Thirty six

234 14 2
                                    

   - Powinieneś był mi powiedzieć – stwierdzam już któryś raz tego dnia. Nie mogę uwierzyć, iż dwie najbliższe mi osoby przez tyle czasu potrafiły mnie okłamywać. Nie, źle to nazwałam. Po prostu nie mówiły mi całej prawdy. Spoglądam zdenerwowana na Christiana, który za wszelką cenę stara się przekonać mnie do swojej racji.

Życzę powodzenia, bo po tym, co usłyszałam, nie ma nawet cienia szansy, by mu się to udało. Setki razy pytałam, skąd zna Jack'a, ale żaden z nich nie był wtedy specjalnie wylewny. Zastanawiało mnie to, teraz już wiem dlaczego. Nie rozumiem tylko, jaką rolę odgrywa w tym Brewer. Osoba jego pokroju nie wplątuje się w podejrzane interesy. Jestem jego sekretarką, wiedziałabym o tym. Musiałabym wiedzieć.

- Nic byś z tym nie zrobiła – tłumaczy. – Zresztą dalej nie zrobisz.

Jack ma problemy. Dosyć duże problemy, jeśli mam być szczera. Ich powody dalej nie są mi znane, w tej sprawie szatyn dalej milczy jak zaklęty. Ktoś najwidoczniej pała do mojego kuzyna tak wielką niechęcią, iż zdolny jest złamać jego karierę. Wszystkie szantaże i inne tego typu rzeczy od zawsze kojarzą mi się z filmami akcji, gdzie pod koniec ten zły dostaję kulkę w głowę albo to on jest egzekutorem. Teraz Jack jest bohaterem takiego filmu, a razem z nim Christian.

- To jest chore. Co ktokolwiek może na niego mieć? I dlaczego?!

- Annie, skarbie – wzdycha. Widać, że nie uśmiecha mu się dalsza rozmowa na ten temat. Jednak w ogóle mnie to nie interesuje. Chcę wiedzieć, o co chodzi. Niestety, z każdą usłyszaną informacją staję się coraz bardziej zdezorientowana.

- Nie skarbuj mi tutaj, nic ci to nie da.

- Nawet gdybym ci powiedział, nic byś nie zrozumiała. To dosyć skomplikowane.

- Wygrałam. Miałeś mi o wszystkim powiedzieć – przypominam. Mam dość tego, że traktuje mnie jak porcelanową laleczkę. Nie rozpadnę się, jeśli kilka razy upadnę, choć na pierwszy rzut oka mogę na taką wyglądać. Już to przerabiałam, nabrałam wprawy. Poza tym tu nie chodzi o mnie, a o mojego kuzyna. Wpakował się w coś, z czego teraz trudno mu jest się wydostać. Mimo iż nie dam rady w żaden sposób mu pomóc, pragnę chociaż wiedzieć, na czym stoi.

- I powiedziałem. Jack ma kłopoty. Koniec historii, resztę musisz zostawić mi.

- Co ty masz z tym wspólnego? – to pytanie nie daje mi spokoju. Chciałam odpowiedzi, nie większej ilości pytań.

- Ja akurat nic, przynajmniej nie bezpośrednio. Nie powiem ci o wszystkim, bo sam o wszystkim nie wiem. Obiecuję, jakoś ci to wytłumaczę, ale nie dzisiaj. Nie teraz. To sprawa moja i Jack'a, ty nie powinnaś się w to mieszać.

Za późno. Nie mogę siedzieć, cicho, kiedy chodzi o niego. Jeżeli chciał cichą laleczkę, która z radością będzie mu tylko przytakiwać i bez cienia krytyki zgadzać się nawet na największe głupstwo, jakie tylko mógł wymyślić, powinien poszukać gdzieś indziej. Ze mną tak łatwo nie będzie.

- Martwię się o niego. I o ciebie – dodaję, czym wywołuję uśmiech na jego twarzy. Podejrzewałam naprawdę Gilberta o naprawdę wiele, ale nie o to, że z Christianem połączą go jakieś podejrzane interesy. Bo chyba w innym wypadku nie byłby szantażowany?

- Nie musisz, niedługo wszystko będziemy mieć pod kontrolą. Pracuję nad tym – kiedy chcę odpowiedzieć, dodaje niemal natychmiastowo: - Nie, wszystko jest legalne, nie pójdziemy za kratki.

Chciałabym mu wierzyć, mimo iż wiem doskonale, że ani jeden, ani drugi nie jest zdolny do popełnienia przestępstwa. Jednak nie bez powodu ktoś chce od Jack'a coraz więcej pieniędzy i grozi mu utratą pracy.

Heart attack | J. Dornan / A. BensonWhere stories live. Discover now