38.

4.1K 163 7
                                    

– Jesteś pewna, że chcesz zostać? Możemy już wyjść – Odezwał się cicho Matthias. Przeniosłam wzrok z roześmianej, tańczącej pary na niego i uśmiechnęłam się lekko.

– Jestem, ale jak coś się zmieni, na pewno dam znać – Blondyn przyglądał mi się czujnie, ale w końcu kiwnął głową, również unosząc kąciki ust.

– Mógłbym panią prosić? – młodo wyglądający mężczyzna wyciągnął dłoń, kłaniając się lekko. Przegryzłam wargę, zastanawiając się co zrobić, a wtedy Matt popchnął mnie lekko do przodu.

– Pójdę po szampana – Zakomunikował chwilę później i zniknął w tłumie ludzi, nie pozostawiając mi tym samym żadnej innej opcji, jak tylko się zgodzić na taniec. Chwyciłam dłoń i, gdy tylko znaleźliśmy się na parkiecie, drugą ułożyłam na ramieniu nieznajomego. On natomiast swoją ułożył trochę poniżej dopuszczalnej granicy, ale z niejasnych nawet dla mnie samej powodów, pozwoliłam na to.

Zaczęlismy kołysać się w tańcu, patrząc sobie w oczy. Mężczyzna miał śliczne, błękitne oczy, które naprawdę sprawiały, że nie miało ochoty się odwrócić wzroku. Gdy do tego dodaliśmy śliczny uśmiech, ładne kości policzkowe oraz kilkudniowy zarost, tworzył nam się gość idealny. Szczerze przed samą sobą musiałam przyznać, że gdyby w głowie nie siedział mi już inny, z chęcią dałabym się zaprosić na drinka.

– Często bywasz na takich przyjęciach? – spytałam, autentycznie tego ciekawa. Biorąc pod uwagę grację z jaką się poruszał, mogłam tylko przypuszczać, że tańczył od małego.

– Tak. Tata uwielbia je przyrządzać, w ramach zaś jest zapraszany do innych. Średnio dwa razy w miesiącu muszę się stroić i robić za małpkę wystawową – W głosie słychać było gorycz, choć uśmiech ani na chwilę nie zmalał. To zaś sprawiło, że tajemniczy nieznajomy stał się nad wyraz ciekawy.

– Jesteś synem Pana Harrisa?

– We własnej osobie. Xavier do twojej dyspozycji – Pochylił głowę.

– Żeby te słowa nie wyszły ci jeszcze tyłkiem – Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, co powiedziałam. Nie zdążyłam przeprosić, gdy roześmiał się wesoło oraz głośnie.

– Interesująca z ciebie osoba, panno...? – uniósł brew do góry, obracając mną.

– Skąd pomysł, że panna? Abigail.

– Nie zauważyłem obrączki na twoim palcu.

– Słusznie. – Kiwnęłam głową, unosząc kącik ust. Piosenka właśnie dobiegała końca, więc odsunęliśmy się bardziej w kąt przyjęcia, zgarniając uprzednio po kieliszku szampana. – Wybacz za pytanie, ale ile masz lat?

– Dwadzieścia sześć. A co, boisz się, że mógłbym być nielegalny? – nachylił się w moją stronę, na co parsknęłam.

– Na piętnaście to mi akurat nie wyglądałeś. – Zapewniłam, również sie lekko pochylając. – Aczkolwiek o dowód zawsze lepiej pytać, nie uważasz?

– Abigail – Do rozmowy dołączył nagle trzeci głos, który poznałabym dosłownie wszędzie. Odsunęłam się od Xaviera, robiąc niezadowoloną minę.

– Ezekiel – Imię na języku pozostawiało nieprzyjemny posmak, dlatego też zapiłam je alkoholem.

– Mógłbym prosić o chwilę twojego czasu?

– Prosić możesz zawsze. – Odpowiedziałam spokojnie, powstrzymując się od przewrócenia oczami. – To nie znaczy jednak, że dostaniesz to, czego pragniesz.

