7 // Daryl // Ness

1.4K 97 6
                                    

//Daryl
Odkąd opuściliśmy dom, w którym nocowaliśmy, spędziliśmy ponad dwie godziny na przejściu kilkunastu kilometrów. Ness nie narzekała na słońce i nie chciała dać mi do niesienia torby. Widziałem, że była ciężka, ale powiedziała, że sobie poradzi. Było bardzo gorąco. Nie rozumiałem dlaczego chciała mi pomóc znaleźć grupę. Może dlatego, że sama nie ma swojej. Wyglądała na osobę, której można ufać. Przez czas, który z nią spędziłem zdążyłem odrobinę ją poznać. Myślę, że Rick byłby w stanie ją zaakceptować.
Znów weszliśmy do lasu. Postanowiliśmy zrobić przerwę, więc usiedliśmy pod jednym z drzew.
-W końcu możemy wybrać co zjemy - powiedziała, wyjmując z torby jedzenie i rozstawiając je na ziemi po kolei wymieniając nazwy - Płatki czekoladowe, fasola w puszce, brzoskwinie w puszce, groszek w puszce. Dla mnie idealnie, ale ty nie jesteś wegetarianinem.
-Zjem fasolę - odparłem. Nie miałem ochoty łapać jakiegoś zwierzęcia, a po za tym liczyłem się z tym, że Ness nie jadła mięsa, dlatego postanowiłem odpuścić tamtego dnia inne jedzenie.
Dziewczyna zjadła groszek, a później podzieliliśmy się płatkami czekoladowymi.
-Zostałaś wegetarianką przez sztywnych? - spytałem, pakując do jej torby resztki jedzenia.
-Przed apokalipsą też nie lubiłam mięsa - odpowiedziała, zawiązując sznurówkę.
-Co się stało z twoim bratem?
Ness wstała, a po chwili rozwiązała swój kucyk, zakładając gumkę na rękę.
-Jednego dnia byliśmy razem. Drugiego po prostu zniknął. Przeszukałam wszystkie możliwe miejsca. Nie znalazłam jego ciała, więc musiał żyć. - odparła, po czym spytała - Miałeś rodzeństwo?
-Miałem brata. Nie żyje - przypomniałem sobie jak zobaczyłem go przemienionego w zombie. Musiałem go zabić. Nie miałem wyjścia.
-Przykro mi - powiedziała, a ja czułem, że mówi prawdę.
Szliśmy dalej przez las. Dochodziło południe, dlatego wciąż było ciepło. Rozpiąłem odrobinę koszulę. Tym razem ja szedłem pierwszy, a Ness kilka kroków za mną.
-Sztywnych jest coraz więcej - odparła. Przed nami znajdowało się ich około dziesięciu, a w oddali tylko przybywało - Może powinniśmy zawrócić?
-Poradzimy sobie - odparłem, wyciągając kuszę i umiejscowiłem na niej strzałę. Ness naprężyła łuk i po chwili zaczęliśmy wypuszczać po jednej strzale. Sięgnąłem po nóż i załatwiłem kilku.
Nagle zauważyłem, że Ness zniknęła, jednak nie miałem szansy się obejrzeć. Sztywnych było za wielu, a droga ucieczki wydawała się niemożliwa. Gdy dwóch zaatakowało mnie od tyłu. Szarpałem się z nimi, ale sam nie dałbym rady. Po chwili ktoś przebił im głowy nożem. Pokiwałem głową i razem z Ness zaczęliśmy biec w kierunku drogi. Po chwili usłyszałem krzyk i zobaczyłem jak upada na ziemię.

