16. out of your life

92 8 10
                                    


- Blair, wszystko okej?

Tydzień później w poniedziałek Blair siedziała naprzeciwko Anthony'ego, który skupiał na niej uważne spojrzenie ciemnych oczu. Jedli w Little Donkey swoją rocznicową kolację. Właściwie, ciężko to było nazwać jedzeniem.

Blair była z każdym kolejnym dniem coraz bardziej nerwowa, co nie umykało uwadze Anthony'ego, choć wydawał się być zapatrzonym w siebie dupkiem. Poza tym, nie mogła wyrzucić z głowy kilku faktów ostatnich dni. Anthony był w porządku, ale on nie rozumiał i pewnie nigdy by nie zrozumiał tego, co właśnie działo się w życiu Blair i całej paczki Straceńców z Dzielnicy Snobów. Rozgrzebywała swoją porcję kaczki w winie i próbowała wyglądać absolutnie normalnie. Ubrała nawet ładną, plisowaną sukienkę wiązaną na szyi. Była w głębokim odcieniu czerni, jak nocne niebo. Włożyła też bransoletkę, którą dostała od Anthony'ego i wąski pierścionek po babci Ethel.

- Tak, okej. – opiła łyk wina i znów zabrała się do rozgrzebywania drobiu. – To, mówiłeś o prawie karnym, tak?

- Nie jesteś ze mną szczera. – mruknął Anthony. – Chciałbym wiedzieć, co się dzieje, Blair. Jesteś naprawdę nieswoja, kochanie. Cały poprzedni tydzień nie dało się do ciebie dobić, odpowiadałaś na wiadomości od niechcenia. Nie jestem twoim wrogiem.

Oczywiście, że nie był jej wrogiem, ale on naprawdę by tego nie zrozumiał. Anthony Brendt nie widział tego, co widziała ona. Anthony Brendt nawet nie znał sytuacji. Nawet nie było go po tej stronie kraju, kiedy to wszystko działo się tuż obok niej, mniej lub bardziej świadomie. Był wtedy w Seattle, kończył swoją świetną szkołę pewien, że dostał się już na Harvard. To go naprawdę nie dotyczyło. To nie była jego sprawa. Z drugiej strony, był przecież jej chłopakiem i chyba powinna być z nim szczera. Z Lukiem by była, ale Luke rozumiał jak nikt inny, a Anthony miał skłonność do zbytniego oceniania wszystkiego i wszystkich. Był wysublimowany i skomplikowany i w irytujący sposób przypominał jednego z jej braci, Shane'a.

- Zachowujesz się dziwnie, od kiedy pojechałaś wtedy z Tracy do Bostonu. – rzekł w końcu trochę za bardzo agresywnym tonem, a Blair dostrzegła jak mięśnie napinają się pod jego koszulą. – Czy wydarzyło się coś, o czym powinienem wiedzieć? Jestem prawie pewien, że chodzi o tych chłopaków, których poznałem razem z tą kiczowatą Francuzką.

- Kiczowatą Francuzką? Nie uważasz, że przesadzasz, Anthony?

- Może, ale mam ku temu dobre powody, skarbie. – mruknął chłopak, przeczesując ciemne włosy palcami. Odchylił się na oparcie krzesła. – Rozumiem, że to twoi przyjaciele z liceum, ale nie czas z nich trochę, no wiesz, wyrosnąć?

Blair zamrugała szybko, jakby to miało jej jakkolwiek pomóc zrozumieć sens jego słów. Czy on miał czelność proponować jej wyrośnięcie z dawnych przyjaciół?

- Mógłbyś rozwinąć tę myśl?

- Ależ oczywiście. – Anthony uśmiechnął się cynicznie. – Masz przed sobą niesamowitą przyszłość, Blair. Studiujesz na Harvardzie, przejmiesz po matce kancelarię, albo ojciec zaklepie ci miejsce prokuratora. Możesz osiągnąć świat, moja droga, i nie potrzebujesz tej bandy nieogolonych wycierusów...

Blair zacisnęła wargi w wąską kreskę w taki sam sposób, w jaki robiła to jej matka i wbiła wściekłe spojrzenie w swojego chłopaka. Jeśli naprawdę nazywał jej przyjaciół „bandą wycierusów" to powinien się zastanowić o kim w ogóle mówi. Był snobem i zadzierał nosa. Pluł na ludzi, którym nie udało się od tak dostać na Harvard, albo którzy widzieli jakiekolwiek życie pozą tą popapraną uczelnią.

ALL OVER AGAIN [5SOS]Where stories live. Discover now