– Twój znajomy? – Xavier przekrzywił głowę, a kilka kosmyków ciemnych włosów opadło mu na czoło. Mimowolnie wyciągnęłam rękę, by mu je odgarnąć, ale przeszkodziła mi w tym dłoń bruneta. Zerknęłam na niego zdziwiona, a w jego oczach zobaczyłam burzę negatywnych emocji, ze złością na czele.

– Chłopak – Otworzyłam szeroko oczy na te słowa, nie spodziewając się tego, że Ezekiel tak łatwo to przyzna. Xavier przejechał wzrokiem ode mnie do mężczyzny i chyba stwierdził, że nie warto się mieszać, ponieważ przeprosił nas i odszedł. Widząc, że nie będę się sprzeciwiać, Cloud wyciągnął mnie na dość pusty korytarz, a dalej pod jedne ze schodów, gdzie było cicho oraz przestronnie.

– Gdzie zgubiłeś towarzyszkę? Powinieneś do niej wracać, zanim zacznie cię szukać – Stwierdziłam jadowicie, zakładając ramiona na klatkę piersiową.

– O to samo mógłbym spytać ciebie. Pierwsza nasza kłótnia, a ty już wracasz do Matthiasa? Postanowiłaś narobić mu więcej nadziei?

– Dla twojej informacji, Matt wie, że jestem w związku z innym. Chociaż zastanawiam się czy nie powinnam zacząć używać czasu przeszłego – Zmrużyłam oczy, a Ezekiel zacisnął mocniej dłonie w pięści.

– Ile razy mam cię jeszcze przepraszać? Powiedz tylko, co mam zrobić, byś mi wybaczyła, a to zrobię. Przecież dobrze o tym wiesz. Moje serce należy tylko do ciebie. Ko... – Przerwałam mu, rzucając się do przodu i łącząc nasze usta w mocnym pocałunku. Zaraz też podskoczyłam do góry, oplatając go nogami. Mężczyzna na szczęście w porę mnie złapał pod tyłkiem i oparł o zimną, chropowatą ścianę.

– Akurat w głowie mam jeden taki pomysł, który zdecydowanie mnie udobrucha – Stwierdziłam konspiracyjnie, ocierając się o niego.

– Tutaj? – spytał niepewnie, rozglądając się. Na policzki wkradły mu się rumieńce, a ja mogłam śmiało przysiąść, że to było coś, co chciałam oglądać do końca swych dni.

– Gdzie indziej? Nic tu nie widać, a jeśli odpowiednio zajmiesz mi usta, nikt nas nie usłyszy. Chyba, że nie chcesz... – Wydęłam wargę, dobrze wiedząc, że grałam mu właśnie na uczuciach. Nie chciałam jednak przestać. Byłam bardzo ciekawa na ile sobie pozwoli. I jak się okazało, na całkiem sporo.

Gwałtowny pocałunek był odpowiedzią samą w sobie. Ręka zjechała między nas, ale czy po to, by odpiąć rozporek, czy po to, by wsadzić we mnie palca, miałam się nigdy nie dowiedzieć. Wybuchnęłam śmiechem, niszcząc tym samym panującą atmosferę. Ezekiel miał na twarzy niezrozumienie, co tylko bawiło mnie jeszcze bardziej.

– Co się dzieje? Zrobiłem coś nie tak?

– Nie. – Zaprzeczyłam szybko, ocierając oczy. Cieszyłam się bardzo w tej chwili, że nałożyłam soczewki. – Nie będziemy tego tu robić. Wolałabym nie chodzić po sali wypełniona twoją spermą, więc zachowaj ją na wieczór, dobrze? Naprawdę nie sądziłam, że się zgodzisz. Zaskakujesz mnie. – Zeskoczyłam w dół, wygładzając sukienkę. – Do zobaczenia później, kochanie – Cmoknęłam go szybko w usta i ze śmiechem ruszyłam w stronę sali. Negatywne emocje odeszły na dobre w zapomnienie.

Mój szef, burak (ZAKOŃCZONE) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz