22 // Daryl // Ness

1.1K 86 24
                                    

//Daryl
Nie wierzyłem co właśnie zrobiła Ness. Poszła z obcym mężczyzną, wiedząc, że ten zabierze ją do Cristoffa. Znów miała spotkać się z mordercą jej grupy. Ale zrobiła to dla nas. Widziałem w jej oczach strach. Za każdym razem jak o nim opowiadała trzęsły jej się ręce.
Próbowałem rozerwać sznur, którym były związane moje dłonie, a wtedy zauważyłem, że Rick wyciąga z tylnej kieszeni nóż. Zaczął próbować po cichu się uwolnić.
-Czas się pożegnać - powiedział drwiąco mężczyzna załadowując broń, a wtedy Rick wbił mu ostrze w szyję. Spodziewałem się takiego ruchu i ułżyło mi kiedy go zabił. Rzucił sznurem o ziemię, a w tym czasie zły padł martwy. Rozwiązał mnie, następnie zajął się resztą.
-Pomyliłem się co do niej - powiedział Rick biorąc do ręki broń.
-Pomóżmy jej. Później zajmiemy się Judith - mruknąłem podnosząc z ziemi kuszę. Wiedziałem, że reszta mogłaby protestować i najpierw chcieć poszukać dziecka, ale Ness również była dla nas ważna.
Pobiegliśmy w kierunku drogi z nadzieją, że nie jest jeszcze za późno.


//Ness
Gdy jechaliśmy samochodem pomyślałam o tym, że zostawiłam Judith samą. Rick i Daryl na pewno by sobie poradzili, ale ta bezbronna dziewczynka nie. Postanowiłam wrócić nie tylko dla niej, ale dla grupy. Człowiek Cristoffa prędzej czy później zabiłby ich, ale z jednym mogą sobie poradzić. Byłam pewna, że załatwili go już i byli bezpieczni.

Jechaliśmy już kilka minut, a ja zaczęłam myśleć o tym ile czasu spędziłam z Darylem. To były cudowne miesiące. Miałam przed oczami jego uśmiech, kiedy byliśmy w opuszczonym domu i przymierzaliśmy ubrania. Wtedy było naprawdę zabawnie przynajmniej dla mnie i lubiłam wspominać te chwile.

Siedziałam na tylnym siedzeniu obok innego mężczyzny, który trzymał załadowaną broń wycelowaną w moją głowę. Mój łuk leżał obok kierowcy, a Henry co chwilę spoglądał w przednie lusterko aby obserwować każdy mój ruch. Pamiętałam go z naszego ostatniego spotkania, które było trzy lata temu.
Z rozmowy dwójki z którą jechałam wynikało, że ten drugi nazywa się Garry czy jakoś tak.

W pewnej chwili zauważyłam nóż wystający z kieszeni mężczyzny siedzącego przede mną. Nie miałam jednak żadnej swobody ruchu aby po niego sięgnąć. Mogłabym spróbować wyrwać broń dla Garry'ego jednak nie umiałam przewidzieć ruchów kierowcy.

Pomyślałam, że nie mam przecież nic do stracenia. Za wszelką cenę chciałam wydostać się z samochodu.
Z całej siły walnęłam mężczyznę w twarz, a wyniku czego zdezorientowany upuścił broń na podłogę. Gdy ten chciał mi oddać zaplątałam ręce wokół jego szyi. Chociaż miałam je związane dusiłam go mocno. Drugi mężczyzna szukał w pośpiechu pistoletu. Sięgnęłam do kieszeni mężczyzny, którego nadal dusiłam i wyjęłam z niej ostry przedmiot. Wbiłam go z całej siły w jego szyję. Zsunął się z siedzenia, a w tym samym czasie Henry wyciągnął pistolet. Nie mogąc zapanować nad kierownicą strzelił w dach, a nóż wypadł mi na ziemię. Oplotłam jego szyję związanymi dłońmi i sznurem zaczęłam go dusić. Kierowca próbował hamować. Powoli odcinałam mu poziom tlenu. Gdy myślałam, że opanowałam sytuację samochód wpadł w poślizg i poczułam silne uderzenie...

//Daryl
Wybiegłem na drogę i zobaczyłem jak samochód przewraca się na dach na koniec wpadając do rowu. Zacząłem biec w jego stronę jednak był daleko. Stanąłem w bezruchu nie wiedząc co się wydarzyło. Bałem się podejść bliżej i zajrzeć do środka. Jeśli Ness zginęła w wypadku... Przetrwała lata apokalipsy, nie mogłaby tak po prostu umrzeć. Wiedziałem, że była silna. Nie znałem osoby która przeżyłaby tyle co ona. To nie mógł być koniec. Rick i reszta stali za mną, a ja wpatrywałem się w samochód. Byłem przerażony na myśl, że ją straciłem. Błagałem aby okazało się, że żyje.
Usłyszałem stukanie. Ktoś wywarzał tylne drzwi. Podszedłem kilka kroków bliżej, gotowy zabić gołymi rękami któregoś z ludzi Cristoffa.

