Rozdział 7~ Kłótnia przyjaciół

1.2K 109 28
                                    

Oczami Yumi:

Gdy się obudziłam, zaskoczona stwierdziłam, że po raz pierwszy nie wstałam za wcześnie. Włączyłam muzykę i wzięłam się za ubieranie, a wspomnienia z wczoraj powróciły. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, który zaraz wypłynął na moje usta. Nathan mnie pocałował.

Choć sam bal był wspaniały, teraz czekało mnie całkiem spore sprzątanie. Sukienka z wczoraj leżała na biurku, każdy z butów po innej stronie pokoju, a reszta rzeczy pewnie czekała w łazience aż odłożę je na miejsce. Westchnęłam i wzięłam się za ogarnianie tego wszystkiego.

Gdy skończyłam, usłyszałam odgłos otwieranych drzwi. Do pokoju wszedł Aphrodi, z dwoma parującymi kubkami w rękach.

- Cześć.- powiedział, uśmiechając się do mnie i podając mi jeden z kubków.

- Hej.

Wyszliśmy na balkon, gdzie usiedliśmy przy stoliku, patrząc na otaczający dom blondyna ogród.

- I jak się wczoraj bawiłaś?- zapytał po chwili.

- Dobrze.

- Tylko tyle? Myślałem, że po czymś takim będziesz nieco weselsza.

Uśmiechnęłam się lekko na jego słowa. Już mnie tak nie denerwował, mówiąc o mnie i Nathanie jakbyśmy byli parą. Właśnie! My w ogóle jesteśmy razem? Niby na bal poszliśmy we dwójkę i pocałował mnie wtedy, ale...

Po wypiciu czekolady przygotowanej przez chłopaka zeszliśmy na dół na śniadanie. Później musieliśmy się zbierać na trening. Tak znana drużyna jak Raimon ćwiczyła niemal codziennie. Tyle, że w weekendy treningi odbywały się na boisku nad rzeką. Jeszcze dokładnie nie wiem, ale sądzę, że to miejsce ma ogromne znaczenie dla całego klubu, może i nawet całej szkoły.

Gdy dotarliśmy na miejsce, podeszłam lekko niepewna do Nathana. Nie bardzo wiedziałam co robić. Nawet nie byłam pewna czy jesteśmy parą! Na szczęście on mnie wyręczył, podchodząc bliżej i lekko przytulając.

Dzisiaj trening miał być wyjątkowo krótszy, ponieważ większość była niewyspana z powodu wczorajszego balu. Nawet jeśli faktycznie tak było, to nikt nie dał tego po sobie poznać. Do piłki nożnej zawsze mieliśmy siłę.

Grając, starałam się dokładnie przyjrzeć jak największej ilości technik, by móc później przećwiczyć Powtórzenie Anioła. Przypomniałam sobie jak niedawno Mark wpuścił mnie na bramkę i miałam wtedy okazję zatrzymać Smoczy Cios Kewina.

Przyjęłam piłkę podaną przez Juda i popędziłam na bramkę, wymieniając się podaniami z resztą graczy.

- Powtórzenie Anioła, Smoczy Cios!- krzyknęłam kopiąc piłkę, przypominając sobie ruchy Kewina.

Mark przywołał Boską Rękę i z łatwością złapał piłkę, po czym uśmiechnął się do mnie.

- Dobry strzał!

Również się do niego uśmiechnęłam, ale zaraz poczułam jak czyjaś ręką zaciska się na mojej koszulce, podnosząc mnie kilka centymetrów do góry.

- Co ty wyprawiasz?!- warknął Kewin, patrząc na mnie wściekły- To moja technika!

- Wiem- powiedziałam lekko drżącym głosem.- Ale jeśli dzięki niej mogę zdobyć punkt dla drużyny, będę z niej korzystać.

Nie mogłam teraz okazać słabości. Dobrze wiem, że mam rację, więc nie wycofam się ze swoich słów.

- Co?!- zamachnął się wolną ręką.

Zanim zdążył mnie uderzyć, Nathan chwycił go za nadgarstek.

- Zupełnie zwariowałeś?!- krzyknął na rozzłoszczonego napastnika.

