42.

4.1K 136 10
                                    

– Więc mówisz, że coś jest nie tak, ale nie masz na to żadnych dowodów? – spytała z zawahaniem Caroline. W tle usłyszałam jakieś poruszenie, ale zaraz zamknęła za sobą mocno drzwi. – Wybacz, James stał się zbyt wścibski.

– Wybaczam – Zapewniłam, włączając głośnomówiący. – Jeszcze nie mam. Właśnie zakradłam się do jego biura.

– Zwariowałaś?! – podniosła głos blondynka, by zaraz dodać. – Tak beze mnie? Od zawsze chciałam zobaczyć, co on takiego tam skrywa. Poza tobą, nikogo nigdy nie chciał tam wpuścić. Jestem sto procent pewna, że ma tam jakieś porno w postaci gazetek.

– Dobrze wiesz, że wszyscy przerzucili się od dawna na internetowe urozmaicanie życia seksualnego – Przewróciłam oczami, choć nie była w stanie mnie dostrzec. – Jestem zdesperowana. Od tygodnia się czymś stresuje, nie chcąc pisnąć nawet słówka. Jeśli mam się dowiedzieć o co dokładnie chodzi, muszę przejrzeć jego rzeczy.

– Skąd pomysł, że coś znajdziesz w biurze? Równie dobrze może trzymać wszystko poza domem, byś przypadkiem na to nie natrafiła.

– Może tak być, ale nie musi. Potrzebuję sprawdzić, w innym wypadku zmuszona będę rozmawiać z jego kolegami.

– Naprawdę musisz być zdesperowana – Usłyszałam jak westchnęła. Przez dłuższą chwilę zamilkła, przez co sprawdziłam nawet czy czasami nie urwało połączenia. – Mogę podpytać Jamesa jeśli chcesz. Ma tę swoją męską solidarność, ale kilka kobiecych sztuczek i nawet sam nie wie, kiedy wypapla wszystkie tajemnice.

– Jak na tę chwilę spasuję, ale będę miała ciebie i twoją cenną pomoc w pamięci – Zapewniłam, przerzucając koperty. Starałam się przy tym zapamiętać ułożenie każdego przedmiotu, by przypadkiem nie wydało się, że tu byłam. Niestety, wszystkie szafki okazały się być pudłem. Oczywiście trafiłam na szczegółowe rozpisanie planów wobec klientów, ale żadna ze spraw nie wydawała się być jakoś szczególnie trudna. Czyżbym miała rzeczywiście urojenia?

– I jak tam, masz coś? – podskoczyłam, zapomniwszy przedtem o tym, że nie rozłączyłam się z Caroline. Zaczęłam masować zbolałe serce i wtedy mój wzrok spoczął na małej biblioteczce. Czy to możliwe, że...? Nie dokończyłam myśli, zajęta już wyciąganiem książek i przerzucaniem ich stron. W pierwszych dziesięciu się nie poszczęściło, ale jedenastka okazała się być szczęśliwa.

– Coś tak – Odpowiedziałam, podnosząc z ziemi list. Wezwanie do sądu? Nie powinno mnie to dziwić, ale jednak tak się stało. Z szybko bijącym sercem zaczęłam czytać treść i dosłownie poczułam jak z twarzy odpływają wszelkie kolory. Nogi się pode mną ugięły, więc opadłam ciężko na fotel. – Kurwa!

– Co, co się dzieje?

– Ezekiel ma rozprawę w sądzie.

– To chyba dobrze, nie? Dziwne jakby nie miał biorąc pod uwagę, że jest prawnikiem – Jej ironia była mi kompletnie niepotrzebna. Miałam chaos w myślach i zastanawiałam się co takiego zrobić, by naprawić całą sytuację. W końcu to też była moja wina.

– Zgodziłabym się z tobą, gdyby nie to, że bycie w sądzie jako oskarżony to chyba jednak nie jest nic dobrego dla prawnika.

– Oskarżony? Niby o co? Bycie zbyt przystojnym?

– Bądź poważna, Caroline! – warknęłam, wstając z miejsca. Ścisnęłam dłonie w pięści, czując w sobie determinację jakiej nigdy w życiu. – Muszę kończyć, idę wszystko naprostować. Nawet jeśli przez to, to ja skończę w więzieniu.

– Nie podejmuj decyzji pod wpływem chwili, laska.

– Nie jest tak. Dam ci później znać, co i jak. Teraz muszę naprawdę już iść – rozłączyłam się, nie czekając na odpowiedź. Ruszyłam w stronę sypialni Ezekiela, która od dłuższego czasu była też i moją. Nocowałam tutaj często, gdy Edward znajdował się u kolegów lub dziadków, więc stwierdziliśmy, że dobrze będzie, by przenieść tutaj trochę ubrań. Przebrałam się w coś wygodniejszego i umalowałam, podejrzewając, że wtedy wszyscy wezmą mnie poważniej.

Zerknęłam na zegarek i odetchnęłam zauważając, że do jazdy po Elizabeth zostały dwie godziny. Zgarnęłam torebkę i po zamknięciu drzwi, wsiadłam do samochodu. Wystukałam w telefonie lokalizację i wyjechałam. W czasie drogi cały czas układałam sobie w głowie, co takiego powiem Davidowi, by przekonać go do wycofania zarzutów. Nie wątpiłam w to, że Ezekiel, by wygrał. Istniały nagrania świadczące o tym, że to David uderzył mnie pierwszy.

Wiedziałam jednak, że sam udział w rozprawie sądowej mógłby zepsuć nieskazitelną opinię mężczyzny. A do tego dopuścić nie mogłam. Za bardzo zależało mi na Ezekielu. A jemu zależało na pracy, więc stracić jej nie mógł. Byłam gotowa nawet przeprosić tego kretyna, a rzadko to robiłam, gdy byłam pewna, że miałam rację. Kiedy podjechałam pod firmę, westchnęłam ciężko, życząc sobie w myślach powodzenia.

###
Uwierzycie, że zostały już tylko dwa rozdziały plus epilog i koniec?
Gdzie, jak i kiedy zleciał ten czas, ja się pytam?! 😱

Mój szef, burak (ZAKOŃCZONE) Where stories live. Discover now