3 // Daryl

1.8K 120 2
                                    

Gdy się obudziłem, zorientowałem się, że nie ma obok Ness. Byłem okryty kocem, jednak jej torba zniknęła razem z łukiem. Szybko wstałem i rozejrzałem się dookoła. Nigdzie jej nie było. Moja kusza leżała na swoim miejscu, a nóż nadal był w kieszeni. Obok drzewa zauważyłem pojemnik pełen jagód, który jeszcze wieczorem był pusty. Wziąłem go do ręki, po czym udałem się na szlak którym przyszedłem. Nie mogła pójść daleko, a przecież nie chciała zrobić mi krzywdy. Postanowiłem pójść do strumienia, aby napić się wody, a przy okazji może nawet wykąpać w jego głębszej części. Gdy już prawie byłem na miejscu, usłyszałem jakieś dźwięki, jakby chlapanie wody. Wychyliłem się z lasu i zobaczyłem Ness. Była w rzece, zanurzona do klatki piersiowej. Miała mokre włosy, które nawet w wodzie dość często poprawiała. Jej ubranie leżało na brzegu, gdzie prawdopodobnie się suszyło. Przyglądałem się jej z zaciekawieniem. Była dla mnie całkiem obcą osobą. Odkąd się spotkaliśmy ani razu nie okazała strachu. Inni ludzie nie weszliby do tego strumienia, gdyż mogło to grozić zauważeniem przez innych.
Nagle jej wzrok powędrował na mnie, a ja speszony szybko schowałem się za drzewo. Nie chciałem się jej przyglądać, jednak zostałem na tym przyłapany.
-Daryl? - usłyszałem jej głos, jednak nie wychodziłem zza drzewa - Daj spokój. Każdemu się zdarza - mruknęła dziewczyna, a ja nadal nie odpowiadałem.
Wyszedłem zza drzewa i ukradkiem oka na nią spojrzałem.
-Przepraszam - powiedziałem, po czym udałem się w inną stronę. Nie odwracałem się, czułem jeszcze większą niezręczność niż poprzedniej nocy. Usiadłem na kamieniach i ochlapałem twarz wodą. Nalałem jej trochę do butelki, a po chwili dołączyła do mnie Ness.
-Myślałem, że uciekłaś - odparłem, a dziewczyna usiadła obok mnie.
-Już mówiłam, że nie mam dokąd iść - odpowiedziała, a ja wziąłem łyk wody.
-Co chcesz zrobić? - zadałem pytanie, a ona wpatrywała się w swoje dłonie.
-To co ty - mówiąc to spojrzała na mnie, dodając - Znaleźć przyjaciół.
Ness była tajemnicą. Długo zastanawiałem się jak zdołała przetrwać apokalipsę. Umiała zabijać sztywnych, ale było w niej coś, co powodowało niepokój.
-W którą stronę udali się twoi znajomi? - spytała, a ja zacząłem się zastanawiać.
-Rick mówił coś o wschodzie, ale przy takim zamieszaniu mogli pójść gdzieś indziej.
-Co się właściwie stało? - zadała kolejne pytanie.
-Sztywni zaatakowali nasz obóz. Nie wiem kto uciekł, a kogo zabili - odparłem, a głos trochę mi się załamał - Było ich za dużo.
-Tak naprawdę wyruszyłam z moją przyjaciółką, Betty - mruknęła, a ja na nią spojrzałem.
-Gdzie jest? - tym razem ja spytałem.
-Kilka kilometrów stąd jest jej grób - odpowiedziała, a do jej oczu napłynęły łzy.
-Przykro mi - mruknąłem, a dziewczyna kontynuowała.
-Zginęła ratując mi życie - mówiła, a ja słuchałem - Ten łuk dał mi jej brat.
-Też nie żyje? - spytałem.
-On był jednym z tych, którzy odeszli. Mieliśmy w grupie osiem osób. Jednego dnia Jackson został ranny. Mike - od razu dodała - brat Betty udał się z nim w poszukiwaniu pomocy. Słuch po nich zaginął.
-Co się stało z resztą?
-Spotkaliśmy na swojej drodze złych ludzi - tłumaczyła nadal wpatrując się w swoje dłonie, jakby to z nich czytała wspomnienia - Porwali moich przyjaciół. Nie rozumiałam dlaczego przywódca wybrał mnie. Pamiętam jak powtarzał, że kiedyś mnie złamie. I zrobił to zabijając moją grupę. Uciekłam razem z Betty. - mówiąc to przetarła dłonią oczy i wstała, biorąc do ręki łuk - Ruszajmy na wschód.
Również wstałem, podnosząc kuszę. Udaliśmy się wzdłuż rzeki. Na niebie pojawiło się słońce. Pogoda była nie do zrozumienia. Noce były chłodne, a dni słoneczne. Niedługo powinno się trochę ocieplić.
Z każdą godziną sztywnych było coraz więcej. Zabijaliśmy ich nożami, aby nie marnować strzał. Kiedy zrobiliśmy przerwę, postanowiłem upolować jakieś zwierzę. Ness rozłożyła swoje rzeczy na ziemi i poszła poszukać czegoś do rozpalenia ogniska, a ja wszedłem w głąb lasu. Panowała w nim cisza, jaką rzadko można było spotkać. Długo nie musiałem czekać, aby coś upolować, bo niemal od razu zauważyłem na ziemi pełzającego węża.
Wróciłem do miejsca, w którym zostawiliśmy rzeczy. Ness jeszcze nie wróciła. Rzuciłem na ziemię martwe zwierzę, po czym oparłem się o drzewo, czyszcząc nóż. Po chwili usłyszałem szelest liści, więc wyciągnąłem spowrotem ostry przedmiot. Gdy już chciałem rzucić się za drzewo, zauważyłem, że nie jest to sztywny, ale dziewczyna.
-Spokojnie - odparła, po chwili dodając - Znamy się dwa dni, a ty już chcesz mnie zabić.
Odetchnąłem z ulgą. Ness rzuciła na ziemię kilka kawałków kory i pociętych gałęzi, a ja zacząłem je układać. Okazało się, że dziewczyna miała w torbie zapałki, w ogóle miała tam wiele rzeczy, bo gdy tylko ją podniosłem okazała się ciężka. Rozpaliliśmy ognisko, a ja zacząłem smażyć obranego węża. Gdy był już gotowy podałem kawałek dla Ness, jednak ta nie chciała go wziąć.
-Jesteś wegetarianką? - zdziwiłem się, spoglądając na dziewczynę.
-Nie lubię mięsa. Sztywni mi je obrzydzili - odparła, a ja sam zabrałem się za jedzenie.
Gdy zbliżał się wieczór, zgasiliśmy niewielkie ognisko i wybiliśmy sztywnych, którzy byli blisko. Ness zaproponowała, abyśmy wspięli się na drzewo, gdyż w tych okolicach kręciło się ich sporo. Dziewczyna z łatwością na nie weszła, mi sprawiło to trochę problemu, jednak ostatecznie się udało. Tą noc ja spędziłem na czatach, po kilku godzinach zamieniając się z Ness.

Stay With Me ||Daryl Dixon //TWD✔Where stories live. Discover now