8.

1.3K 62 40
                                    

Eleven - Nie, nie idziemy do burdelu -_-

***

Szliśmy około 15 minut, rozmawiając i śmiejąc się z różnych rzeczy. Gdy dotarliśmy na miejsce spojrzałam w górę i ujrzałam miejsce moich marzeń. 

[T/i] - GRY ARKADOWE?! Uwielbiam to!!! Nawet nie wiedziałam że są w Krakowie!

Eleven - Ha! Wiedziałem że Ci się spodoba! To co idziemy?

[T/i] - Czekaj... Nie mam za wiele pieniędzy...

Eleven - No i co z tego? Ja kupuje.

Weszliśmy do środka. Poczułam się jakbym znowu była dzieckiem, bo uwielbiałam wtedy z rodziną wybierać się w takie miejsca. Moje oczy zostały postrzelone kolorowymi światełkami, zdobiącymi maszyny. Było nawet sporo ludzi jak na takie miejsce w dobie komputerów. A zaczynając od ludzi w wieku około 7 lat do aż 30 lub wyżej, oczywiście na oko. Podbiegłam do jednej gry i poprosiłam Elevena swoimi słodkimi oczkami o parę drobnych. Gdy zauważył mój magiczny wzrok podał mi pieniądze. Uradowana włożyłam je do maszyny, a na ekranie wyświetlił się napis aby kliknąć przycisk. Spojrzałam szczęśliwa na Elka, po czym zapytałam:

[T/i] - Ha ha, co taki czerwony? Rumieńców dostałeś takich że pomylić Cię można z pomidorem.

Eleven - C-co?! Nie... To pewnie przez te światełka, no dalej graj!

Więc zaczęłam grać. Co jakiś czas nie odwracając głowy spoglądałam w jego stronę. Na jego twarzy widać było szczery uśmiech, a oczy przyglądały się ekranowi, i co jakiś czas mojej twarzy. Chyba dobrze się bawił nawet nie grając. Po kilku minutach przegrałam. No co? te gry zawsze były ultra ciężkie, może nie wszystkie ale akurat ta.

Eleven - Może teraz coś innego? Wybieraj co chcesz.

[T/i] - A ty nie chcesz zagrać? Cały czas tylko patrzysz na to jak ja gram, teraz twoja kolej, chce zobaczyć!

Eleven - No dobra, dobra. Niech Ci będzie.

Podniósł ręce do góry na znak obrony. Podeszliśmy do innej maszyny, wrzucił monetę, zaczął grać. Przyglądałam się uważnie. Zaczęliśmy żartować z różnych rzeczy z gry, np. wygląd postaci, bugujący się przeciwnicy etc.

Półtorej godziny później, gdy spojrzałam na telefon, na zegarze widniała 18:42.

[T/i] - Fajnie było, ale powoli zaczyna mi się tu nudzić. Może pójdziemy gdzie indziej?

 Eleven - Racja. Może spacer? Jakoś nie chce mi się za bardzo wysilać. 

[T/i] - Super ^-^

Wyruszyliśmy. Za miejsce przechadzki wybraliśmy sobie park. Ale bardziej jak las, niedaleko płynęła spokojna rzeczka, a ludzi było mało. Miejsce idealne. Rozmawialiśmy o przeróżnych rzeczach.

Eleven - Ej [T/i] ty dalej masz mój autograf, prawda? Ten ze szpitala.

[T/i] - O rany! Zupełnie zapomniałam! Tak mam go. A co?

Eleven - A co byś powiedziała na zdjęcie ze swoim ulubionym Youtube'rem?

[T/i] - Haha! Jasne z przyjemnością!

Dałam mu swój telefon, włączył aparat i złapał mnie pod ramię. Był bardzo ciepły i tak ślicznie pachniał. Wait, what. "Przestań debilu! Nie bądź jak jakiś creep!" Pomyślałam do siebie. Zrobił nam zdjęcie i oddał mi moją własność. Nawet ładnie wyszłam, pomimo głupich min jakie zrobiliśmy. Szliśmy tak jeszcze z 60 minut. Stwierdziliśmy że czas abyśmy wrócili do domów. Nazwaliśmy to udanym dniem, Elek odprowadził mnie pod blok, ponieważ miał po drodze do swojego. Gdy się żegnaliśmy przytulił mnie mocno i zapytał kiedy znowu możemy gdzieś wyjść. Odpowiedziałam że gdy już wszystko uporządkuje, to jak najszybciej. Po rozstaniu, weszłam do bloku. Skierowałam się do windy i wjechałam na 4 piętro. Bogu dzięki że w tym tygodniu działała. Nie jak ostatnio gdy wróciłam z pełnymi torbami zakupów, a okazało się że się zepsuła. Dojechałam, wyciągnęłam klucze i byłam już w swoim mieszkaniu. Przyjrzałam się mu dokładnie. "Nie chcę go opuszczać. Tyle wspomnień, tyle chwil. Dlaczego muszę mieć nagle takiego pecha?" 

Walnęłam się na kanapę, westchnęłam i patrzyłam na sufit. Nagle przy mojej nodze pojawił się Orzeszek. Pogłaskałam go, a ten wskoczył na kanapę. Nie był to mały pies ale nie był też ogromny. Trochę mniejszy od Owczarka Niemieckiego. Zaczęłam przeglądać internet, a ten zaczął się czepiać. Chyba chciał na spacer. "O nie... ale mi się nie chce." Ale co zrobisz? Wzięłam smycz z wieszaka i zaczepiłam psu na obrożę. Poszłam na spacer, zmęczona  zobaczyłam że Orzeszek zrobił co musiał. Posprzątałam za nim, i wróciłam do bloku. Nawet nie siadałam na kanapie, od razu poszłam wziąć ciepły prysznic. Położyłam się na kanapie, było tak cieplutko. Przypomniało mi się jak przytulił mnie Eleven. Było tak samo ciepło, i przytulnie. "Tak bardzo chcę go znów zobaczyć... " Pomyślałam. Sprawdziłam Youtuba, Reddita i instagrama. Nic nowego. Zawinęłam się jak naleśnik w kocyk, i po pewnym czasie w końcu zasnęłam.

[ZAKOŃCZONE] Przez okulary do szczęścia | Eleven x readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz