32 // Daryl

1K 60 8
                                    

Musieliśmy się przygotować. Nie mieliśmy planu, a w szczególności brakowało nam broni. Rick miał pistolet tak samo jak Glenn, Michonne miecz, Ness łuk, ja kuszę, a reszta noże. To trochę mało jak na dziesiątki uzbrojonych ludzi.
Nie mieliśmy czasu nacieszyć się obecnością Glenna, bo zależało nam tylko na uwolnieniu Maggie. Później moglibyśmy świętować, o ile można tak nazwać siedzenie razem przy ognisku.

Ness wyjęła z torby zeszyt i zaczęła rysować na kartce plan budynku. Zapamiętała niektóre pomieszczenia, więc tak było nam łatwiej dowiedzieć się czegokolwiek.
-Jak dostaniemy się do środka? - spytał Carl siadając przy stole.
-Moglibyśmy spróbować tędy - mówiąc to wskazała palcem na narysowane ogrodzenie i podstawione obok sprzęty - Ale prawdopodobnie przenieśli je po naszej, znaczy twojej ucieczce - spojrzała na mnie, a ja pokiwałem głową. Musieli trochę tam zmienić - Ostatnio miałam okazję przyjrzeć się płotowi. Wejdziemy od tyłu. W środku powinien być Josh.
-Kim jest Josh? - zdziwił się Glenn.
-Chłopak, który pomógł mi uciec. A później uratować Daryla - mruknęła, a ja zastanawiałem się czy nadal tam był.
-A jeśli nie żyje? - spytałem. W końcu Cristoff mógł dowiedzieć się, że pomógł mi się wydostać.
-Żyje - można było wyczuć, że chciała, aby tak było. Może nie była z nim blisko, a ja go nie znałem, ale ceniłem to co zrobił.
-Pomoże nam? - zadała pytanie Michonne.
-Jeśli spotkacie go pierwsi, być może będzie chciał was zabić. Nie mówcie, że mnie znacie, bo pomyśli, że to pułapka przyszykowana przez Cristoffa - tłumaczyła, a wszyscy byli wsłuchani.
-Co mamy powiedzieć? - spytałem tym razem ja.
-Coś o czym wiedziałabym tylko ja i on - zaczęła rozmyślać, a po chwili odparła - Powiedzcie "czasami kwiat jest piękny nawet bez słońca".
-Czemu to zadziała? - zdziwił się Glenn. Ja też byłem ciekaw.
-To ostatnie słowa jakie wypowiedziała do niego Betty - na te słowa Mike się wzdrygnął. Wiedział o tym, że ten chłopak był zakochany w jego siostrze. Mogłem się tylko domyślać co czuł, gdy rozmawialiśmy o niej.

Spojrzałem na Glenna, który próbował łączyć fakty. Nie wiedział kim byli Josh, Betty, Cristoff. Jake tak samo. Tłumaczyliśmy im to, a później postanowiliśmy wyruszyć dalej. Wcześniej jednak chciałem porozmawiać z Ness.
-Jesteś pewna, że chcesz tam wrócić? - spytałem, gdy byliśmy sami.
-Jesteśmy grupą. Nie puszczę was samych - odparła, siadając na trawie.
-Wiesz, że sprawy mogą pójść nie po naszej myśli - zacząłem mówić, a ona spojrzała na mnie mrużąc oczy od światła - Może będziesz musiała stanąć twarzą w twarz z tym człowiekiem.
-Jeśli tak będzie... - zaczęła mówić, jednak nie mogła dobrać odpowiedniego słowa - Chcę pozbyć się go raz na zawsze. Ale nie jestem pewna, czy będę w stanie to zrobić.
Ciężko było jej to wypowiedzieć, dlatego postanowiłem jej przerwać i odpowiedzieć tym, co myślę.
-Ja to zrobię - nienawidziłem tego człowieka nie tylko za to, że mnie porwał, ale za to co zrobił Ness. Chciałem jego śmierci tak samo jak ona.
Pokiwała głową, a po chwili tak nagle mnie przytuliła. Objąłem ją i wtuliłem twarz w jej włosy. Wiedziałem, że tego potrzebuje. Po dłuższej chwili spojrzała mi w oczy i uśmiechnęła się.
Nie mógłbym jej stracić. Za bardzo się do niej przywiązałem. Wolałem nawet nie myśleć co by było, gdyby Ness umarła. Nie ważne jak, czy przez sztywnych, czy Cristoffa. Znienawidziłbym świat jeszcze bardziej.

