7. it was more than just a neon weekend

130 12 4
                                    

notka pod!

Calum Hood miał w życiu wiele uciech i niewiele zmartwień. Jego rodzice byli bardzo spoko, w porównaniu do rodziców innych. No dobra, nie wszystkich, bo mama Ashtona i rodzice Luke'a też byli spoko, ale rodzice reszty byli nie do zniesienia i dziwił się, jakim cudem wychowali tak normalne dzieci.

Calum miał naprawdę wszystko o czym zamarzył i miał Corrine, śliczną Francuzkę z wymiany, która studiowała razem z nim, i poderwał ją w bibliotece na najtańszy tekst, jaki kiedyś podsunął mu Ashton. Ważne, że zadziałał i teraz Corrine za nim szalała. A była naprawdę śliczna. Nie seksowna jak Tracy, a śliczna, chociaż nie palił się, by przedstawiać ją reszcie. Po prostu wolał utrzymać Corrine w tajemnicy, nim w ogóle sami rozeznają się jak to z nimi jest.

Corrine Vauchel była blondynką o piegowatej twarzy i jasnozielonych, wesołych oczach w kształcie migdałów. Miała wąskie, ale bardzo ładne usta i zadarty drobny nos, który marszczyła po dziecięcemu i zdarzało jej się chrumkać, kiedy się śmiała. Calumowi to się podobało, chociaż do tej pory umawiał się z innymi laskami, jak na przykład Alysha Downer albo Hannah Pierce, długonogie modelki o pełnych ustach i poprawionych policzkach.

Calum Hood leciał jednak na francuski, miękki akcencik w głosie Corrine, za każdym razem, kiedy się odzywała.

- Oui, Calum. – Corrine uśmiechnęła się do niego znad opakowania ciasteczkowych lodów Ben & Jerry's.

Siedzieli w jego zaadaptowanym domku dla gości ignorując zajęcia na których powinni być już od dobrych kilku godzin. Rozwalenie się na kanapie, jedzenie najlepszych lodów na świecie i śmianie się z durnej komedii romantycznej okazało się być jednak o wiele bardziej pociągające.

- Calum, kiedy poznam tes amis? – Corrine wbiła w niego zaciekawione spojrzenie.

To Calum nie chciał jej z nimi poznawać bo wiedział, jacy są. Utwierdził się w tym jeszcze bardziej, kiedy Luke przyprowadził kilka dni temu Leigh do baru, a Blair i Tracy nie dały jej taryfy ulgowej. Znaczy, Blair była po prostu sobą, czego Calum się obawiał, a Tracy postanowiła urządzić biednej Leigh ścieżkę zdrowia. Nie chciały źle, ale Calum pamiętał jak za czasów liceum, to one wzięły na siebie odpowiedzialność za dziewczyny chłopaków z paczki.

Doskonale pamiętał, jak raz przyprowadził Farrah McLee. Pamiętał jak Blair spojrzała na nią, ściskając rękę Luke'a, jakby Farrah ją czymś obraziła, choć faktycznie biedulka nie zdążyła się nawet odezwać. Wtedy było ich trzy, bo była z nimi jeszcze Julia Baker. Trzy gangsterki z łatwością odpędziły Farrah, podobnie jak większość dziewczyn Ashtona i Michaela.

- Stary, mogły ją trochę delikatniej potraktować. - Cal i Ash wzięli wtedy Luke'a na rozmowę. Kto jak kto, ale to on miał największy wpływ na Blair, a Blair miała wpływ na Tracy i Julię. – Chyba trochę przesadzają.

- Co mam jej zrobić? – warknął Luke, spoglądając wtedy na huśtającą się w oddali Blair. – Nie patrz na dziewczyny w taki sposób, bo moi kumple zostaną na zawsze sami jak frajerzy?

- No na przykład tak mógłbyś powiedzieć. – stwierdził Calum z wyrzutem.

Teraz jednak patrzył na Corrine intensywnie myśląc. Właściwie, to Blair i Tracy nawet nie było w mieście, więc co mu szkodziło?

- Niedługo umówimy się z nimi na mieście, dobra? – zaproponował, na co zgodę Corrine przypieczętowała buziakiem złożonym na jego nieogolonym policzku. – Ta, ja też się cieszę.

- To oni? Na tamtym zdjęciu? – Corrine wskazała starą fotografię oprawioną w ramkę, którą zabrał ze swojego starego pokoju w domu.

Fotografia przedstawiała całą paczkę podczas lata po drugiej klasie liceum i została zrobiona na plaży na Florydzie. Tego lata nazwali się The Lost Squad, bo tego lata byli Straceńcami. Pojechali wtedy do domu należącego do dziadków Blair i bawili się świetnie, zupełnie bez nadzoru, bo dziadkowie zostali w mieście. Calum obejmował Tracy, a ona w stroju kąpielowym trzymała ręce na ramionach kucającego przed nią Michaela. Blair wskoczyła na plecy Luke'a, a obok niego stał Ashton, z szerokim uśmiechem na młodej, chłopięcej twarzy trzymał w ręce puszkę piwa. Julia leżała obok Michaela z okularami w kształcie truskawek na nosie. Ustawiali się do tego zdjęcia chyba pół godziny, ale było warto. To było kropnie gorące lato pełne śmiechów, zabawy i czym po chwalił się Luke, seksu. Tamtego lata on i Blair szli na całość. No i nad nimi wisiało widmo katastrofy, z której wtedy nie zdawali sobie sprawy.

