38. fight so dirty, but your love's so sweet

54 6 2
                                    


Dziesięcioletnia dziewczynka zwykle kuliła się w wykuszu z książką w rękach. Gdyby ktoś zobaczył ją w tej chwili, powiedziałby, że to bardzo dorosła książka jak na dziecko. Wojna i pokój nigdy nie należała i należeć nie będzie do kanonu lektur dziecięcych. Była chłodna, surowa, pełna problemów, które dzieci jeszcze nie dotyczą. Dlatego Blair Hudson ją wybrała.

Dom także był chłodny, surowy, pełen problemów kompletnie nie należących do dzieci. Blair lubiła czytać i czytała od zawsze i czytała wszystko, co tylko wpadło jej w ręce. Kiedy miała osiem lat przeczytała Zbrodnię i karę, Latarnika, Źdźbła trawy.

Głównie dlatego Luke wiedział, gdzie jej szukać. Nie spudłował. Nawet jeśli unikała go przez kilka ostatnich dni, z biblioteki domowej Hudsonów miała tylko jedno wyjście i to właśnie to, do którego on szedł. Miał wrażenie, że korytarz na parterze posiadłości niesamowicie się dłuży. Mógł mieć w tym słuszność. Dom był cichy, pełen swoistej mrocznej aury. Kiedy przyszedł, Jake, asystent pani Hudson otworzył drzwi i powiedział, gdzie jest Blair. Zaraz potem zniknął w gabinecie Margaret.

Luke w końcu dotarł do ciemnych drzwi. Raz kozie śmierć, pomyślał. W jego głowie pojawiał się obraz Blair w zniszczonej sukience po gali dobroczynnej. Umazana krwią brata, ze stłuczonymi kolanami. Potrząsnął głową by odpędzić od siebie tę myśl.

Nacisnął klamkę a drzwi ustąpiły. Tutaj cisza zdawała się napierać ze wszystkich stron. Piętrzące się pod ścianami regały z ciemnego, drogiego drewna uginały się pod ciężarem najlepszych wydań wszelkich możliwych książek. Popołudniowe słońce kładło się wąskimi pasami na podłodze okrytej grubym dywanem tłumiącym kroki i mahoniowym stole na ciężkich nogach, stojącym na środku.

Blair skulona na fotelu z książką marszczyła brwi, jakby to co czytała niewiarygodnie ją mierziło. Luke zamknął za sobą cicho drzwi, choć w tej ciszy kliknięcie zamka brzmiało jak wystrzał z armaty.

Blair drgnęła, obrzuciwszy go znużonym spojrzeniem.

- Kochamy ludzi w miarę dobrodziejstw, które im wyświadczamy, a nie dobra, od nich odbieranego. – powiedziała sennie. Wstała z fotela, zaznaczyła kawałkiem papieru miejsce, w którym skończyła i odłożyła ją. – Tołstoj.

- Znów czytasz Wojnę i pokój?

Wzruszyła ramionami.

- Zabrali wszystkie książki prawnicze. Jake pilnuje, żebym nie dorwała się do laptopa. – wskazała na jeden pusty regał pod zachodnią ścianą. – Mam zająć się czymś, co nie ma żadnego związku z prawem i Bakerem. Poza tym, to świetna książka.

- Chyba nigdy nie zrozumiem waszego zamiłowania do starych książek. Przecież opisane w nich historie już dawno straciły ważność, nie? – Luka zmarszczył brwi. Oparł się o stół, skrzyżował nogi w kostkach i złożył ramiona na klatce piersiowej.

- Nie straciły! – pisnęła Blair. – I co rozumiesz przez „waszego"?

- Twojego i Ashtona. On też w kółko czyta stare książki. – Luke natychmiast przypomniał sobie, po co się tu pojawił.

Tracy zadzwoniła do niego wściekła, mówiąc, że Blair ma jakiś szalony pomysł na zrealizowanie którego absolutnie nie mogą jej pozwolić. Właściwie, że tylko on, Luke, jest w stanie temu zapobiec. Nie chciała powiedzieć o co chodzi, ale kazała mu jak najszybciej dostać się do Blair, i wybić jej tą głupotę, jakąkolwiek głupotą by to nie było, z głowy.

- Po co przyjechałeś? – zapytała po długiej chwili ciszy. – Wnioskuję, że nie wpadłeś na herbatę i pogawędkę.

- Nie. Mam misję.

ALL OVER AGAIN [5SOS]Where stories live. Discover now