9 // Daryl

1.3K 88 9
                                    

Szukałem czegoś co mogłoby się przydać. Nie chciałem jej zostawiać. Była w ciężkim stanie. Rozglądałem się dookoła. Pobiegłem w stronę domu, który rzucił mi się w oczy. Prawie wywarzyłem drzwi, a gdy byłem w środku zacząłem przeszukiwać wszystkie szafki. Wszedłem do pomieszczenia, które wyglądało jak łazienka i znalazłem kilka bandaży. Ruszyłem w stronę kuchni, gdzie szukałem wody. Ostatecznie nic nie znalazłem. Same bandaże nic nie dadzą. Wyszedłem z domu i ruszyłem w stronę lasu znajdującego się po lewej stronie. Było w nim kilku sztywnych, ale nie zwracałem na nich uwagi. Gdy byłem już dalej, zauważyłem, że trawa jest odrobinę wilgotna. Kilka metrów dalej znajdował się strumień. Jak najszybciej wróciłem do budynku w którym była Ness.
Zobaczyłem, że jest nieprzytomna. Podbiegłem do niej i dłońmi dotknąłem jej policzków.
-Ness - powiedziałem z nadzieją, że mnie usłyszy - Ness... - jej powieki nawet nie drgnęły. Zmrużyłem powieki myśląc co właśnie się stało.
Nagle poczułem zimne dłonie na moich rękach i spojrzałem przed siebie. Ness patrzyła na mnie swoimi zielonymi oczami. Naprawdę bałem się, że umarła. Nie znałem jej długo, ale wiem, że była dobrą osobą, zasługującą na życie.
Zabrałem ją nad strumyk i delikatnie ułożyłem w wodzie. Krew zaczęła się na niej unosić.
-Czemu mnie nie zostawiłeś? - spytała, powoli siadając na kamieniu i oblewając ręką ranę. Była słaba, ledwo siedziała, dlatego trzymałem ją w pasie aby nie zsunęła sie na ostre głazy.
-A czemu kiedy zaatakowali mnie sztywni pomogłaś mi i zaproponowałaś pomoc w odnalezieniu przyjaciół? - odpowiedziałem pytaniem. Przecież ona sama uratowała mi życie.
-Może po prostu mi odbiło - odparła, trzymając dłoń na brzuchu. Widziałem jak powstrzymywała się przed wyrażeniem bólu.
-W takim razie mi też odbiło - powiedziałem, na co ona odrobinę się uśmiechnęła.
Wyjąłem z kieszeni bandaż i starannie owinąłem jej ranę. Następnie wziąłem ją na ręce i postanowiłem zanieść do domu, który znalazłem. Wniosłem ją do środka i ruszyłem w kierunku salonu, gdzie znajdowała się kanapa. Położyłem ją na nią, a ona oparła głowę o poduszkę.
-To tylko mała rana - powiedziała, dodając - Muszę po prostu odpocząć.
-Nie ma tu wody utlenionej - mruknąłem. Przeszukalem cały dom.
-Już i tak zrobiłeś wystarczająco dużo. Dziękuję - trochę się uśmiechnęła.
Po kilku minutach zasnęła, a ja poszedłem do kuchni. W niedziałającej lodówce znalazłem butelkę piwa. Otworzyłem ją i usiadłem na krześle przy oknie.
Zastanawiałem się co robić dalej. Przez chwilę myślałem nad tym, czy nie pójść gdzieś... gdziekolwiek. Ale nie mogłem jej zostawić. Rana nie była duża, ale Ness straciła sporo krwi.
Wziąłem spory łyk piwa i poczułem gorzki smak, jakiego dawno nie miałem na języku. Później zamknąłem wszystkie drzwi i poszedłem do salonu, gdzie spała Ness.
Na dworze było jeszcze jasno, dlatego postanowiłem coś zrobić. Wyszedłem na zewnątrz i zamknąłem za sobą drzwi. Ruszyłem w kierunku miejsca w którym zaatakowali nas sztywni. Ness zgubiła nie tylko swoją torbę, ale też łuk. Wiedziałem, że był dla niej ważny, ponieważ dostała go od przyjaciela. Miałem zamiar go znaleźć.
Po drodze zabiłem kilku sztywnych, jednak nigdzie nie widziałem jej broni. Zaglądałem w każdy rów i dziurę. W miejscu, w którym zaatakowano Ness znajdowało się sześciu leżących na ziemi sztywnych, a dookoła było jeszcze kilku. Gdy już miałem zawracać, zauważyłem, że coś świeci się w blasku zachodzącego słońca. Podszedłem bliżej i odciągnąłem jednego szwendacza. Zrobiłem tak samo z kolejnym, aż w końcu moim oczom ukazał się srebrny łuk. W większej mierze poplamiony był krwią szwendaczy jak i pewnie Ness. Wziąłem go do ręki, i zobaczyłem napis wyryty na małej jego części.
"Przyjaźń trwa nawet po śmierci"
Poszedłem nad strumień gdzie poprzedniego dnia byłem z Ness, po drodze zbierając strzały. Włożyłem go do wody. Obmyłem broń z krwi i brudu i wróciłem do domu.
-Mój łuk! - wręcz krzyknęła, gdy tylko zobaczyła mnie z nim w drzwiach.