Wróciliśmy do budynku, a ja usiadłem obok Glenna, który wzrokiem odprowadził Ness do drugiego pokoju.
-Dobrze się znacie? - spytał mając ją na myśli.
-Myślę, że tak - odparłem i zorientowałem się, że zdążyłem się już uśmiechnąć.
-Rick powiedział mi, co Cristoff zrobił jej grupie. To prawda? - pokiwałem głową na jego pytanie.
-Nie musi iść - mruknął, ale ja wiedziałem, że nie zechce się już wycofać.
-Jeśli tylko będę miał okazję, zabiję go - powiedziałem opierając łokcie na kolanach. Chciałem to zrobić.

Po chwili dołączył do nas Rick, a do pomieszczenia weszła Ness.
-Myślicie, że zrobi coś dla Maggie? - wyczułem w jego głosie niepokój. Spojrzał na brunetke, oczekując odpowiedzi.
-Nie sądzę. Czeka na ciebie - mruknęła na co się zdziwiliśmy.
-Po co? - zadał pytanie Glenn. Wiedziałem, że Cristoff planuje zrobić dla Glenna to samo co dla Ness, o ile w ogóle pozwoliłby mu żyć.
-Uwielbia jak inni cierpią. Będzie chciał cię złamać. Dlatego musimy działać szybko - mówiła,  a w tym czasie dołączyła do nas reszta - Jeśli złapie kogoś z nas, zmusi innych do poddania się. A wtedy zacznie się piekło. Nie możemy na to pozwolić.

Nie umiałem postawić się w jej sytuacji. Może to przez to, że nie chciałem się w niej znaleźć.

Wyruszyliśmy z samego rana następnego dnia. Ale potrzebowaliśmy broni. Ruszyliśmy drogą w kierunku miasta. Ostatnim razem cudem wyszliśmy niezauważeni, ale to tylko dzięki pomocy Josha. Nie wiadomo co później się z nim działo. Widać było, że Ness miała nadzieję, że żyje. Chociaż nie przyjaźnili się, to on był kimś, kto uratował nam życie. Może to ze względu, że był zakochany w Betty.

Zdziwiło mnie to, że Mike i Tom zgodzili się z nami pójść kompletnie bezinteresownie. Byli z nami w grupie, ale nigdy nie pomyślałem, że zechcą narazić swoje życie, aby uratować nieznaną im osobę. Byli naprawdę w porządku. Dało się z nimi porozmawiać, a nawet Rick zdążył im zaufać.
Jake przez cały czas się wahał, ale po dłuższym namyśle postanowił z nami iść.
Widać było, że dla Mike'a bardzo zależało na Ness. Widziałem ich przyjaźń, która przetrwała tak długi czas apokalipsy. Jej relację z bratem również trochę się poprawiły, ale kłótnie jego i jej przyjaciela były nadal podejrzane.

