Eighteen

395 25 0
                                    

  Dopiero teraz dochodzi do mnie fakt, że nie doceniałam możliwości Stelli. Potrafi wkraść się w łaski każdego, nie przebierając w środkach. Ze mną jest chyba coś nie tak, ponieważ w przeciwieństwie do większości mężczyzn nie podoba mi się jej charakter i sposób bycia, nie uważam ją też za osobę godną zaufania. Albo po prostu przede mną nie eksponuje biustu? Tak, to też bardzo prawdopodobne.

Brody Carlson jest kolejnym, który może wpaść w zastawione przez nią sidła. Kobieta chyba nie zdaje sobie sprawy, że noc z tym człowiekiem nie zapewni jej awansu. Nie będę wyprowadzać jej z błędu, doskonale wiem, że by mnie nie posłuchała.

- Dziękuję pani, na pewno będę pamiętał.

Gdyby to na mnie gapił się w ten sposób, dostałby w twarz. Jednak ja i Stella jesteśmy całkowicie różne, więc tyczy się to również naszych reakcji na wiele rzeczy. Ona tylko uśmiecha się kokieteryjnie, próbując jak najlepiej zabawić naszego gościa przed pojawieniem się Dylana. Tym razem to on ma zaszczyt gościć tutaj szatyna, Christianowi dopisuje szczęście - aktualnie przebywa na drugim końcu Manhattanu.

- Ja mam dość – mruczy stojąca obok mnie Clarie. Widać, że jest rozdrażniona, od kilku minut powinnyśmy już być w kawiarni. A tak czekamy, aż Evans łaskawie odprawi Carlsona z kwitkiem. – Po prostu chodźmy, okay?

Sekundę potem pojawia się Dylan i razem z mężczyzną wchodzą do jego biura. Uśmiechnięta od ucha do ucha Stella popędza nas w kierunku windy, od razu relacjonując przebieg ich rozmowy. Stałyśmy niecałe pięć metrów dalej, aż tak źle jeszcze z nami nie jest. Spoglądamy na siebie zrezygnowane. Zapowiada się naprawdę długa przerwa na kawę.

- Szkoda tylko, że Christian tego nie widział – stwierdza w końcu, wyrzucając pusty kubek do pobliskiego kosza na śmieci. – Może byłby zazdrosny.

Doprawdy nie wiem, w jakim języku powinnam do niej mówić, by wreszcie zrozumiała. Uwzięła się na niego bez konkretnego powodu i nie widzi, że do niczego to nie prowadzi. Ach, tak, ma powód. Dokładnie jeden. Pieniądze.

- O kogo? Na pewno nie o ciebie – prycha Daniels, wznosząc oczy do Nieba. Same jesteśmy sobie winne, zgodziłyśmy się, by z nami szła. Teraz nie mogę mieć do nikogo pretensji. – Masz zamiar w najbliższym czasie się ogarnąć? Nie, nie prześpisz się z nim.

Tłumię śmiech, obserwując wyraz twarzy szatynki. Gdyby mogła zabijać wzrokiem, moja przyjaciółka leżałaby na twardym gruncie bez jakichkolwiek funkcji życiowych. Nie moja wina, że ma rację. Męczy mnie już ten temat, za każdym razem Stella mówi o tym samym. Sposób, w jaki na nią popatrzył, jakim tonem coś powiedział. Nastolatki zakochują się w idolach widzianych na okładce kolorowych czasopism, swoim zachowaniem ona przypomina jedną z nich. Ma obsesję, mimo iż nie jest ona niczym uwarunkowana.

Na chwilę wyłączając się z rozmowy kobiet, przypominam sobie sytuację z wczoraj. Christian zdecydowanie nie powinien pozwalać sobie na tak wiele. Zgoda, jest moim szefem, ale nawet to stanowisko nie upoważnia go do tego, co zrobił. Właśnie, a co takiego zrobił? Nie mam pojęcia, jak dobrze określić naszą rozmowę. Otwarcie ze mną flirtował i komplementował, nie przywykłam do tego. Nie posunął się jednak dalej, ale czułam, że tylko oczekuje na odpowiedni moment. Boję się, że pewnego dnia to zabrnie zbyt daleko, już teraz balansuję na niebezpiecznej granicy. Powinnam mu o tym powiedzieć? Ale jak? Przepraszam, ale nie mogę z tobą rozmawiać? Zabiłby mnie śmiechem, to wprost irracjonalne. Zachowuję się jak przewrażliwiona małolata, wyobrażam sobie stanowczo zbyt dużo.

- Ana, słuchasz mnie?! – warczy poirytowana Stella, dzięki czemu powracam do rzeczywistości.

- Co? Nie, możesz powtórzyć?

Heart attack | J. Dornan / A. BensonWhere stories live. Discover now