Kewin puścił mnie, a ja zachwiałam się lekko, ale zdołałam jakoś utrzymać się na nogach.

- Zespół nie potrzebuje punktów kogoś, kto by je zdobyć kopiuje ruchy innych!- warknął chłopak. Zabolało.

- Powtórzę: zupełnie zwariowałeś? Yumi jest lepszym zawodnikiem niż ty, nie masz prawa mówić jej...

Nie dokończył, bo wkurzony różowowłosy uderzył go pięścią w brzuch. Nathan skrzywił się z bólu, mimowolnie oplatając rękami obolały brzuch. Kewin gotów był uderzyć go ponownie, ale przeszkodził mu Axel, odciągając go od niebieskowłosego.

- Uspokój się.- powiedział stanowczo blondyn, obserwując zachowanie drugiego z napastników.

- Nic ci nie jest?- zapytałam, patrząc z troską na Nathana. Czułam się winna, jakby nie było, to przeze mnie oberwał.

- Wszystko okej.- wydusił z trudem.

- Co to ma znaczyć?!- wrząsnęła Nelly podchodząc do Kewina.- Pogięło cię? Nie będę tolerować ataków na innych zawodników i wszczynania bezsensownych kłótni!- widać było, że czerwonooka jest naprawdę wściekła- Na czas nieokreślony zawieszam cię w działalności klubu, jak się ogarniesz, będziesz mógł wrócić do gry.

Teraz Kewin rzucił się z pięściami na Nelly, ale w porę powstrzymali go Axel, Jude i Fubuki, a przed zaskoczoną dziewczyną stanął Mark, gotów ją bronić. Kewin jedynie warknął coś pod nosem, po czym wyszarpnął się i odszedł, zostawiając nas osłupiałych na boisku.

Oczami Nathana:

Minęło kilka dni od kłótni z Kewinem, a Nelly nadal nie pozwoliła mu wrócić do gry. Gdy tylko widział kogoś z drużyny, odwracał się i szedł w drugą stronę, więc ciężko było jej stwierdzić czy w końcu się uspokoił. Ale sądząc jak traktował Yumi, można uznać, że póki co wciąż się złości. Przy każdej możliwej okazji albo ją potrącał, albo popychał. A we mnie na ten widok aż wrzało.

Dzisiaj razem z czarnowłosą, Axelem, Markiem, Celią i Nelly chcieliśmy iść na boisko pograć, ale po drodze wpadliśmy na Kewina. Widziałem jak wściekłym wzrokiem mierzy każdego z nas, ale gdy jego spojrzenie natrafiło na Yumi, wpadł w szał i rzucił się na nią.

Odepchnął mnie na bok i popchnął dziewczynę tak, że przez chwilę się zachwiała. Zaraz zamachnął się, a Yumi przed uderzeniem w twarz uchronił tylko refleks. Odsunęła się na bok, ale pięść różowowłosego uderzyła w jej ramię, tak że musiała postąpić kilka kroków w tył, żeby utrzymać się na nogach. Znalazła się teraz niebezpiecznie blisko ulicy.

- To przez ciebie nie mogę grać!- wrzasnął na czarnowłosą Kewin.

Znowu chciał ją uderzyć, a ja starałem się go zatrzymać. Wtedy jego gniew zwrócił się na mnie. Pierwszych dwóch ciosów udało mi się uniknąć, ale za trzecim razem pięść chłopaka uderzyła mnie w twarz, a mnie niemal zupełnie zamroczyło. Nie zwróciłem nawet uwagi na ból, zbyt byłem skupiony na tym co się działo.

Mark starał się jakoś przemówić do rozsądku różowowłosemu, ale jedyne co zyskał, to siniak na policzku, w który oberwał od rozzłoszczonego chłopaka. Axel również starał się pomóc, ale i jemu nic nie udało się osiągnąć.

Kewin ponownie zwrócił się do Yumi, a ja ruszyłem by jej pomóc. Ale było już za późno. Patrzyłem przerażony, jak różowowłosy popycha Yumi, a ta wpada na ulicę. Niespodziewanie zza rogu wyjechał samochód, pędząc prosto w stronę zdezorientowanej czarnowłosej. Z góry wiedziałem, że nie wyhamuje.

Yumi KanekoWhere stories live. Discover now