23 // Historia Ness

1.1K 86 8
                                    

Spędziliśmy noc na siedzeniu w ciszy. Rick trzymał na kolanach przytuloną do niego Judith, a ja siedziałam obok Daryla. Miałam ochotę położyć głowę na jego ramieniu, ale nie robiłam tego. Rozmyślałam w ciszy o dzisiejszym dniu. Moje przemyślenia przerwał Tom.
-Jak poznałaś Cristoffa? - zadał pytanie.
Nie powiedziałam im całej prawdy odnośnie tego człowieka. Może za bardzo się wstydziłam. Wtedy był dobry moment żeby to zrobić.
-Razem z moją grupą szukaliśmy schronienia. Kiedy wyszliśmy na drogę otoczyli nas jacyś ludzie. Musieli od dawna nas śledzić. Mieli załadowaną broń wymierzoną w nasze głowy. Spytałam czego chcą. Nie mieliśmy zapasów, świetnej broni. Jakiś mężczyzna kazał mi wyjść na środek. Dokładnie się mi przyjrzał, po czym stwierdził, że jestem "świetnym okazem". Podobno widział mnie w walce ze sztywnymi. Nie rozumiałam dlaczego wybrał mnie. Nie byłam silna. Chcieli nas związać, a wtedy zabiłam jednego z nich. To był mój błąd. Podobno - pokazałam palcami cudzysłów - pokazałam, że się nie boję. Dlatego Cristoff strzelił prosto w głowę Steve'a. Wtedy zrozumiałam, że nic ich nie powstrzyma.
Zabrali nas do jakiegoś domu pół godziny drogi od miejsca, w którym nas spotkali. Obmyślałam plan. Najchętniej zaatakowałabym ich gdyby nie to, że celowali w moich przyjaciół. Betty była w drugim samochodzie. Patrzyłam na Frankie, która płakała po zabójstwie swojego chłopaka.
Nigdy wcześniej nie znałam strachu przed ludźmi.

W drzwiach przywitał nas Cristoff.
-Kto jest przywódcą? - spytał, ale nie odpowiedziałam. Sama nie uważałam się za niego.
W końcu ktoś, prawdopodobnie Alex wskazał na mnie. Nie miałam mu tego za złe. Zabrał mnie do oddzielnego pokoju i zaczął zadawać pytania w stylu "gdzie byliście", "co robiliście".
Powiedziałam mu, że jego ludzie zabili mojego. Wtedy kazał jednemu z nich wejść. Gdy stanął na przeciwko jego zabił go. Tak po prostu. Nie zależało mu na jego ludziach.
Powiedział, że przydam mu się w jego grupie. Nie zgodziłam się bo wiedziałam, że zabije moich przyjaciół.
Zabrali nas do oddzielnych pokoi. Mojego pilnował Josh.
-Ten który mam pomógł? - wtrącił pytanie Daryl.
-Tak - kontynuowałam.
Spojrzałam na nich.  Wszyscy wydali się być zaintrygowani moją historią i słuchali uważnie moich słów
-Zaczęłam z nim rozmawiać. Nie chciał mnie uwolnić, bo wiedział, że Cristoff mógłby go zabić. Poprosiłam, żeby sprawdził co z Betty. Zrobił to dla mnie. Zaczął dość długo z nią przebywać, miałam wrażenie, że się w niej zakochał. Spędziliśmy tam tydzień bez światła, toalety, niczego. Jedynie Josh zapewniał nam jedzenie.
Cristoff wrócił i zaproponował, że nie zabije mojej grupy jeśli z nim zostanę. Więc się zgodziłam. Podczas kiedy ja zostałam zabrana do jakichś ludzi, którzy mieli mnie wyszkolić, przyjaciele nadal byli uwięzieni. Minął miesiąc. Cristoff zapewnił mnie, że ich wypuścił, jednak mu nie wierzyłam. Dostałam się do piwnicy i zobaczyłam jak strażnicy wynoszą martwe ciało Marthy.
Ukradłam jednemu z jego ludzi nóż i zaczaiłam się na Cristoffa, jednak zostałam powstrzymana. Nie chciałam z nim zostać.
Zaprowadzili mnie przed Alexa. Był wychudzony, zakrwawiony i wyglądał strasznie - na same wspomnienie w moim oku zakręciła się łza - Chciałam mu pomóc, ale wtedy zabili też jego. Na moich oczach przecięli mu gardło.  Nie umiałam nic zrobić. Cristoff powtarzał, że jeśli chce się mieć dobrego człowieka, trzeba go złamać. A najlepszym sposobem na to było zabicie grupy.

