34.

949 54 49
                                    

"Jak on to robi, że zawsze wie jak mi schlebić, żeby mnie zawstydzić?"

***

Gdy wszystkie rzeczy takie jak powitanie lub zostawienie rzeczy w pokoju zostało wykonane, wszyscy siedzieliśmy na kanapie. "Dawno tak nie było, powrót do przeszłości, hehe" Rozmawialiśmy a w tle leciało jakieś gówno. Tureckie dramy itp. Po kiego chua my to oglądamy. Znaczy... Tak na pół. Ale i tak. Jednak mimo rozmów słyszałam trochę co tam się działo i przyznam, nie takie gówno jak elek maluje.

Po ok. 3/4 godzinach przegadanych o wszystkim i niczym zarazem, postanowiliśmy coś zjeść Zdecydowaliśmy że będzie rosół, bo nic innego ciekawego nie przyszło nam do głowy.

Zhalia - Tylko... Ktoś by musiał udać się do sklepu i kupić warzywa.

Powiedziała zaglądając do lodówki. Mateusz spojrzał na mnie widocznie chcąc abym o to zapytała.

[T/I] - Może pójdziemy razem?

Oczywiście po jego wzroku znałam już wcześniej odpowiedź. "To na co jeszcze czekamy!" wstał z kanapy, złapał mnie za rękę i skierowaliśmy się do wyjścia.

Brnęliśmy przez miasto w stronę sklepu i rozmawialiśmy. W pewnym momencie chyba skończyły nam się tematy bo szliśmy w totalnej ciszy. Nagle poczułam jak coś a raczej ktoś, łapie mnie za rękę. Spojrzałam na nią i jak się nie myliłam była to ręka Elevena.

Eleven - No co się tak patrzysz? Dawno Cię nie widziałem haha.

[T/I] - N-nie po prostu... Nie przyzwyczaiłam się...

Eleven - Haha, zrozumiałe.

Zaśmiał się. "Urocze... Wait, stop."

Szliśmy dalej trzymając się za rączki a ja nie mogłam przestać się uśmiechać.

[POV. Eleven]

Przy okazji postanowiliśmy przejść się przez plac główny. Kupiliśmy sobie lody i chwilę "zwiedzaliśmy" aglomerację, że tak to ujmę. Miasto oświetlane było przez słońce, przenikające przez chmury. Promienie światła opadały i idealnie oświetlały twarz [T/I]. Uśmiechnięta i szczęśliwa, brnęła przy moim boku trzymając mnie za rękę. Nuciła sobie pod nosem. Promieniała, tak jak ją zapamiętałem. Nadal udając się do sklepu, znowu zaczęliśmy rozmawiać. Dziewczyna była taka szczęśliwa, skakała wokoło mnie, śmiała się i strasznie się kleiła. Nie żeby to było coś złego, bo podobało mi się. Po prostu wcześniej tak nie robiła... 

Chyba się troszkę zmieniła przez te miesiące, co oczywiście nie jest niczym dziwnym. Ludzie się zmieniają. Jednak bardzo podoba mi się jej zachowanie. Taka żywa, żwawa i radosna. Przy czym łazi obok niej taki gbur. Musiałem wyglądać jak Saturn, który był ciekawy tylko ze względu na pierścień który go otacza, jakim jest właśnie [T/I].

Przy niej to nawet i ja czułem że żyje. Zanim ją spotkałem umiałem sobie poradzić, byłem zadowolony z tego w jakim gronie się otaczam o raz gdzie jestem. Jednak gdy się pojawiła a potem znowu zniknęła na te parę miesięcy... To nie było to samo. Czułem w sercu taką małą pustkę, wypalającą mnie od środka. Lecz teraz znowu się pojawiła, a pustka tak szybko jak się pojawiła, tak szybko zniknęła. Bez niej to nie to samo.


Resztę dnia spędziliśmy w trójkę na kanapie oglądając seriale na netflixie. Raczej pół oglądaliśmy bo 50% tego seansu polegało na żartowaniu sobie lub komentowaniu scen. Późnym wieczorem jednak, gdy wszyscy poszli do siebie, ktoś do mnie zadzwonił. Spodziewałem się któż to był, i oczywiście zgadłem.

[ZAKOŃCZONE] Przez okulary do szczęścia | Eleven x readerWhere stories live. Discover now