Thirty

346 15 6
                                    

  Za parę godzin oficjalnie skończy się mój Czwarty Dzień Po Christianie. Przez ten czas nie było stać mnie na nic bardziej ambitnego od wyjścia do sklepu. Jeden raz. Gdyby nie Ariana, umarłabym z głodu, ponieważ sama chyba nie wpadłabym na pomysł, by ruszyć się z kanapy, ubrać coś innego niż dresowe szorty i wyjść do ludzi na dłużej niż dwie minuty. Nie chcę nikogo widzieć, przynajmniej na razie. Jack i Gilbertowie myślą, że jestem chora. Oczywiście chcieli wpaść i dotrzymać mi towarzystwa, lecz udało mi się odwieść ich od tego pomysłu. Gdyby to ode mnie zależało, teraz też siedziałabym sama, szukając w telewizji jakiegoś pozbawionego sensu filmu. Ale nie. Clarie i Ariana postanowiły spędzać w moim mieszkaniu każdą wolną chwilę.

Właśnie. Moim mieszkaniu. Do czasu.

Może ta decyzja jest gwałtowna i nieprzemyślana, lecz na razie nie mam zamiaru zmieniać zdania. Chcę wrócić do Chicago, spędzić czas z rodzicami i z Toby'm. Nie wiem, ile zostanę. Tydzień, miesiąc, może rok, a może jeszcze dłużej. Wiem tylko, że mam dość tego miasta. Kocham je i dotychczas nie wyobrażałam sobie żyć w innym miejscu, lecz nic nie trwa wiecznie. Gdybym wróciła do Illinois, mogłabym zacząć całkowicie nowy rozdział. Spędziłam tam szesnaście lat, znam Chicago bardzo dobrze, chociaż od mojej wyprowadzki dość sporo się zmieniło. Nie jestem pewna, czy sobie poradzę, ale nie przekonam się, jeśli nie spróbuję. Znajdę pracę, wynajmę małe mieszkanie, będę w stanie częściej widywać najbliższych. Na kontaktach z matką aż tak mi nie zależy, jej pewnie też nie. Bo i po co? Zniszczyłam jej życie i wszelkie plany na przyszłość, więc nie ma powodu do udawania, że rola matki jej odpowiada. Nigdy nie chciała mieć dzieci, a moje pojawienie się na świecie wszystko zniszczyło. Ani razu nie powiedziała, że mnie kocha. Ani razu. Przed przyjaciółmi udawała wzorowego rodzica, kupowała najlepsze zabawki, ale nigdy nie potrafiła mi wybaczyć zniweczenia jej kariery. Od początku zajmował się mną tata, dzięki niemu jeszcze chodzę po tym świecie. Zagroził, że jeśli matka usunie ciążę, rozwiedzie się z nią, a to znaczyłoby odcięcie od pieniędzy. Dowiedziałam się o tym właściwie przypadkiem podczas jednej z wielu kłótni o gorszą ocenę w szkole. Miałam może dziesięć lat. Nieco za wcześnie na dowiadywanie się takich rzeczy. O ile w ogóle jest na to jakaś odpowiednia pora.

Do tej pory nie rozumiem tylko, czemu postanowiła zająć się Toby'm. Przecież wyjechałam z miasta, nie musiała zawracać sobie mną głowy, zostawiając pod opieką wujostwa. Co by ludzie powiedzieli, gdyby dowiedzieli się o wpadce idealnej córeczki idealnej Charlotte? Absolutnie nic, bo nigdy się nie dowiedzieli. Sprytne zagranie. Wyjechałyśmy do Nowego Jorku, a po dziewięciu miesiącach kobieta wróciła z synkiem na rękach ze specjalistycznego szpitala, ponieważ ciąża była zagrożona. Mnie postawiła już przed faktem dokonanym, nie dopuściła nawet do słowa. Do czasu, aż ukończę osiemnaście lat, ona miała się nim zajmować, lecz od samego początku wiedziałam, iż nawet po tym mi go nie odda. Swego rodzaju zemsta. Nad wyraz okrutna. Za każdym razem powtarzała, że powinnam jej dziękować, uratowała mnie przecież przed pośmiewiskiem i samotnym macierzyństwem.

Tu się myliła, nie zostałabym sama. Miałam i dalej mam wsparcie w Henry'm i Alison, których traktuję jak drugich rodziców. Jednak teraz mogę mieć pretensje tylko i wyłącznie do samej siebie. Za łatwo się poddałam, nie walczyłam wystarczająco, gdy była taka potrzeba. Nie miałam siły, bo co mogłam zdziałać? Argumentów obciążających mnie nazbierała się cała masa. Wtedy byłam tylko studentką częściowo na utrzymaniu bliskiej rodziny. Wynajmowałam dwa pokoje znajomym z uczelni. Gdy wracałam z zajęć, siadałam do książek, a wieczorem pracowałam jako barmanka, by oddać Henry'emu chociaż część kwoty, jaką zainwestował w moje lokum. Kto normalny powierzyłby nastolatce opiekę nad niespełna dwurocznym dzieckiem? Obie doskonale zdawałyśmy sobie z tego sprawę. Ale jakoś bym sobie poradziła. Na pewno dałabym radę.

Heart attack | J. Dornan / A. BensonWhere stories live. Discover now