Josh był chłopakiem, który przypadkiem na niego wpadł. Umiał walczyć dlatego przeżył. Ja też umiałam. Cristoff chciał zrobić własną silną grupę, ale nie żałował ludzi. Tego samego dnia zabił Petera i Billy'ego. Nie wiedziałam co działo się z Betty. Byłam przerażona myślą, że mógł ją zabić. Poszłam jej szukać i napotkałam Josha. Powiedział mi, że miał za zadanie ją zabić, ale tak naprawdę ukrył ją w swoim pokoju. Pewnego dnia kiedy wyjechali na zwiady, pomógł nam uciec.
-Pamiętasz jak widziałeś mnie w jeziorze? - zwróciłam się do Daryla, na co on pokiwał głową - Nie spytałeś o blizny.

Możliwe, że zakryłam je wtedy włosami, ale był dobry moment aby przytoczyć ich zrobienie.
Podwinęłam koszulkę do góry pokazując długą i szeroką bliznę na plecach, którą kiedyś zakrywałam włosami. Nad biustem widniała szrama na długość klatki piersiowej.
-Pamiętam jak zrobił mi to żeby sprawdzić moją wytrzymałość fizyczną. Znosiłam ból, ale z psychiczną było słabiej - to było naprawdę bolesne wspomnienie. Do tamtej pory czułam jak zaburza we mnie nóż i słyszę jego drwiący głos - Uciekliśmy dzięki miłości Jamesa do Betty. Ona również odwzajemniała to uczucie. Chciała aby poszedł z nami, jednak powiedział, że jest zmuszony zostać. Że jego zadanie nie zostało wypełnione, a my nie wiedziałyśmy co to znaczy.

Tamtego dnia widzieli się po raz ostatni. Ukrywałyśmy się w lesie mając nadzieję, że nas nie znajdzie. Przeszłyśmy dziesiątki kilometrów. Było ciężko, to prawda, ale byłyśmy razem i to się dla nas liczyło.

Dwa miesiące później zdarzył się wypadek. Byłam z Betty na zwiadach. Na chwilę zniknęła mi z oczu, a minutę później widziałam jak spada z urwiska razem ze sztywnym. Nigdy nie pogodziłam się z tym, że przyszłam za późno. Blizny to tylko rany na ciele, które kiedyś zejdą. Co innego te wewnątrz, które zostają na zawsze.

To cała historia. Od tamtej pory byłam sama. Chociaż minęły już dwa lata nadal widzę jej uśmiech, którego nie może opisać nawet nasze zdjęcie. Moim największym strachem nie jest apokalipsa, ale zapomnienie. Boję się, że pewnego dnia gdy nie będę miała zdjęcia zapomnę jak wyglądała. To dlatego trudno mi zaufać komukolwiek. Widziałam za dużo śmierci i nie jestem gotowa na kolejne.

Skończyłam. To było wszystko co chciałam im powiedzieć. Pierwszy raz opowiedziałam o tym na głos. Zawsze przetwarzałam każde zdarzenie w mojej głowie pytając czy mogłam postąpić inaczej. Co jeszcze mogłam zrobić.
-Apokalipsa stworzyła sztywnych. Ale to człowiek niesie większe zniszczenia - stwierdziłam, a wtedy Daryl przysunął się do mnie odrobinę, a ja poczułam bijące od niego ciepło.
-A mimo tego wszystkiego co przeżyłaś wsiadłaś do samochodu - powiedział Rick wpatrując się we mnie.
-Jak mówiłam nie chcę stracić więcej osób, które są w moim życiu.
Było mi przy nich dobrze. Wysłuchali mnie i w końcu poczułam ulgę, że z kimś się tym podzieliłam.
Siedzieliśmy przy ognisku, a gdy zaczęło się ściemniać Tom zaczął je gasić. Ustalaliśmy kto ma zostać na czatach. Byłam zmęczona, nadal nie czułam się za dobrze. Postanowiłam, że prześpię się kilka godzin.
Kiedy usiadłam pod drzewem podeszła do mnie Judith.
-Mogę spać z panią i panem miś? - spytała, a ja uśmiechnęłam się na słowa, którymi mnie określiła. Ta mała była przezabawna. Spojrzałam na Ricka, który był zaskoczony jej zachowaniem, ale pokiwał głową.
Dziewczynka usiadła na moich kolanach i oparła się o mnie. Objęłam ją w pasie, a ona wtuliła we mnie swoją głowę trzymając w ręce misia. Zasnęłam równie szybko jak ona.

☆☆☆☆
Postanowiłam napisać rozdział o tej jednej historii związanej z Cristoffem. Jeśli was nudził to przepraszam, ale według mnie jest dobry.
Jak już pewnie zauważyliście rozdziały nie pojawiają się tak często. To wszystko przez to, że nie mam ostatnio w ogóle czasu. Nauka, próby, egzaminy, przygotowania, przedstawienia, scenariusze do wystawienia.
Następny postaram się dodać w piątek 💕

Stay With Me ||Daryl Dixon //TWD✔Where stories live. Discover now