35.

941 50 108
                                    

"Po pewnym czasie po prostu zasnęłam, udając się w objęcia Morfeusza."

***

Gdy się obudziłam, nie było przy mnie Elka. Gdy poszłam do kuchni czy innych pokoi, też go nie było. Tak samo jak Zhalii. "Gdzie oni mogli pójść?" Siedziałam sama już z jakieś 15 min. na kanapie w salonie, przeglądając twitter'a. Jednak po tym kwadransie zaczęło mi się niewyobrażalnie nudzić. "Hmm... Trochę dziwne, w domu nigdy się nie nudziłam. Znaczy... Tam cały czas pracowałam, więc... Ehh..."

Postanowiłam wyjść na spacer. I tak nikogo nie ma. Szłam sobie po chodniku ze słuchawkami w uszach. Słuchałam sobie mojej playlisty, właśnie leciało "Saturdays - Lakey inspired" bo idealnie pasowało do przechadzek czy jazdy na rowerze. "Heh, już mnie w sumie nie obchodzi tamten rower. Pewnie był w opłakanym stanie. I don't care, w tym momencie prawdopodobnie byłoby mnie stać na lepszy." Przechodziłam obok parku i patrzyłam w chodnik, jednak nagle coś z tyłu mojej świadomości powiedziało abym spojrzała przed siebie. Tak zrobiłam i... Nie wiem czy był to dobry pomysł.


Ujrzałam Mateusza oraz Kitsune. Oni... Oni są razem? Pewnie tak, dlaczego inaczej by się całowali? Nie wiedziałam nawet co za emocje miałam w tamtym momencie skryte głęboko w sobie. Miałam puste spojrzenie i stałam w miejscu. Powoli zaczęłam jednak iść dalej. Wróciłam do domu i starałam się zapomnieć. Ale jak mam zapomnieć? Nie da się... Takiego widoku? Weszłam do swojego pokoju.

Położyłam się na łóżku. Musiałam to sobie wszystko unormować w głowie. Tak strasznie chciało mi się płakać. "Dlaczego niby? Przecież sama chciałam się pozbyć tego uczucia. Nie ułatwiało by mi pracy. Nie chcę się w nim..." Odwróciłam się na bok w stronę okna a wiele myśli przelatywało mi przez głowę. "Dlaczego?/ Czy ja coś czuję?/ Dlaczego mi to zrobił?/ Przecież ja go nie kocham!/ Czemu to nie mogłam być ja?/ PRZESTAŃ! Nie kochasz go!/...A co jeśli jednak?" 

Zaczęłam szlochać. Moje łzy spływały po policzkach i lądowały na poduszce którą przytulałam. Nigdy nie miałam chłopaka, a kiedy w końcu zaczęłam jakiegoś darzyć uczuciem on... Ma inną. Patrzyłam pustym i zapłakanym wzrokiem w niebo. "To jego wybór, nie mogę go zmuszać żeby się we mnie zakochał. Może po prostu nie jestem w jego typie."

"W takim razie, z każdą przyjaciółką się tak droczy? Budzi ją rano, przytula, niesie do siebie i zasypia razem?" Nie wiem, ale wiem, że na razie nie chcę z nim rozmawiać.


Leżałam tak trochę, aż w końcu usłyszałam jak otwierają się drzwi do mieszkania. "Wróciłem!" Usłyszałam głos Elevena. Następne były kroki, po których nastąpił dźwięk zamykanych drzwi do jego pokoju. "Chyba mam spokój." Po jakimś czasie jednak, nastąpiło pukanie do moich drzwi.

Eleven - [T/I]? Jesteś  tam?

[T/I] - ...

Chłopak powoli wszedł do mojego pokoju. Zamknął za sobą drzwi.

Eleven - Śpisz? Czy udajesz, bo Cię zostawiłem samą?

[T/I] - ...

Eleven - Mhm...

Podszedł do mnie oraz usiadł na skraju łóżka. Poczułam jego rękę na ramieniu. Chyba się nade mną schylił.

Eleven - Ejjj, księżniczkooo~ wróciłem.

Powiedział lekko zachrypniętym głosem. Nie wiem czemu ale czułam że się uśmiecha. Starałam się nie dawać żadnych oznak, może mnie zostawi i sobie pójdzie. Nie mam zamiaru z nim teraz rozmawiać. Muszę sobie przemyśleć kilka spraw.

[ZAKOŃCZONE] Przez okulary do szczęścia | Eleven x readerWhere stories live. Discover now