18 // Daryl // Ness

1.1K 73 4
                                    

Po jakimś czasie poszedłem w kierunku, w którym udała się Ness. Po drodze zauważyłem leżących na ziemi sztywnych, dlatego ruszyłem takim śladem. Po kilku minutach zobaczyłem siedzącą na ziemi Ness. Opierała się o drzewo i wpatrywała w dłonie jak zwykle to robiła, gdy nad czymś rozmyślała. Podszedłem do niej, a gdy usłyszała szmer jaki spowodowałem, wzięła do ręki nóż odwracając się w moją stronę. Gdy zobaczyła, że to ja, odłożyła go i znów zrobiła to, co wcześniej.
-Wszystko gra? - spytałem opierając się o to samo drzewo.
-Może - odpowiedziała po dłuższym namyśle - Nie wiem...
-Czemu poszłaś? - zadałem pytanie, a ona nadal na mnie nie patrzyła. Jej mina była poważna.
-To twoja grupa. Nie moja - odparła, a w jej głosie można było wyczuć... rozczarowanie?
-Wiem, że ich nie znasz ale to naprawdę dobrzy ludzie - mruknąłem, a ona spojrzała na mnie swoimi dużymi zielonymi oczami.
-To nie o to chodzi - powiedziała, znów spuszczając na ziemię wzrok.
-A o co? - zdziwiłem się, jednak wiedziałem, że nie powie mi prawdy. Nie miałem pojęcia o co jej chodzi. Przecież w końcu odnalazłem swoich przyjaciół.
-Nie ważne.
-Chodź - wyciągnąłem w jej stronę rękę, dodając - Poznasz ich.
Chwilę minęło zanim zrobiła jakikolwiek ruch.
Położyła mi na niej dłoń i ścisnęła, a ja pociągnąłem ją do góry. Wróciliśmy do naszej... znaczy mojej grupy. Może to o to chodziło. Wiedziałem, że ich nie znała, ale przecież moglibyśmy być jedną grupą.
Rick trzymał na rękach Judith, a Carl siedział obok Michonne i Toma. Gdy na nich patrzyłem byłem tak bardzo szczęśliwy. Chciałem aby tak już było zawsze.

//Ness
Dziwnie czułam się w ich towarzystwie. Dawno nie byłam w obecności tak wielu osób. Usiadłam obok Daryla, na przeciwko jego dawnej grupy. Patrzyli na mnie, jednak ja wolałam tego nie robić.
-Skąd jesteś? - spytał mężczyzna w granatowej koszuli i z lekkim zarostem.
-Z Langson - odpowiedziałam.
-To na drugim końcu kraju - zdziwił się brunet.
-Dużo podróżuję - odparłam, znów wpatrując się w swoje dłonie. Nie chciałam ich zagłębiać w to jak przedostałam się stamtąd taki kawał.
-Sama? - spytał, a mój udawany uśmiech opadł.
-Z początku wyruszyłam z moim bratem, najlepszą przyjaciółką i jej bratem. Znaleźliśmy kilka osób i stworzyliśmy grupę.
-Co się z nimi stało? - wypytywał dalej. Wiedziałam, że w końcu ktoś zada to pytanie.
-Mój brat zaginął bez śladu, a większość grupy zginęła. W tym moja przyjaciółka. Jej brat nie wie co się stało, a ja nie mam pojęcia gdzie teraz jest. - postanowiłam być z nimi szczera - Po dwóch latach spotkałam Daryla.
Miałam nadzieję, że to koniec pytań ale tak nie było.
-Ile masz lat? - spytał tym razem chłopak, który wyglądał na trochę młodszego ode mnie.
-Dwadzieścia - mruknęłam.
-Prawdopodobnie - zaśmiał się Daryl, a ja zrobiłam to samo.
Naprawdę poprawił mi tym humor.
-Ja cię o wiek nie pytam - odparłam, a wtedy stuknął mnie delikatnie w ramie znów się śmiejąc.
Spojrzałam na Ricka i resztę, którzy nie wiedzieli o co chodzi i wmuszali na swoje twarze uśmiech.
-Latem powinnam skończyć dwadzieścia - dodałam. Wiem, że różnica wieku pomiędzy nami była duża tak samo jak z pozostałymi członkami grupy, oprócz Carla i Judith.
Postanowiłam, że skoro już z nimi siedzę to też ich poznam. Chciałam to zrobić dla Daryla. Wiedziałam, że zależy mu na nich.
-Spotkaliście kogoś po drodze? - spytałam tym razem ja, mając nadzieję, że widzieli pewną osobę.
-Tylko ciebie - odpowiedziała czarnoskóra kobieta, poprawiając swoje dredy - Chciałabyś kogoś znaleźć?
-Cały czas mam nadzieję, że odnajdę osoby, które jednak przeżyły - odparłam, spoglądając na małą dziewczynkę siedzącą obok mężczyzny. Uśmiechała się, więc zrobiłam to samo.
-Macie jedzenie? - spytał Rick, a Daryl popatrzył na mnie jakby chciał spytać o zgodę na podzielenie się z nimi tym co mamy.
-Tak - powiedział, gdy pokiwałam głową.
Wyjęłam z torby trzy puszki z warzywami i owocami. Dla naszej dwójki wystarczyłoby to na dwa dni, jednak dla całej grupy był to jeden posiłek. Podałam również butelkę wody dla Daryla, po czym wstałam z ziemi.
-Nie mam ochoty na jedzenie - powiedziałam, po czym udałam się w inną stronę.
Jednak po kilku minutach wiedziałam, że nie idę sama. Z początku myślałam, że to sztywny, ale gdy chciałam się odwrócić zobaczyłam chłopaka.
-Nie chciałem cię przestraszyć - mruknął, a ja zaczęłam iść dalej.
-Nie zrobiłeś tego - odparłam, a gdy byliśmy wystarczająco daleko od reszty zaczął rozmowę.
-Nie podziękowałem ci za uratowanie życia - mówiąc to lekko się uśmiechnął.
-Zrobiłam to co do mnie należało - odparłam. Po prostu mu pomogłam.
-Nie każdy by tak zrobił. Uwierz mi. Na dodatek teraz nam pomagasz - kontynuował. Spojrzałam na jego twarz. Bandażem miał owinięte prawe oko. Nie chciałam sobie nawet wyobrazić co musiało go spotkać. Nie miałam zamiaru o to pytać, bo każdy chce zostawić coś za sobą, a ja wolałam nie zaczynać jeśli miało sprawić mu to ból.
-Jesteście grupą Daryla - powiedziałam to tak, jakbym była zawiedziona. Sama to zauważyłam, ale po prostu starałam się to ukryć.
-Dobrze się znacie? - spytał, a ja zatrzymałam się i usiadłam na ziemi. Carl zrobił to samo i zajął miejsce obok mnie.
-Tak sądzę - odparłam - Nie znamy się bardzo długo, ale wiele przeszliśmy.
Zaczęłam myśleć o tym jak go poznałam, jak mnie uratował i jak ja uratowałam go. Na wspomnienie gdy zamknął mnie w pokoju i jaka byłam na niego wściekła... Uśmiechnęłam się.
-Teraz będziemy grupą - zdziwiłam się na te słowa. Nie byłam gotowa... Nie byłam pewna czy tego chcę.
-Nie - zaprzeczyłam, a on spojrzał na mnie zaskoczony.
-Dlaczego? - to było dla mnie trudne. Do tej pory byłam tylko z Darylem. Nie wiedziałam, czy umiałabym zachować się w większym towarzystwie. Bałam się, że kiedyś mogłabym się z nimi zżyć. A wiadomo jak to się później kończy...
-Nie jesteście moją grupą. Nie znam was, a wy nie znacie mnie. Nie zaufamy sobie tak od razu - tłumaczyłam i wydawało mi się, że to co mówię ma sens - Wydajesz się być miły Carl - uśmiechnęłam się, on również.
-Można nam ufać. Chodź do nas - powiedział, po czym udał się w stronę grupy.
Siedziałam tak jeszcze chwilę, ale później postanowiłam wrócić. Chciałam poznać ich i postarać się zaufać tylko i wyłącznie ze względu na Daryla. Wolałam nie robić dużych kroków wobec grupy. Miałam nadzieję, że kiedyś będzie pomiędzy nami dobrze.

☆☆☆☆
*Langson to miasto wymyślone przeze mnie i leży daleko od Atlanty.

Dzisiaj źle się czuję, dlatego nie dodawałam nic do rozdziału i jest krótki.

Niedługo zaczną się nie lada wyzwania i wydarzenia, które wystawią grupę na próbę. Jeśli będą chcieli być razem muszą pokonać przeszkody. A już za kilka rozdziałów pojawi się nowa postać. Będzie ciekawie!

Stay With Me ||Daryl Dixon //TWD✔Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