- Luke! – piszczała Tracy, kiedy Luke wrzucał ją do basenu ze słoną wodą. – BLAIR! BLAIR, POWIEDZ MU COŚ!

- Nie słyszę! – krzyknęła Blair, zajęta ogrywaniem Michaela i Cala w pokera. – Poproś Ashtona, albo się zamknij!

- Nienawidzę was wszystki...!!!!

Jej głos zniknął pod taflą wodną, w akompaniamencie głośnego śmiechu. Tracy wynurzyła się z wody nadal wyglądając bosko, ale minę miała naburmuszoną. Podpłynęła do brzegu, gdzie Luke stał z wyjątkowo zadowoloną miną. Przygryzał koczyk w ten typowy dla siebie, zawadiacki sposób.

- Przypomnijcie mi, dlaczego jeszcze się z wami przyjaźnię. – burknęła Tracy, osuszając włosy puchatym ręcznikiem.

- Pewnie dlatego, że nas kochasz. – stwierdziła Julia, nie zaszczycając jej nawet spojrzeniem. Opalała się na leżaku, a jej rude włosy tworzyły aureolę wokoło piegowatej twarzy.

Calum jednak widział wiele. Widział to, czego nie widziała reszta. Tego lata Tracy powiedziała mu, że woli dziewczyny. Obiecał, że nie wygada i od tamtej pory łączył ich mały sekrecik, którym mieli nie dzielić się z innymi, dopóki sama Tracy nie będzie gotowa. I Calum oczywiście nie wygadał chociaż widział jak Tracy się męczy i naprawdę dziwił się, że ani Ashton ani Blair (a oni byli najbardziej spostrzegawczy), nie zauważyli.

Ashton był faktycznie najbardziej spostrzegawczy ale tamtego lata męczyło go coś innego. Jego mama miała problemy z jednym salonem w Nowym Jorku i mogło to zagrozić całej sieci. Cholera by to, że akurat mając wakacje martwił się, czy wróci do tego samego domu, czy nie zajmie go już komornik. Z czasem po prostu o tym zapomniał i teraz, wchodząc do mieszkania które dzielił z Michaelem, w ogóle o tym nie pamiętał.

Wszedł do saloniku służącego mu także za sypialnię i stamtąd przeszedł do kuchni. Nalał sobie szklankę wody słysząc ciche głosy dochodzące z sypialni Michaela. Może wreszcie Mike znalazł sobie jakąś dziewczynę. Byłoby spoko, od ostatniej minęło chyba sto lat. Ale Ashton nie był ciekawski, więc po prostu usiadł sobie na sofie i czekał, aż owa panna albo Michael opuszczą pokój i będzie mógł się jej przypatrzeć.

W połowie jakiegoś głupiego reality show, drzwi od sypialni Michaela się otworzyły i stanęła w nich Blair, z uśmiechem na ustach i nieskrępowaną miną.

- Cześć Ash.

Nie wiedział, czy bardziej skonfundował go widok Blair, czy może to, że opuszczała sypialnię Michaela.

- Nie powinnaś siedzieć w bibliotece na Harvardzie? Kiedy przyjechałaś?

- Wczoraj do Bostonu, dzisiaj do was. – uśmiechnęła się opadłszy na małą sofę obok Ashtona. – Mike do mnie zadzwonił. Zaraz przyjdzie. Słuchaj. – spojrzała na drzwi sypialni Michaela. – Nie wydawał ci się jakiś dziwny? Pilnujesz jego leków?

Ashton pokręcił głową.

- Mike jest dużym chłopcem, i sam pilnuje swoich leków.

- Ashton, wiesz jakie były problemy z nim i jego lekami. – ściszyła głos do szeptu. Oczy Blair niemalże wypalały dziury w twarzy Asha. – Wiesz, że z nim może być coś okropnie nie tak i nie zauważysz tego dopóki...

Urwała w połowie zdania bo drzwi uchyliły się jeszcze bardziej i stanął w nich Michael z zadowoloną miną. Według Ashtona wyglądał ekstremalnie normalnie, a Blair po prostu przesadzała i znów była nadopiekuńcza.

- Dobra, będę lecieć. – mruknęła, zebrawszy swoją torbę. Zarzuciła jeansową kurtkę na ramiona. – Do zobaczenia!

Wybiegła zatrzaskując za sobą drzwi.

- Wszystko spoko, Mikey? – spytał Ashton, mrużąc oczy.

- Jasne. – Michael usiadł w miejscu jeszcze przed chwilą zajmowanym przez Blair. – To co? Włączamy Netflixa?

hejka! mam nadzieje, że moodboardy się podobają! który jest waszym ulubionym? jeśli ktoś jeszcze nie widział, są wrzucone w pierwszej części historii!!
kochani przybywa was tu! bardzo mnie to cieszy i motywuje! rozdział siódmy już jest, akcja powoli będzie się napędzać ale biorę ten fanfik bardzo poważnie i już myśle nad kolejnymi częściami! strasznie się cieszę, że to pisze!
ENJOY!! love y'all!

ALL OVER AGAIN [5SOS]Where stories live. Discover now