-Znalazłem go i kilka strzał - odparłem podchodząc do niej i podając jej go do ręki.
-Dziękuję Daryl - powiedziała, a na jej twarzy pojawił się uśmiech.
-Jak się czujesz? - spytałem, opierając się o ścianę.
-Jak ktoś kto ma podziurawiony brzuch - mówiąc to próbowała usiąść.
-Będzie dobrze - mruknąłem, a ona oglądała w ręce łuk.
-Wiem - przejechała palcem po wyrytym napisie, po czym znów się położyła.
-Nigdy o to nie pytałem, ale skąd masz bliznę na plecach? - przypomniało mi się kiedy zobaczyłem ją nad strumieniem. Miała długi wyryty pasek.
-Zrobił mi to człowiek, który zabił moją grupę - odparła po czym dodała - Jestem zmęczona.
Było już ciemno, a Ness zasnęła równie szybko jak poprzednim razem. Usiadłem na krześle i tak spędziłem całą noc, ani na chwilę nie mrużąc oczu.
Rankiem znów poszedłem do kuchni i nagle usłyszałem hałas dobiegający z zewnątrz. Wyjrzałem przez okno myśląc, że to sztywni, jednak zobaczyłem ludzi. Kilku uzbrojonych stało na drodze, a niektórzy wychodzili z domu na przeciwko. Pobiegłem do pokoju w którym była Ness. Spała, dlatego szybko ją obudziłem.
-Co się dzieje? - spytała, dopiero wybudzając się ze snu.
-Jacyś ludzie tu są - powiedziałem, pomagając jej usiąść - Musimy uciekać.
-Nie dam rady - odparła. W każdym momencie ci ludzie mogli wejść do domu, a skoro mieli broń to pewnie nie zawahali by się jej użyć.
Chciała się podnieść aby móc iść, ale wolałem przyspieszyć ucieczkę.
-Zabiorę cię na górę - powiedziałem, biorąc ją na ręce. Szybkim krokiem ruszyłem po schodach na górę i wszedłem do pierwszego pokoju po prawej. Znajdowało się tam łóżko, biurko i szafa. Postawiłem ją na ziemi, a sam udałem się w stronę drzwi.
-Schowaj się - spojrzałem na nią, podając jej mój nóż, który miałem schowany.
-Zostań ze mną - wzięła ode mnie broń.
-Zajmę się nimi.
-Jest ich za dużo - powiedziała wyglądając za okno, ale musiałem coś zrobić - Proszę.
Postanowiłem więc zostać, ale stałem przy drzwiach z nożem, który mi oddała w ręku. Ness siedziała na łóżku, opierając się o ścianę z naprężoną cięciwą wycelowaną w razie wtargnięcia do pokoju.
Usłyszeliśmy głośny hałas na dole i otwieranie drzwi. Ktoś był w środku tak jak przewidziałem. Widziałem jak dla Ness lekko trzęsie się ręka. Tak samo jak przy naszym pierwszym spotkaniu. Nie wiem dlaczego akurat w tamtym momencie o tym myślałem.
Ktoś wchodził po schodach na piętro. Zbliżał się coraz szybciej, a po chwili doszło jeszcze kilka par kroków.
Nagle drzwi do pokoju się otworzyły i wszedł do niego nie świadomy naszej obecności mężczyzna. Był wysoki, podeszłego wieku. Gdy mnie zauważył natychmiast wycelował we mnie swoją bronią. Chciał pociągnąć za spust, jednak ja byłem pierwszy i zadałem mu cios nożem w klatkę piersiową. Wciągnąłem go do pokoju i martwego rzuciłem na ziemię. Następnych dwóch weszło do pokoju. Jeden rzucił się na mnie z nożem i zaczęliśmy się szarpać, drugi zaś całował we mnie z broni, jednak po chwili padł na ziemię ze strzałą w głowie. Mężczyzna nadal mnie dusił, zbliżając nóż do mojej szyi. Nie zwracał uwagi na Ness, która właśnie w tamtej chwili wypuściła kolejną strzałę. Kolejny upadł na ziemię, a ja zamknąłem drzwi. Wytarłem nóż w spodnie, a w tym czasie Ness do mnie podeszła.
-Zostań tu - powiedziałem dając jej do ręki nóż, aby miała się czym bronić w razie gdyby zabrakło jej strzał.
-Nie! - zaprzeczyła idąc w kierunku drzwi. Chciałem zająć się resztą, a ona była w słabym stanie - Nie powstrzymasz mnie przed wyjściem - dodała.
-Wrócę - wręcz obiecałem i wiedziałem co robić.
Wyszedłem z pokoju i zamknąłem przed nią drzwi. Wcześniej wyjąłem z zamka kluczyk i wtedy to wykorzystałem. Ness szarpała klamkę, nie mogąc ich otworzyć.
Będąc na korytarzu zaatakowało mnie dwóch ludzi, jednak dałem sobie z nimi radę. Zszedłem na schody i zobaczyłem, że na dole jest pięciu ludzi. I gdy celowałem w jednego z nich kuszą, ktoś kopnął mnie w plecy i zacząłem spadać ze schodów. Później zapadła ciemność.

☆☆☆☆
Zaczęło się dziać. Co o tym myślicie? Dajcie znać w komentarzach

Stay With Me ||Daryl Dixon //TWD✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz