25 // Ness

1K 71 6
                                    

Miałam w oczach łzy. Pozwalałam im spływać po moich policzkach. To wydawało się takie nierealne. Jakby wszystko złe odpłynęło. Po trzech latach rozłąki w końcu go zobaczyłam. Zmienił się. Ale wtedy nie myślałam o jego wyglądzie.
-Ness - myślałam, że mnie nie poznał, ale gdy tylko powiedział moje imię zaczęłam biec w jego stronę. Bez wahania rzuciłam się mu na szyję obejmując najmocniej jak tylko potrafiłam.
Znów czułam jego zapach. Zatopiłam twarz w jego ramieniu, a moje łzy moczyły jego koszulkę. Nic nie mogło opisać mojego szczęścia.
Objął mnie kładąc swoje dłonie na moich plecach i przyciskając do siebie. Przez trzy lata marzyłam aby znów poczuć jego ciepło. Nie chciałam go puszczać. Przestałam myśleć o otaczającym nas świecie. O tym, że w każdej chwili mógłby zaatakować nas sztywny, albo o grupie, która na nas patrzy.
Oderwaliśmy się od siebie i spojrzałam w jego błękitne oczy. Po jego policzku spływały pojedyncze łzy. Wytarłam je kciukiem i jeszcze raz mocno go przytuliłam.

