- Co ty tu robisz? - zapytałam Dereka który wyglądał źle..- Postrzelili mnie.
- Kiepsko wygląda. - powiedział Stiles.
- Rana się nie goji? - zapytał Scott.
- Nie może. - powiedział ciężko oddychając.
- To nie była zwyczajna kula. - oznajmiłam.
- Srebrna? - zapytał Stiles przez co na niego spojrzałam.
- Nie, idioto. - warknał Derek.
- Zaraz, to dlatego mówiła że masz 2 doby. - spojrzałam na Scott'a zdezorientowana.
- Co?
- Kto tak powiedział? - zapytał Derek.
- Ta która cię postrzeliła.
- O czym wy mówicie do cholery. - W tym samym czasie oczy Dereka zrobiły się niebieskie.
- Co ty wyprawiasz? Przestań. - rozkazał mu Scott.
- Nie mogę.
- Derek. - powiedziałam przez co Hale spojrzał na mnie. Zacisnęłam pięści, nie pozwalając łzą spłynąć. - Wstawaj. Scott pomóż mu. - rozkazałam.
- Stiles pomóż mi go zanieść do twojego samochodu. - powiedział Scott kiedy próbował podnieść wilkołaka. Po chwili Derek znalazł się w aucie, rozmawiając ze Scott'em przez szybę.
- Jedziemy. - powiedziałam wchodząc do samochodu. Po chwili zrobił to samo Stiles.
~~•~~
- Nie zabrudź mi tapicerki, dobra? - powiedział Stiles patrząc na Dereka. - Już prawie jesteśmy.
- Gdzie? - zapytałam.
- U Dereka.
- Co? - zapytał wilkołak.
- Nie możesz go tam zawieść.
- Jak to nie mogę.
- Nie, kiedy nie moge się bronić. - Stiles zatrzymał się na poboczu.
- Co się stanie, jeśli Scott'owi się nie uda? Umrzesz? - zapytał, przez co zesztywniałam.
- Jeszcze nie. Mam jeszcze jedno wyjście.
- Jakie? - zapytał. Derek podwinął rękaw, pokazując miejsce gdzie został postrzelony.
- O mój boże. - odwrócił wzrok Stiles. - Czy to zaraźliwe? Powinieneś już wysiąść. Andrea, otwórz okno z tyłu.
- Odpal samochód. Już. - warknął Derek.
- Biorąc pod uwagę to jak wyglądasz, nie powinieneś mi rozkazywać.
- Stiles. - zwróciłam mu uwagę, jednak dalej mówił.
- Gdybym chciał, to mógłbym wyciągnąć stąd twój wilczy tyłek i zostawić cię na pewną śmierć.
- Odpal auto - powiedział powoli Derek. - albo rozerwe ci gardło. - po chwili patrzenia na siebie. Stiles odpalił silnik.
~~•~~
- Co mam z nim zrobić?! - powiedział Stiles do Scott'a z którym rozmawiał. Zaczęłam podsłuchiwać.
"Wywieź go gdzieś."
- Zaczyna cuchnąć. - Derek na niego spojrzał.
"Czym?"
- Śmiercią! - krzyknął.
"Zabierz go do lecznicy."
- A twój szef?
"O tej porze go już nie ma. Zapasowy klucz jest za śmietnikiem." - Stiles westchnął.
- Nie uwierzysz gdzie każe mi cię zabrać. - powiedział do Dereka, dając mu telefon.
- Znalazłeś?
"Jak mam go znaleźć! Tu jest mnóstwo naboji. Ten dom jest jak zbrojownia."
Taką sobie znalazłeś dziewczynę, Scott
- Jeśli go nie znajdziesz, umrę.
"Może tak będzie lepiej."
- Więc przemyśl to. Alfa wezwał cię wbrew twojej woli. Jeśli to powtórzy, zabijesz z nim, albo zginiesz. Jeśli chcesz zostać przy życiu, to będziesz mnie potrzebował. Znajdź kule. - powiedział rozłączając się.