//Ness
Zaatakowali nas sztywni. Próbowaliśmy uciec, jednak było ich za dużo. Widziałam Daryla, który potrzebował pomocy, dlatego od razu zabiłam sztywnych, którzy mu zagrażali. Zaczęliśmy biec w kierunku drogi. Mijaliśmy porozrzucane na ziemi druty, bałam się, że w któryś się wplączę. Gdy byliśmy blisko myślałam, że zdołaliśmy uciec, ale wtedy poczułam zimną rękę trzymającą moją stopę. Nie miałam szans na utrzymanie się na gruncie i upadłam na ziemię. Poczułam przeszywający moje ciało ból. Dwóch sztywnych rzuciło się na mnie, a jeden cały czas trzymał moją nogę. Kopałam go na oślep, jednak sztywni leżący na mnie utrudniali mi sprawę. Ślina i krew jednego z nich spływały po mojej klatce piersiowej. Nie mogłam się podnieść przez ich ciężar. Nagle zostały zrzucone i stanął nade mną Daryl. Wyciągnął do mnie rękę i pomógł mi wstać, jednak gdy tylko się podniosłam ból w brzuchu znacznie się pogorszył, a ja zauważyłam, że wystaje z niego gruby i ostry drut. Opadłam na ziemię, podczas gdy Daryl załatwiał kolejnych sztywnych. Odwrócił się w moją stronę i zobaczył, że jestem ranna. Nie miałam siły biec, nawet nie dałam rady ustać.
-Wstawaj - powiedział, pomagając mi wstać. Wziął mnie pod rękę, jednak po przejściu kilku metrów zaczęłam bez sił upadać na ziemię.
-Nie dam rady - odparłam, opierając się o drzewo - Idź sam.
-Dasz radę - powiedział, jednak ja wiedziałam, że nie dam. Przymrużyłam oczy i spojrzałam na moją krwawiącą ranę. Dotknęłam wystającego drutu. Ból był tak silny, że pisnęłam z bólu.
-Idź - dodałam, a Daryl stał nade mną, rozgladając się dookoła.
Zbliżył się do mnie i szybko objął rękoma moje biodra i nogi, unosząc do góry. Na wpół przytomna widziałam jak mijaliśmy kolejne drzewa. Czułam jak Daryl stara się biec coraz szybciej, jednak był zmęczony, a ja utrudniałam mu przedostanie się w bezpieczne miejsce. Po jakimś czasie zatrzymaliśmy się, a ja zobaczyłam, że jesteśmy przed jakimś budynkiem. Był mały, wyglądał na jednopokojowy garaż. Daryl położył mnie delikatnie na ziemię, a sam otworzył drzwi i do niego wszedł. Po chwili wrócił i znów wziął mnie na ręce, po czym zaniósł do środka.
Pomieszczenie było prawie puste. Znajdowało się tam jedynie kilka półek i drobnych przedmiotów. Położył mnie na ziemi, a sam zamknął za nami drzwi i podszedł do mnie, klękając obok.
-Mogę? - spytał, a ja pokiwałam głową. Delikatnie dotknął mojego brzucha - Bardzo boli?
Znów pokiwałam tylko głową. Bolało.
-Muszę to wyjąć - powiedział, a mnie przeszły ciary na samą myśl o tym.
-Zostaw mnie tu. Tylko cię opóźniam -  odparłam, przymrużając bardziej oczy.
-Nigdzie mi się nie spieszy - mruknął, podwijając rękawy - Muszę to zrobić - spojrzał na mnie, a ja położyłam dłonie na jego palcach i nakierowałam je na brzuch.
-Zrób to - powiedziałam, po czym zamknęłam oczy. Kiedy byłam dzieckiem miałam wypadek na rowerze i lekarz nastawiał mi kość w ręce. Zamykałam oczy, bo wierzyłam, że zmniejsza ból. Później robiłam to z przyzwyczajenia.
Daryl owinął swoją rękę wokół drutu i powoli zaczął go wyciągać. Krzyknęłam z bólu, jednak kazałam mu nie przestawać. Kontynuował, a ja wiedziałam, że starał się być delikatny. Gdy w końcu udało mu się wyjąć cały drut, odetchnęłam z ulgą, jednak wiedziałam, że będzie ciężko.
-Trzeba to przemyć - powiedział, a ja przypomniałam sobie o czymś.
-Powinnam mieć coś w torbie - odruchowo sięgnęłam ręką w prawą stronę, jednak wyczułam tylko zimną podłogę - Zgubiłam ją.
-Znajdę coś innego - odparł, a po chwili złapał za dwa końce koszuli, rozrywając ją. Owinął ją wokół mojego brzucha a grubszą część zostawił na ranie.
-Trzymaj - powiedział, po czym wstał i wyszedł z pomieszczenia. W tamtej chwili w moich myślach pojawiła się Betty. Widziałam rozmazany obraz Daryla. Nie dałam rady dłużej wytrzymać i powoli zamknęłam oczy...

☆☆☆☆
Co myślicie o tym rozdziale? Pisany z dwóch perspektyw. Mam nadzieję że Wam się spodoba. Zapraszam do czytania kolejnych rozdziałów

Stay With Me ||Daryl Dixon //TWD✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz