4. how'd we drift so far away from where we left off yesterday

148 12 2
                                    

notka jak zwykle na dole, enjoy!! 

- Nie chce mi się wierzyć, że to robimy. – Tracy podskoczyła wciskając się w swoje nowe jeansy.

Siedziały w sypialni Blair, chociaż siedziały, to za wiele powiedziane. Oczywiście, że Blair szybko podzieliła się rewelacją i zaproszeniem z Tracy, która z niepewną miną słuchała opowieści o odbieraniu Hemmingsa z Izby Przyjęć. Właściwie to siedziała jak na szpilkach czekając ,aż Blair opowie jej o jakiejś okropnej kłótni z Lukiem, albo że szarpali się na korytarzu.

Na jej twarzy wymalowała się ulga, kiedy Blair skończyła opowieść akcentem o Jake'u. Oczywiście, Tracy nadal była trochę niepewna tego całego przedsięwzięcia, ale prawda była taka, że umierała z tęsknoty za Calumem i Michaelem, i chciała ich zobaczyć, nawet jeśli miała to przypłacić kłótnią Blair z Hemmingsem.

- Daj spokój, Tracy! – Blair pociągnęła usta malinowym błyszczykiem. – Oboje z Lukiem dorośliśmy, tak? Będzie świetnie.

Przekonane o tym, że będzie świetnie, szły długą, zadbaną ulicą przy której cisnęły się żywopłoty sąsiadów w stronę domu Caluma. Kiedyś odbywały tędy eskapady codziennie jak nie dwa razy dziennie. Minęły żywopłot starego Morrisa, w którym kiedyś wylądował Luke, i przeszły koło zadbanego placu zabaw. Niegdyś to miejsce było głównym miejscem spotkań. Pamiętała jak Luke wyciągał zabrane bratu papierosy i jak Mike zsuwał się ze zjeżdżalni głową w dół. Calum często spadał z huśtawek, albo spychał z nich Tracy, a ona piszczała jak oszalała. Ashton często kręcił się na karuzeli, a kiedy przestawał mieścić się w krzesełku, rozsiadał się na oparciu z długimi nogami zarzuconymi na krzesełko przed sobą.

Wiedziały, że Calum przeniósł się do domu dla gości na tyłach domu rodziców, dlatego prześlizgnęły się koło garażu i zastukały do szklanych drzwi pomalowanych na jasnoniebiesko. Po chwili zobaczyły zdziwioną twarz Caluma trzymającego piwo.

- Kogo moje oczy widzą! – krzyknął otworzywszy drzwi. – Blair Waldorf i Tina Turner!

- Skopię ci tyłek. – prychnęła Blair uśmiechając się szeroko i objęła Caluma za szyję.

- Twoim podręcznikiem prawniczym? – rzucił Calum, kiedy Blair już szła do saloniku w którym znalazła resztę. – Hej!

- Blair! – Michael uśmiechnął się i wstał natychmiast, żeby ją powitać. – Ashton nie żartował. Myślałem, że robi sobie z nas jaja.

- Nie tym razem, Mike. – Tracy wyskoczyła zza pleców Blair rzuciwszy się na szyję Michaela. Chłopak zachwiał się i przysiadł na oparciu fotela.

- Zamówiliśmy pizzę, a piwo jest w lodówce. Chcecie, tak?

- Zadajesz durne pytania, Ashie. – pisnęła Tracy, nie odklejając się od Michaela i przyjrzała się Luke'owi badawczo.

Już po chwili każda z nich miała w ręce butelkę piwa. Tracy jak zwykle rozsiadła się na miękkim dywanie i wyciągnąwszy długie nogi przed siebie, popijała piwo w sposób, w jaki tylko ona mogła to robić, bo zachowywała maksimum klasy nawet przy tak prostej czynności. Blair rozsiadła się obok niej z nogami pociągniętymi pod brodę. W tej pozycji wydawała się być jeszcze mniejsza. Unikała patrzenia na Luke'a, nie mogła tego robić.

- No dobra! – krzyknął Calum, wnosząc pizzę. – Dawajcie kasę. No jazda, wyskakujcie.

Cztery duże pudełka z pizzą spoczęły na niskim stoliku kawowym.

- Serio, Cal?

- Nie obrobiłem banku, Mike. – przypomniał Calum.

Każdy wyciągnął po kilka dolarów z kieszeni i rzucił na stolik, a potem szybko zaczęto rozporządzać się pizzą z kartonowych pudełek. Blair już chciała powiedzieć Luke'owi, żeby oddał jej to piwo, które trzymał w ręce, ale musiała to w sobie zwalczyć. Nie mogła tego przecież zrobić. Już nie.

ALL OVER AGAIN [5SOS]Where stories live. Discover now