Kiedy zrobiliśmy przerwę, poszedłem z Rickiem na zwiady. Po chwili dogonił nas Mike.
-Hej - mruknął, a my się zatrzymaliśmy - Możemy pogadać?
Rozpoznać można było niepokój w jego głosie.
-O czym? - zdziwiliśmy się odwracając w jego stronę.
Najpierw rozejrzał się dookoła, czy aby nikt nas nie widział, później zaczął mówić.
-O Jake'u.
Może w końcu chciał powiedzieć co takiego zrobił ten chłopak i o co tak ciągle się z nim kłócił. Miałem nadzieję, że to wyjaśni.
-Mów co z nim - odparł Rick - Zauważyliśmy, że nie jest między wami za dobrze.
-Muszę wam coś o nim powiedzieć - chwilę zastanowił się, czy aby na pewno to mówić - Nie jest taki, za jakiego się podaje.
-Co masz na myśli? - spytałem. Niewiele dała nam jego wypowiedź.
-Nie wiecie kto jest prawdziwym wrogiem. Nie ufajcie mu - tyle zdążył mam powiedzieć, bo doszła do nas reszta grupy i chcieli ruszać dalej. Mike udał się trochę dalej, a ja spojrzałem niepewnie na Ricka.

-Jesteście pewni, że chcecie to zrobić? - zadał pytanie, kiedy zrobiliśmy przerwę.
-Nic gorszego niż ta apokalipsa nie może się już nam stać - mruknął Mike, poprawiając swoje czarne włosy.
-Carl zostanie z Judith - na te słowa chłopak się wzburzył i zaczął protestować.
-Idę - powiedział stanowczo.
-Ja z nią zostanę - odparł Tom dodając - Chociaż wolałbym iść z wami.
-Dziękuję - pokiwał głową Rick. Naprawdę doceniał to co robili ludzie z naszej grupy.

Zbliżaliśmy się do budynku. Nadal nie znaleźliśmy broni.
-Możemy zabić kilku strażników - podał przykład Carl.
-Tak będzie na pewno - mruknął Rick drapiąc się po głowie - Musimy ich zaskoczyć. Podzielmy się kto się znimi zajmje, a kto pójdzie szukać Maggie.
-Ja z Glennem idziemy na pewno jej szukać - odparła Ness, na co brunet pokiwał głową. Ja też chciałem z nią iść, ale wiedziałem, że trzeba oczyścić im drogę ucieczki.
-Więc ja - zaczął mówić Rick - Michonne i Carl pozbądziemy się straży.
-Mike? - zadała pytanie Ness spoglądając w stronę opartego o drzewo chłopaka.
-Nie przepadam za zabijaniem - odparł, po czym dodał - Pójdę z Glennem i Ness.
-Jake? - spojrzał na niego Rick.
-Oczyszczę drogę. Nie boję się zabijać - mruknął.
-Ja też - powiedziałem i już wszystko było ustalone.

Budynek Cristoffa znajdował się w zupełnie innym miejscu niż poprzedni. Nie wiadomo było, czy wszyscy jego ludzie się przenieśli, czy tylko kilku. Ness wspominała, że miał wiele takich miejsc.
Był to potężny dom, otoczony z każdej strony grubym murem. Tak, to była jego siedziba - pomyślałem.
Tom wziął małą Judith na ręce i poszedł ukryć się z nią w lesie, po tym jak Rick zdążył się pożegnać z córką. Razem z resztą udaliśmy się na tyły. Sporo czasu zajęło nam przedostanie się przez mur. Gdy się udało rozdzieliliśmy się tak jak było to ustalone.
Ogarnął mną strach przed tym, że coś może udać się nie po naszej myśli. Że ktoś z grupy mógł zginąć...

☆☆☆☆
Zbliżamy się do wielkiego finału. Ostatnie zdanie tego rozdziału... Ktoś zginie, w końcu to The Walking Dead. Możecie napisać w komentarzach czy myślicie, że faktycznie ktoś umrze, a jeśli tak to kogo obstawiacie. Cristoff, czy może ktoś inny?
Ale spokojnie. Pozostało jeszcze kilka rozdziałów do końca. Pozostaniecie w niepewności.
Pożyjemy, zobaczymy 💕

Stay With Me ||Daryl Dixon //TWD✔Where stories live. Discover now