Rozdział 22

171 8 0
                                    


- Co ty tu robisz? - zapytałam Dereka który wyglądał źle..

- Postrzelili mnie.

- Kiepsko wygląda. - powiedział Stiles.

- Rana się nie goji? - zapytał Scott.

- Nie może. - powiedział ciężko oddychając.

- To nie była zwyczajna kula. - oznajmiłam.

- Srebrna? - zapytał Stiles przez co na niego spojrzałam.

- Nie, idioto. - warknał Derek.

- Zaraz, to dlatego mówiła że masz 2 doby. - spojrzałam na Scott'a zdezorientowana.

- Co?

- Kto tak powiedział? - zapytał Derek.

- Ta która cię postrzeliła.

- O czym wy mówicie do cholery. - W tym samym czasie oczy Dereka zrobiły się niebieskie.

- Co ty wyprawiasz? Przestań. - rozkazał mu Scott.

- Nie mogę.

- Derek. - powiedziałam przez co Hale spojrzał na mnie. Zacisnęłam pięści, nie pozwalając łzą spłynąć. - Wstawaj. Scott pomóż mu. - rozkazałam.

- Stiles pomóż mi go zanieść do twojego samochodu. - powiedział Scott kiedy próbował podnieść wilkołaka. Po chwili Derek znalazł się w aucie, rozmawiając ze Scott'em przez szybę.

- Jedziemy. - powiedziałam wchodząc do samochodu. Po chwili zrobił to samo Stiles.

~~•~~

- Nie zabrudź mi tapicerki, dobra? - powiedział Stiles patrząc na Dereka. - Już prawie jesteśmy.

- Gdzie? - zapytałam.

- U Dereka.

- Co? - zapytał wilkołak.

- Nie możesz go tam zawieść.

- Jak to nie mogę.

- Nie, kiedy nie moge się bronić. - Stiles zatrzymał się na poboczu.

- Co się stanie, jeśli Scott'owi się nie uda? Umrzesz? - zapytał, przez co zesztywniałam.

- Jeszcze nie. Mam jeszcze jedno wyjście.

- Jakie? - zapytał. Derek podwinął rękaw, pokazując miejsce gdzie został postrzelony.

- O mój boże. - odwrócił wzrok Stiles. - Czy to zaraźliwe? Powinieneś już wysiąść. Andrea, otwórz okno z tyłu.

- Odpal samochód. Już. - warknął Derek.

- Biorąc pod uwagę to jak wyglądasz, nie powinieneś mi rozkazywać.

- Stiles. - zwróciłam mu uwagę, jednak dalej mówił.

- Gdybym chciał, to mógłbym wyciągnąć stąd twój wilczy tyłek i zostawić cię na pewną śmierć.

- Odpal auto - powiedział powoli Derek. - albo rozerwe ci gardło. - po chwili patrzenia na siebie. Stiles odpalił silnik.

~~•~~

- Co mam z nim zrobić?! - powiedział Stiles do Scott'a z którym rozmawiał. Zaczęłam podsłuchiwać.

"Wywieź go gdzieś."

- Zaczyna cuchnąć. - Derek na niego spojrzał.

"Czym?"

- Śmiercią! - krzyknął.

"Zabierz go do lecznicy."

- A twój szef?

"O tej porze go już nie ma. Zapasowy klucz jest za śmietnikiem." - Stiles westchnął.

- Nie uwierzysz gdzie każe mi cię zabrać. - powiedział do Dereka, dając mu telefon.

- Znalazłeś?

"Jak mam go znaleźć! Tu jest mnóstwo naboji. Ten dom jest jak zbrojownia." 

Taką sobie znalazłeś dziewczynę, Scott

- Jeśli go nie znajdziesz, umrę.

"Może tak będzie lepiej."

- Więc przemyśl to. Alfa wezwał cię wbrew twojej woli. Jeśli to powtórzy, zabijesz z nim, albo zginiesz. Jeśli chcesz zostać przy życiu, to będziesz mnie potrzebował. Znajdź kule. - powiedział rozłączając się.

I'm a monster//Stiles StylinskiWhere stories live. Discover now