Ktoś próbował się wydostać. Powoli wysunął nogę na zewnątrz. Nie widziałem dokładnie kim była ta osoba. Dopiero po chwili dostrzegłem Ness, która straciła równowagę i zachwiała się. Po chwili wylądowała już na trawie, ale nie poddając się wstała i wyszła na drogę krzywym krokiem, a gdy nas zobaczyła zaczęła iść w naszą stronę. Widać było, że nie jest w stanie przyśpieszyć.
-Samochód - mruknął Tom, jednak go nie słuchałem. Dopiero gdy dokończył zdanie zorientowałem się o co chodziło - Zaraz wybuchnie.
Rzeczywiście dostrzegłem spływającą po tylnych drzwiach samochodu benzynę.
Pobiegłem do niej i zobaczyłem, że ma w oczach łzy. Jej bluzka była porwana i brudna od krwi, która spływała po jej twarzy z rany na czole. Metry wydawały się znacznie dłuższe niż były. Gdy byłem już blisko natychmiast odepchnąłem ją na bok. Upadłyśmy na ziemię, a kilka sekund później samochód wybuchł.

W końcu do siebie dotarliśmy. Usiedluśmy na ziemi i mocno ją przytuliłem zatapiając twarz w jej roztargniętych włosach. Objęła mnie i wtuliła się w moje ramię. Dopiero wtedy poczułem jaka jest drobna. Naprawdę cieszyłem się, że nie pojechała, chociaż spowodowała wypadek w którym mogła zginąć. Spojrzałem jej w oczy i wytarłem palcem krwawiącą ranę na czole.

//Ness
Nie chciałam go puszczać. Czułam jego ciepło. Mój strach opadał. Gdzieś w środku wiedziałam, że on też bał się o mnie. Spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się. Widać było, że powstrzymywał łzy. Chciałabym aby to trwało już zawsze. Warto było zaryzykować.

Spojrzałam na Ricka, który rozmawiał o czymś z Carlem. Przypomniałam sobie o Judith. Kręciło mi się w głowie, jednak ruszyłam w stronę lasu.
-Chodźcie za mną - powiedziałam widząc w oczach Ricka niepokój.
Zostawiliśmy płonący samochód, wcześniej jednak Tom zabrał broń, która leżała obok samochodu, a Daryl zajął się moim łukiem.
Minęliśmy leżące na ziemi ciało, a ja się zatrzymałam.
-Zaczekajcie - odparłam, po czym sama udałam się w kierunku w którym zostawiłam Judith.
Stanęłam między drzewami i zobaczyłam dziewczynkę trzymającą w rękach misia. Podbiegła do mnie, a ja wzięłam ją na ręce.

Gdy wróciłam do grupy Rick miał w oczach łzy. Postawiłam małą na ziemi, a ona pobiegła do taty. Przytulił ją mocno, po czym podszedł do nich Carl i zrobił to samo. Mieli ochotę płakać. Gdybym ja była w ich sytuacji na pewno nie powstrzymałabym łez. Wiele spraw mnie wzruszało, ale apokalipsa nauczyła mnie, że nie warto tego okazywać. Chłopak podniósł Judith, a Rick podszedł do mnie. Nie wiedziałam co chciał zrobić, ale nagle tak po prostu mnie przytulił. Objął mnie mocno, a ja położyłam dłonie na jego plecach.
-Dziękuję - wyszeptał prosto w moje ucho, a ja odruchowo się uśmiechnęłam, chociaż wiedziałam, że tego nie widzi.
Spojrzał na mnie, a ja pokiwałam głową. Podszedł do mnie Carl i również mnie przytulił. Był kilka centymetrów wyższy ode mnie. Zanurzyłam twarz w jego gęstych włosach. Miałam wrażenie, że są ładniejsze od moich.
Byłam szczęśliwa, że im pomogłam. Zakręciło mi się w głowie, a Daryl, który był najbliżej złapał mnie za rękę żebym nie upadła.
-Wszystko gra? - spytał pomagając mi usiąść na ziemi.
-Na samą myśl o tym człowieku robi mi się słabo - odparłam mówiąc o Cristoffie.
-Doceniamy to, co zrobiłaś - mruknęła Michonne podając mi butelkę wody.
Wzięłam duży łyk, a Daryl zaczął grzebać w mojej torbie.
-Serio nic nie mówisz? - zdziwił się Daryl - Dotykam twoje rzeczy.
-To są nasze rzeczy - uśmiechnęłam się.
Czułam się naprawdę dobrze z tą grupą. Może nie znałam ich długo, ale zdążyłam poznać Daryla. Po tym co przeszliśmy miałam do niego pełne zaufanie.
Po kilku minutach wyjął gazik i wodę utlenioną, po czym dotknął tym mojej rany. Szczypało, ale w porównaniu do innych obrażeń jakie kiedyś odniosłam było to nic. Wszystkie wydarzenia z tamtego dnia działy się tak szybko... Kiedy tylko nadarzyła się okazja, przytuliłam Daryla jeszcze raz.
Usiedliśmy wszyscy obok siebie i tak spędziliśmy popołudnie. W ciszy, spokoju, odpoczywając.

☆☆☆☆
Bardzo ale to bardzo dziękuję! Wczoraj wybiło 2000 wyświetleń! To naprawdę dużo <3 Dziękuję jeszcze raz.

Stay With Me ||Daryl Dixon //TWD✔Where stories live. Discover now