12.

5.6K 211 20
                                    

Plastikowe krzesło było cholernie niewygodne. Co chwilę się poprawiałam, zakładałam nogę na nogę, by zaraz ją ściągnąć... Nie miałam pojęcia, co ze sobą zrobić. Edward był właśnie przesłuchiwany, beze mnie, ze względu na to, że długo jechałam, a funkcjonariusze uznali, że zwłoka łączyłaby się z niekorzyścią dla osób trzecich, a ja zastanawiałam się co z nim dalej będzie. Stukałam stopą o podłogę, gdy usłyszałam głośny dźwięk przychodzącego połączenia. Wyciągnęłam telefon i odebrałam, pociągając nosem.

– Tak? – odchdząknęłam, gdy głos nie wyszedł tak mocno, jakbym chciała.

– Jak sprawa z Edwardem? Wiesz już cokolwiek? – usłyszałam zaniepokojony głos Ezekiela. Zmarszczyłam brwi i zerknęłam na zegarek. Dziewiętnasta. Wcześnie, ale mężczyzna zazwyczaj już szykował się do spania. – Halo, jesteś tam?

– Jestem. Dowiedziałam się jedynie, że chodziło o napad na sklep przy Robson Avenue. Poza Edwardem zatrzymano jeszcze trzech chłopaków. Z tego co wiem, Edward mówił funkcjonariuszom, że tylko tamtędy przechodził i, gdy zauważył, co się dzieje chciał zadzwonić na policję, ale jeden z mężczyzn zaczął mu grozić. Wtedy zjawiła się policja. Jako, że Ed stał blisko, wzięli go za jednego z nich.

– Zabezpieczyli kamery?

– Z tego co wiem nie – przetarłam dłonią po twarzy, czując zmęczenie. Naprawdę wyobrażałam sobie zakończenie tego dnia zupełnie inaczej.

– Co z twoim adwokatem? Czemu nie działa w tej kwestii?

– Jeszcze nie odebrał. Zostawiłam mu wiadomość i czekam aż odczyta. Boję się, Ezekiel... Nie mam pojęcia, co mam robić – przyznałam, łamiącym się głosem. W oczach zebrały się łzy, ale tym razem nie miałam siły ich powstrzymywać. Nie było wątpliwości, że dziadkowie się o tym dowiedzą. A gdy tak się stanie, rozpocznie się proces o odebranie mi praw rodzicielskich.

– Wszystko się ułoży. Muszę teraz kończyć, ale będziemy w kontakcie, dobrze? – mruknęłam coś w odpowiedzi, rozłączając się. Miałam gdzieś jego zapewnienia. Jak miało być dobrze, gdy policja miała wszystko w dupie i chciała za wszelką cenę zamknąć mojego braciszka?

– Niech się Pani napije – usłyszałam nagle delikatny, spokojny głos. Uniosłam głowę, by zauważyć młodą, miło wyglądającą funkcjonariuszkę.

– Dziękuję – przyjęłam plastikowy kubeczek i wzięłam kilka łyków zimnej wody, która przyjemnie otrzeźwiała.

– Niech się Pani tak nie załamuje. Jeśli to, co Pani brat mówi okaże się prawdą, jeszcze dzisiaj zostanie zwolniony do domu – uśmiechnęła się pogodnie i choć nie zrobiło mi się ani trochę lepiej, doceniłam to, że w ogóle się starała. Kiwnęłam głową, wymuszając na usta coś, co miało być uśmiechem. Kobieta klepnęła mnie po ramieniu, zanim odeszła w swoją stronę. Oparłam głowę o ścianę i przymknęłam oczy.

Na komisariacie było bardzo ciepło i żałowałam, że pod luźną bluzką nie miałam żadnej koszulki. Dookoła panował gwar, ale nie przeszkodziło mi to w ucięciu krótkiej drzemki, z której wybudziło mnie pukanie w ramię. Uchyliłam powieki i zamrugałam kilka razy.

Boże święty, mam schizy.

– Nie wolałabyś spać w łóżku? – Ezekiel uśmiechnął się wesoło, a do mnie dotarło, że to nie są przewidzenia. On naprawdę tu był.

– Gdzie Elisabeth?

– Śpi. Delilah z nią została – pokiwałam wolno głową. Mózg jeszcze nie funkcjonował na pełnych obrotach. – Zbieraj się, wracamy do domu.

Domu? Jakiego znowu kurwa domu?

Potarłam oczy i wytężyłam umysł. Musiałam dojść do siebie. Musiałam zacząć rozumieć to, co on do mnie, do cholery mówił.

– Nie zostawię Edwarda.

– A kto powiedział, że musisz go tu zostawić?

– Okej, nie nadążam – poddałam się w końcu w próbie zrozumienia go. I tak miałam więcej pytań niżeli odpowiedzi.

– Kiedy się tylko chce, łatwo jest dostarczyć dowody na czyjąś niewinność. Zwłaszcza, gdy ktoś mówi prawdę.

– Jak to zrobiłeś? – spytałam podekscytowana, wstając. Nagle nabrałam tyle energii, że senność odeszła w zapomnienie.

– Nagrania z kamer – powiedział tylko, ale mi to wystarczyło. Rzuciłam mu się w ramiona, mocno do niego przytulając.

– Dziękuję! Dziękuję! Dziękuję! – mężczyzna zesztywniał na parę sekund, ale zaraz jego silne ramiona objęły mnie, mocniej przyciskając do swojego ciała. Wiedziałam, że to jeszcze nie koniec tej sprawy. Edward na pewno będzie musiał być świadkiem, ale teraz o to nie dbałam. Najważniejsze, że nie będzie w sądzie jako oskarżony.

– Przecież wiesz, że zawsze jestem, by wyciągnąć was z tarapatów – jego ciepły oddech połaskotał ucho oraz szyję. Czułam, że serce przyspieszyło rytmu, a na policzki wkradły się rumieńce. Nie miałam pojęcia dlaczego. Rzadko reagowałam w ten sposób i rzadko ufałam aż tak mocno nowopoznanym osobom.

Nawet przez sekundę nie zawahałam się, by uwierzyć w jego słowa. Byłam święcie przekonana, że rzeczywiście mógłby zrobić wszystko, by mi pomóc. I choć martwiło mnie to, postanowiłam teraz o tym nie myśleć, a skupić się na tym, by dostarczyć brata do domu. Zdecydowanie starczyło nam wrażeń jak na jeden dzień.

###
Nawet brak prądu nie powstrzyma mnie przed wrzuceniem rozdziału 😅
Miłego dnia, oby u was było lepiej niżeli u mnie 🙊

Mój szef, burak (ZAKOŃCZONE) Where stories live. Discover now