Rozdział 28

159 9 0
                                    


Kiedy znów poczułam jego delikatne usta na moich. Wszystko się jakby zatrzymało. Stiles był jak magnes. Cały czas mnie do niego ciągnie. Wiem że nie powinnam go całować, nie powinnam się do niego zbliżać. Ale to nie jest takie łatwe, jak się każdym wydaje.

Położyłam swoję ręce na jego szyji, chcąc go przybliżyć jeszcze bardziej do siebie. Za to Stiles swoje ręce położył na mojej talii. Po chwili brunet się one mnie odsunął, przez co zmarszczyłam nos.

- Dobrze całuje?

- Co? - zapytałam chichocząc.

- No wiesz. To jest mój no ten pierwszy pocałunek i- zaczął się plątać w swoich słowach, więc po prostu go pocałowałam.

- Całujesz bardzo dobrze. - wyszeptałam uśmiechając się, co odwzajemnił. Po chwili nasze usta znowu się złączyły ze sobą. Zaczęłam robić delikatne kroki w przód, przez co Stiles musiał robić w tył. Po paru sekundach Stiles się zatrzymał bo za nim było łóżko. Popchnęłam go lekko żeby się położył na łóżku, co zrobił. Uśmiechnęłam się do siebie po czym usiadłam na nim okrakiem, zaczynając znów go całować.

Stiles odwrócił nas tak, że ja byłam na dole. Zaczął swoimi rękami dotykać moje ciało. Ale robił to tak, jakbym była z cukru. Po chwili mój telefon zaczął dzwonić, przez co się od niego oderwałam.

- Stiles. Muszę. Odebrać. - mówiłam pomiędzy całunkami.

- Nie musisz.

- Muszę. - zaśmiałam się.

- Czemu każdy musi do ciebie dzwonić wtedy kiedy jesteś ze mną? - westchnął.

- Nie wiem. - wzruszyłam ramionami. Pocałowałam go ostatni raz, po czym wstałam z łóżka, podchodząc do kurtki w której był mój telefon.

- Halo?

- Andrea.. Znalazłem coś.

- Coś czyli co? - zapytałam jednak nikt mi nie odpowiedział. - Damon? - zapytałam patrząc na Stiles'a, który zmarszczył brwi słysząc imię.

- Tego nie da się opisać, An. Musisz to zobaczyć.

- Zaraz będę. - odpowiedziałam po chwili ciszy. - Wyślij mi lokalizacje. - powiedziałam. Włożyłam telefon do kieszeni po czym założyłam kurtkę. Spojrzałam na Stiles'a który wstał z łóżka.

- Czyli... idziesz?

- Muszę. Mam coś do załatwienia. - powiedziałam podchodząc do niego.

- Wszystko okej?

- Tak.. - powiedziałam łapiąc go za rękę. - Tak sądzę. - spojrzałam mu w oczy.

- Uważaj na siebie. Pamiętaj że wilkołaki grasują po mieście. - uśmiechnął się lekko.

- Pokonała bym ich jedną ręką. - zaśmiałam się.

- Oczywiście że byś to zrobiła. - powiedział. Złapał mój policzek, przyciągając mnie do pocałunku, który odwzajemniłam.

- Do zobaczenia, Stiles. - nie czekając na odpowiedź wyszłam z jego pokoju, a potem z domu.

~~•~~

- Damon?

- Tu jestem. - powiedział, wychodząc zza drzewa.

- Co się dzieje? I czemu tu tak czuć-

- Krew? - wtrącił. - Chodź. - powiedział, co zrobiłam. Nie wiem gdzie byłam. Nawigacja mnie przyprowadziła tutaj. W środek jakiegoś lasu. Po dłuższym czasie chodzenia za Damonem, byliśmy na miejscu. To co zobaczyłam, zamurowało mnie. Martwe ciała. Nie jedno, nie dwa. Było ich ponad 200. Niektóre bez głowy, niektóre miały tylko rany na szyji.

- O mój boże.

- Z tego co mi opowiadałaś, to jak straciłaś kontrolę to zabiłaś jedną osobę. Nie 200. - powiedział Damon.

- Co oni robią?

- Nie wiem. Ale przed twoim przyjazdem tutaj coś sprawdziłem. - spojrzałam na niego. - Parę ludzi zaginęło. Ale to najwcześniej z przed trzech lat. I niecałe dwadzieścia osób.

- Czyli nie są stąd.

- Mhm.

- Więc skąd do cholery?

- Nie mam pojęcia. - westchnął Damon.

I'm a monster//Stiles StylinskiWhere stories live. Discover now