macie z tym kijem bejsbolowym!"

- To są jakieś żarty. - westchnęłam.

- Idę zrobić nam kolację. - oznajmił Damon.

- Okej, a ja pójdę mu powiedzieć żeby nie straszył mamy. - powiedziałam Scott'owi który zaczął się kierować do swojego pokoju, a ja za nim.

- Co tu się dzieje? - zapytałam po czym zapaliłam światło w pokoju, opierając się o framugę drzwi.

- Nie mógł wejść przez drzwi? - zapytała Melissa, Scott'a który wszedł do pokoju.

- Zamykamy je, nie mógł wejść. - oznajmił.

- No właśnie. - poparł go Stiles który kątem oka na mnie spojrzał.

- A na marginesie, wiecie że jest godzina policyjna? - zapytała cały czas trzymając kij bejsbolowy.

- Nie. - odpowiedzieli razem.

- Nie? Wiecie co? Dla mnie już wystarczy jak na jedną noc. Idę spać.

- Dobranoc. - uśmiechnęłam się lekko.

- Dobranoc skarbie. - powiedziała po czym wyszła z pokoju.

- Co jest z wami nie tak. - powiedziałam sama do siebie.

- Wiesz że cię słyszymy, prawda? - zapytał Scott.

- Oczywiście że wiem. - spojrzałam na Stiles'a. - Co tu robisz?

- Mój tata pojechał do szpitala. Chodzi o kierowcę autobusu.

- Co z nim? - zapytałam.

- Powiedzieli że, przegrał walkę.

- Przegrał? - zapytał McCall.

- Scott, on zmarł. - powiedziałam patrząc na niego. Po chwili ciszy Scott wstał z krzesła kierując się do drzwi.

- Muszę iść. - powiedział.

- To nie jest dobry pomysł. - powiedziałam kiedy stanęłam mu na drodze.

- Przepuść mnie. - rozkazał.

"Nie wiem czy to jest dobry pomysł, Derek"

"Pamiętaj Andrea, to jest część planu"

Część planu

Przepuściłam Scott'a który wybiegł z pokoju, a potem z domu.

- Zostajesz tu na noc czy idziesz do domu? - zapytałam Stiles'a który patrzył na mnie.

- Idę do domu. - odpowiedzial wstając z łóżka.

- Dobrze. - uśmiechnęłam się lekko.

- Andrea. - zawołał mnie Damon który wszedł do pokoju. Ten ma wyczucie czasu. - A ty to? - zapytał.

- Stiles? - spojrzał na niego zdezorientowany.

- Jasne. - tym razem niebieskooki spojrzał na mnie. - Scott zabrał twój samochód. - skrzywił się.

- To są jakieś żarty. - jęknęłam niezadowolona.

- Wiesz gdzie pojechał? - zapytał.

- Wiem.. - odpowiedziałam po chwili ciszy.

- Możesz wziąść moje auto. - powiedział niepewnie.

- Nikomu nie dajesz tego auta.

- Tobie daje, od czasu do czasu. - wyjął kluczyki z kieszeni po czym mi je rzucił. - Tylko żebym tego nie żałował.

- Nie będziesz. - odpowiedziałam.

- Masz wrócić za jakieś 20 minut bo robię kolację. Jasne?

- Jasne. - kiedy Damon wyszedł spojrzałam na Stiles'a który patrzył na mnie zdezorientowany. - Odwiedź cię?

- Kto to? - zapytał ignorując moje pytanie na co westchnęłam.

- Powiem ci, kiedy będę mogła cię odwieść do domu. To jak?

- Okej...

I'm a monster//Stiles StylinskiWhere stories live. Discover now