39.

4.3K 160 13
                                    

Ezekiel

Czujnym wzrokiem obserwowałem Abigail i to, jak witała się z wieloma osobami. Zachowywała się jakby została wychowana w takim towarzystwie. Co chwilę zasłaniała usta dłonią, śmiejąc się uroczo. Wyglądała pięknie. Nie żeby w inne dni było inaczej, po prostu... Po prostu dzisiaj po raz pierwszy pozwoliłem sobie przyznać się do tego, że ją kochałem. A ta miłość dodawała skrzydeł.

Doskonale pamiętałem jak opowiadałem jej o Nathalie i o tym jak od pierwszego spojrzenia wiedziałem, że zostanie moją żoną. Co jednak pozostawało przed Abigail wciąż zagadką to to, że i przy niej miałem to samo przeczucie. Dokładnie dlatego ją zatrudniłem. Zwyczajnie czułem, że mogła pomóc mi wyjść z dziwnego otępienia, w które popadłem po śmierci żony. I nie myliłem się. Tylko ona była o wiele trudniejsza w obyciu niżeli Nathalie.

– Wszystko w porządku, Ez? – drobna dłoń wylądowała na ramieniu, odciągając tym samym wzrok od Abigail.

– Pewnie – Uśmiechnąłem się, a Mia zmrużyła oczy.

– Widziałam jak na nią patrzyłeś. Jest śliczna. Masz do niej numer? – poruszyła brwiami, na co przewróciłem oczami.

– Mam, ale ci nie dam. Jej nie interesują kobiety w ten sposób.

– Nigdy nie może mieć pewności, póki nie spróbuję. – Normalnie lepiej przyjmowałem jej żarty, ale tym razem mnie lekko irytowała. I chyba to wyczuła, ponieważ pokręciła głową. – Przecież nie mówię poważnie. Wiem, że ją kochasz. To Abigail, nie?

– Mhm – Mruknąłem, wracając do niej spojrzeniem. Dokładnie wtedy nasz wzrok się złączył. Uśmiechnęła się lekko, chociaż nawet z tej odległości mogłem stwierdzić, że było to mniej szczere niż zazwyczaj. Mężczyzna stojący obok spytał ją o coś, na co kiwnęła głową i zaraz powędrowała z nim na parkiet. Nogi niosły mnie w ich stronę, ale zaparłem się, postanawiając dać jej trochę przestrzeni. Co jednak nie zmieniało faktu, że stawałem zawsze tak, by mieć ją na oku. Przezorny zawsze ubezpieczony.

– Zachowujesz się jak cholerny stalker. Kto by pomyślał, że wielki pan Ezekiel zakocha się w kimś bez pamięci?

– Mia, daj sobie już spokój. Nie mam ochoty na nasze wieczne przekomarzania.

– No tak, bo jeszcze Abigail wyjdzie z jakimś przystojniakiem i zdradzi cię w męskiej toalecie. To ma sens. – Żołądek od razu zasunął się w supeł, chociaż rozum dobrze wiedział, że kobieta nie była do tego zdolna. Brzydziła się zdrady. To jedno było pewne jak słońce. – Boże, jesteś beznadziejnym przypadkiem. Idę się napić, na trzeźwo tego nie zniosę.

– Powiedz po prostu, że alkoholiczka w tobie się uruchomiła i musisz ją udobruchać.

– Musisz mnie tak obnażać? – puściła oczko i nie czekając na odpowiedź, zniknęła w tłumie. Pokręciłem głową na głupotę przyjaciółki. Kiedy wróciłem wzrokiem do Abigail, zaczerpnąłem mocno powietrza. Brunetka wylała jakiemuś mężczyźnie szampana prosto w twarz i tłumaczyła coś z zaciętą miną. Od razu ruszyłem w ich stronę, ale zanim tam dotarłem, Abigail i ten facet zniknęli za drzwiami, wychodząc tym samym na zewnątrz. A za nimi kilka osób, ze mną depczącym im po piętach.

– Naprawdę uważasz, że sobie na to nie zasłużyłeś? Obmacywałeś tamtą kelnerkę i to ewidentnie, gdy sobie tego nie życzyła! – podniesiony głos Indigo słychać było już z daleka.

– A skąd ta pewność, że sobie tego nie życzyła? Spytałaś ją o to? – kpiący głos nawet mi działał na nerwy. Przepchnąłem się przez spory tłum i zauważyłem, że twarz Abigail była czerwona ze złości.

– Może stąd, że próbowała ci się wyrwać, a w oczach miała łzy? Skończ pierdolić i po prostu przyjmij do świadomości, że nie jesteś pieprzonym Bogiem, za którym latają wszystkie kobiety. Masz za mało centymetrów w spodniach i dlatego próbujesz dowartościować ego? A może jakaś kobieta przejrzała na oczy i cię w końcu rzuciła, nie mogąc żyć dłużej z takim burakiem? – uniosła brew do góry i zanim ktokolwiek zdążył zareagować, dłoń mężczyzny już wylądowała na twarzy niespodziewającej się kobiety.

Zanim zdążyłem to przemyśleć, już stawałem naprzeciwko niego i uderzałem go w twarz. Mężczyzna zachwiał się do tyłu i tylko dzięki pomocy kolegi ustał na nogach. Wokół nas zabrzmiał szum. Kilka osób nagrywało całe zdarzenie i choć normalnie bym się tym przejął, teraz miałem całą swoją nieskazitelną opinię głęboko w dupie. Chwyciłem Abigail pod ramię i pociągnąłem za sobą, przepychając się przez tłum.

– Ezekiel... – Wymruczała kobieta. Zerknąłem na nią, ale odezwałem się dopiero wtedy, gdy znaleźliśmy się we wnętrzu samochodu.

– Mocno cię boli? – położyłem delikatnie prawą dłoń na jej policzku i pogłaskałem. Przymknęła oczy i uśmiechnęła się.

– Nie. Bardziej ucierpiała duma. Przecież wiesz, że mogłam skopać mu zadek. Dupek zaatakował z zaskoczenia. Następnym razem nie będzie już taki szczęśliwy. – Zaśmiałem się niekontrolowanie, ponieważ niczego innego się po niej nie spodziewałem. Zapiąłem pasy, odpaliłem samochód, wrzuciłem bieg i ruszyłem w drogę. – Gdzie jedziemy?

– Miałem trzymać spermę na później i ten czas chyba już nadszedł, nie uważasz? – kiwnęła głową, nawet nie próbując się sprzeczać. Na ustach błądził nikły uśmiech. I choć zazwyczaj jeździłem przepisowo, tym razem nie mogłem powstrzymać się przed złamaniem kilku praw.

Mój szef, burak (ZAKOŃCZONE) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz