Rozdział 15

181 11 0
                                    


- Klaus... Andrea, to zrobił Klaus. - kiedy usłyszałam jego imię, zesztywniałam a mój oddech stał się nierówny. W ciągu sekundy wróciły wspomnienia, tak samo jak łzy. - Andrea? Cholera, dlatego nie chciałem ci mówić.

- Wszystko w porządku. - oznajmiłam próbując brzmieć wiarygodnie, ale mój głos odrazu się załamał.

- Przyjechać do ciebie? Albo ty przyjedziesz do mnie?

- Nie. Nie trzeba. Dam sobie radę.

- Wiesz że jak coś możesz dzwonić? Albo przyjechać kiedy tylko chcesz. Pamiętaj że masz u mnie wsparcie.

- Wiem i pamiętam.

- Muszę kończyć jak coś to dzwoń.

- Pewnie, do zobaczenia.

Zaczęłam jak najszybciej pakować swoje rzeczy do torby. Muszę wyjść żeby ochłonąć bo jeśli nie, to coś się stanie. Wzięłam jakąś kartkę która leżała na biurku tak samo jak długopis.

Musiałam już wyjść bo mam coś jeszcze do załatwienia. Dziękuję za miło spędzony czas.
                    

                                                         Andrea.

Założyłam torbę na ramieniu i zaczęłam się kierować do drzwi. Kiedy je otworzyłam, wpadłam na kogoś. Oczywiście był to Stiles.

- Już idziesz? - zapytał zszokowany i zawiedziony.

- Tak, musze coś jeszcze załatwić. Do zobaczenia. - oznajmiłam szybko po czym pocałowałam go w policzek. Kiedy znalazłam się przed domem Stilińskich dopiero zorientowałam się co zrobiłam.
Pocałowałam go w policzek? Co się ze mną dzieje.

~~•~~

- Coś wymyślimy. - usłyszałam Stiles'a który rozmawiał ze Scott'em.

- Co wymyślicie? - zapytałam siadając obok Stiles'a.

- Właśnie. - uśmiechneła się Lydia siadając obok Scotta.

- Pracę domową. - odpowiedział szybko Scott. Kłamał, to było oczywiste.

- Dlaczego z nami siadacie? - spojrzał na mnie Stiles na co wzruszyłam ramionami.
Danny usiadł po drugiej stronie koło Stiles'a tak samo jak Allison tylko koło Scott'a.

- Wstawaj. - rozkazał Jackson jakiemuś chłopakowi.

- Dlaczego nie wywalisz Danny'ego?

- Bo on się nie gapi na dupe jego panny. - uśmiechnęłam się sarkastycznie w stronę chłopaka. Przybiłam z Danny'm piątkę a Lydii posłałam uśmiech.

Chłopak wstał i odszedł a Jackson usiadł na jego miejscu.

- Podobno ten atak to sprawa pumy. - oznajmił Danny patrząc na Jacksona.

- Koguara. - poprawił go blondyn.

- To to samo.- Oznajmiła Lydia. Spojrzałam na nią z uśmiechem. - Prawda? - zapytała się udając głupią kiedy Jackson na nią spojrzał. Mój uśmiech odrazu zszedł.

- Kogo to obchodzi? - zapytał z kpiną.

- Cóż, wszystkich którzy są mądrzy. Czekaj, czyli nie ciebie. - uśmiechnełam się sarkastycznie. Stiles próbował powstrzymać śmiech kiedy Jackson patrzył na mnie z mordem w oczach.

- Ofiarą był pewnie bezdomny ćpun. - dokończył mówić Jackson nadal na mnie patrząc.

- Mają coś. - oznajmił Stiles pokazując jakiś filmik. Jednak to mnie nie interesowało i pochłonęłam się w myślach. Co jeśli Klaus mnie znajdzie? Jeśli przez niego Scott i Stiles dowiedzą się prawdy o mnie? Co jeśli przez niego znowu strace kontrolę?

I'm a monster//Stiles StylinskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz