27.

4.7K 167 3
                                    

W poniedziałkowy poranek stawiając się rano w pracy miałam wiele nadziei, które runęły, gdy tylko drzwi otworzyła Delilah, a nie Ezekiel. Utrzymując dobrą minę do złej gry, uśmiechnęłam się szeroko i po rozebraniu z ciuchów, udałam się do kuchni, by wstawić wodę.

- Pewnie zastanawiasz się gdzie Ezekiel? - Spytała. Uchyliłam usta, by odpowiedzieć, ale nie zdążyłam, ponieważ kontynuowała jakby nigdy nic. - Musiał dzisiaj szybciej wyjść. Dlatego to on odwiózł małą do szkoły, a ja postanowiłam na ciebie zaczekać.

- Rozumiem - odetchnęłam z ulgą, że mężczyzna mnie nie unikał i nie pojawiła się żadna chęć, by wycofać z naszego układu. Musiałam się z nim przespać! Głównie po to, by mieć pewność, że to co zaczęło się między nami budować to tylko i wyłącznie pożądanie.

Bo nie może być niczym więcej, prawda?

- Mam dzisiaj trochę wolnego, może potowarzyszę ci w sprzątaniu?

- O nie, nie, nie trzeba! - zaprzeczyłam od razu. - Posprzątam sama, ale z chęcią przyjmę twoją obecność. Zazwyczaj udaje mi się ogarnąć mieszkanie w ciągu godziny, dwóch, a później muszę myśleć co dalej ze sobą począć zanim przyjdzie czas na obiad.

- I co wtedy wymyślasz? - zalałam herbaty wrzątkiem i położyłam kubki na stole. Czując przeszywający wzrok na sobie, nie śmiałam zażartować, że zazwyczaj przeglądałam strony w internecie szukając idealnej sukienki na ślub z jej synem.

- Nadrabiam książki. Lub coś oglądam. Ewentualnie udaję, że jestem sławną piosenkarką i umiem śpiewać - kobieta zaśmiała się, a z niemałą satysfakcją odkryłam, że naprawdę ją to rozbawiło, a nie tylko udawała, by mnie nie urazić.

- Sąsiedzi się jeszcze nie skarżyli, więc nie może być aż tak źle.

- Uff - Udałam, że ścierałam niewidzialny pot z czoła. - Wybacz mi Delilah za to śmiałe pytanie, ale... Gdzie twój mąż? Nie pracuję tu może aż tak długo, ale nigdy nie odwiedził syna czy Eli.

- Kochana, robiłam zakłady z koleżankami kiedy w końcu o to spytasz - Puściła oczko, a mnie po raz kolejny zdziwiło jak bardzo nie można oceniać książki po okładce. Gdybym zauważyła ją na ulicy, w życiu bym nie pomyślała, że była tak wyluzowana. - Pół roku temu wyprowadził się, by zamieszkać z młodszą o prawie dwadzieścia lat kochanką.

- Dupek! Naprawdę ruszył za kamieniem, gdy miał w dłoniach taki diament?

- Jesteś urocza - machnęła ręką, zawstydzona.

- Umawiasz się z kimś? - nie wiem dlaczego o to spytałam, ale bardzo łatwo było się przy niej odprężyć i zapomnieć o różnicy wieku. Jedno było pewne, przyszła żona Ezekiela będzie miała teściową ideał.

- Nie - Zaprzeczyła o wiele za szybko, by było prawdą, więc uniosłam brew do góry, przekrzywiając głowę. - Jeszcze nie.

- A to co oznacza? Ktoś cię zaprosił na randkę?

- Jeśli powiesz to Ezekielowi, wszystkiego się wyprę! - Zaznaczyła, wytykając mnie palcem. Podniosłam ręce w obronnym geście. - Brat koleżanki spytał czy z nim nie wyjdę w środę, ale nie wiem... W moim wieku...

- Jakim twoim wieku? Kobieto, gdyby ktoś postanowił nas obok siebie, wszyscy by twierdzili, że to ja jestem starsza! - Wyrzuciłam z siebie szczerze. - Jeśli chcesz, zabiorę ze sobą Caroline i przyjedziemy ci pomóc.

- Zatrudnienie ciebie to był najlepszy pomysł mojego syna od dawna - zrobiło się goręcej, gdy tylko to usłyszałam.

Cholera, tylko nie zaczynaj nas swatać!

- Też się cieszę, że zostałam tu zatrudniona. A teraz nie wywijaj się od odpowiedzi i daj adres!

- Mam twój numer, napiszę ci wszystko sms'em. Tylko ostrzegam, nie byłam na randce od ponad dwudziestu lat.

- To w niczym nie przeszkadza, Caroline nadrabiała za nas obie zanim usidlił ją James - uśmiechnęłam się szeroko, puszczając oczko. W głowie zaczęły przewijać się ciuchy, w których Delilah wyglądałaby idealnie, ale do wszystkiego potrzebowałabym jeszcze zobaczyć jej szafę. Jedno było pewne, będzie wyglądać genialnie!

Mój szef, burak (ZAKOŃCZONE) Where stories live. Discover now