Odwróciłam się w stronę grupy, która wpatrywała się w zdarzenie zdziwiona. Opowiadałam im nie jeden raz o tym co spotkało mnie i Mike'a. O tym jak się rozdzieliliśmy. Ale wyglądali jakby w to nie wierzyli. Z resztą ja sama w to nie wierzyłam.
-To Mike - próbowałam się uśmiechnąć ale nie mogłam, bo płakałabym jeszcze bardziej.
Nie umiem opisać uczucia jakie mną targało. Szczęście? Myślę że to mogło być to. Ale nie do końca. Z jednej strony cieszyłam się, że w końcu go znalazłam. Ale z drugiej wiedziałam, że czeka mnie jedna z najtrudniejszych rozmów jakie kiedykolwiek odbywałam.
-To twoi przyjaciele? - spytał pokazując białe zęby. Pokiwałam głową, a wtedy zaczął tą bolesną dla obu stron rozmowę - Co z naszą grupą?
-Nie przeżyli - odparłam, a uśmiech zszedł z jego twarzy.
-Czy moja siostra też... - nie dokończył. Domyślił się prawdy.
-Przykro mi - tylko tyle mogłam powiedzieć.
Na te słowa przytulił mnie. Nie spodziewałam się takiej reakcji. Stracił siostrę, nawet się z nią nie pożegnał.
Daryl szeptem rozmawiał o czymś z Rickiem, a my podeszliśmy do nich. Rękawem wytarłam policzki i zamierzałam ich przedstawić.
-Pamiętacie Mike'a z moich opowieści? - spytałam na co Daryl pokiwał głową. Wiedział najwięcej - To Daryl. Jego znam najdłużej - dodałam, a Mike nie wiedział co robić więc stanął obok mnie - Rick, Carl, Michonne, Tom i Judith.
-Miło was poznać - wyciągnął rękę w stronę Daryla, a gdy ten zastanawiając się wcześniej ją uścisnął zrobił to samo z innymi.
Mike zawsze był miły i umiał się zachować. Nawet podczas apokalipsy.
-Co z Jacksonem? - spytałam spoglądając w jego oczy.
-Nie wywinął się z tego - odparł. Rozumiałam to. Przecież był ranny.
-Gdzie byłeś przez ten czas? - zadał pytanie Rick. Nadal nie był zorientowany w całej sytuacji.
-Kiedy mój przyjaciel zachorował udałem się z nim do tamtejszej wioski. Pomogli nam tamtejsi ludzie, ale nie uratowali mu życia. Szukałem was ale musieliście być daleko. Wróciłem do nich i spędziłem z nimi rok. Później wyruszyłem dalej. - po tych słowach zwrócił się do mnie - Gdzie byłaś z Betty i grupą?
-To dość długa historia. Zdążę ci ją opowiedzieć kiedy indziej - nie chciałam z nim w tamtej chwili o tym rozmawiać.
-Przeszukamy dom dokładniej - powiedział Rick zawracając w jego kierunku razem z Michonne.
-Nie musicie - odparł Mike, zdejmując zawiązaną z pasa koszulę w kratę. Wyciągnął z niej butelkę pomarańczowego soku i kruche ciastka w opakowaniu.
-To wszystko co tam było - mruknął pokazując jedzenie - Jeśli szukacie wody, kilka mil na zachód jest strumień. Stamtąd wracam.
-Dlaczego nam pomagasz? - spytał zdziwiony Rick. Jak zwykle nikomu nie ufał.
-Bo Ness jest z wami. A to coś oznacza - stwierdził spoglądając na mnie.
-Nie oznacza to, że tak łatwo ci zaufamy - odparł Rick.
-Wiadomo.
Mike był zabawny, szczery i troskliwy. Nie umiał kłamać, ale też czasami za bardzo przejmował się tym, że nie umie pomóc. Zawsze starał się to robić.
Ruszyliśmy do lasu, a w tym czasie Tom z Darylem rozpalili ognisko. Usiadłam obok Mike'a i wyjęłam z kieszeni torby zdjęcie. Podałam mu je do ręki, a on drgnął.
-Jedyne zdjęcie jakie po niej zostało - stwierdził przyglądając mu się - Pamiętam jak je robiłem. Kilka tygodni przed apokalipsą, kiedy jeszcze wszystko było dobrze. Kiedy Betty żyła. Powiesz mi jak zginęła? - spytał, a ja pokiwałam głową. Musiałam mu powiedzieć.
-Byłam z Betty na zwiadach. Rozdzieliłyśmy się na chwilę. Szukałam jej i w pewnym momencie zobaczyłam jak stoi nad przepaścią i szarpie się ze sztywnym. Chciałam go zabić, ale zanim cokolwiek zrobiłam Betty spadła.
-To nie twoja wina - zawsze tak mówił. Robił to żeby mnie pocieszyć, ale nic nie usprawiedliwiało tego, że z nią nie poszłam.
-Miałam chronić naszą grupę - w ułamku sekundy do moich oczu napłynęły łzy, jednak starałam się je zatrzymać.
-Nie mogłaś niczego zrobić, tak samo jak ja nie mogłem pomóc dla Jonathana - mówiąc to objął mnie mocno swoim ciepłym ramieniem.
Brakowało mi bliskości. Daryl nie mógł mi jej zapewnić, ponieważ sam walczył z uczuciami. Ale Mike był moim przyjacielem od lat.
-Co robiłaś później? - spytał mając na myśli czas po śmierci Betty.
-Ukrywałam się w lesie mając nadzieję, że nikt mnie nie znajdzie - taka była prawda.
-Przez dwa lata? - zdziwił się.
-Nie miałam broni żeby strzelić sobie w łeb. Poza tym nie mam pojęcia dlaczego, ale w pewnym sensie chciałam żyć bo myślałam, że żyję po coś.
-I w końcu się znaleźliśmy.
Dosiadła się do nas grupa i zjedliśmy to co dał nam Mike. Postanowiliśmy przeczekać noc w lesie. Spytałam przyjaciela czy ma broń, a on pokazał mi nóż i pistolet.
-Powiedz coś o sobie - mruknął Rick, dokładając drewna do ognia.
-Większość pewnie wiecie. Wyruszyłem z Ness, jej bratem i moją siostrą. Znaleźliśmy kilka osób i stworzyliśmy grupę. Później jeden chłopak został ranny, więc poszedłem z nim do wioski.
-Czemu zrobiłeś to bez grupy? - wtrącił Carl.
-Żeby nie ryzykować ich życia. Ale jak widać stało się gorzej... - na te słowa położyłam dłoń na jego ręce i ścisnęłam dając znak, że przy nim jestem. Nie powiedziałam mu co się z nimi stało. Bałam się.
-Pamiętasz jak rozpoczęła się apokalipsa? - zwrócił się do mnie, a ja pokiwałam głową - Wszyscy mówili, że zginiemy jako pierwsi, bo jesteśmy zbyt troskliwi? - zastanowił się - Chyba tak to ujęli. A jednak nadal tu jesteśmy. Podczas apokalipsy nie chodzi o troskę ale o walkę. Jeśli umiesz walczyć i wiesz jak to wykorzystać przeżyjesz. Umiem walczyć.
-Przeżyłeś sam? - zadał pytanie Daryl.
-Oczywiście że nie - odparł, kręcąc głową - Po drodze spotkałem kilku ludzi. Jedna osoba uratowała mi życie. Gdyby nie ona nie wpadłbym na was.
-Co się z nią stało? - spytałam.
-Sztywny ugryzł ją w brzuch - nikt nie spodziewał się takiej odpowiedzi.
Później rozmawialiśmy jeszcze o kilku innych rzeczach.
Postanowiliśmy dokończyć jedzenie i pójść spać. Tamten dzień był dla mnie jednym z najlepszych.

☆☆☆☆
Chcę wam powiedzieć, że rozdziały będą pojawiać się raz może dwa w tygodniu. Mam teraz strasznie ciężki czas, nikt nie chce mi pomóc, więc sama muszę przez to przejść. Straciłam kogoś kto był dla mnie całym światem, a piszę to pod wesołym rozdziałem. Ale pisałam go już dawno temu.
Mam nadzieję, że polubicie Mike'a i chętnie będziecie czytać kolejne rozdziały.

Stay With Me ||Daryl Dixon //TWD✔Where stories live. Discover now