Rozdział 55~ Zrozumienie

534 59 6
                                    

Oczami Nathana:

Rano wstałem wcześnie i poszedłem zjeść śniadanie. Po chwili w kuchni pojawił się Jordan. Przywitał się cicho, na co ja mruknąłem coś pod nosem, dając mu wyraźny znak, że nadal nie chcę z nim rozmawiać. Westchnął i zaczął przygotowywać sobie posiłek. Ja wstałem i wróciłem do pokoju. Ubrałem się i przygotowałem do szkoły, a po kilkunastu minutach wyszedłem z domu.

Ruszyłem dobrze znaną drogą do swojego gimnazjum. Na miejscu była już Yumi, więc podszedłem do niej. Przytuliła mnie na powitanie i razem usiedliśmy pod klasą. Nieco dalej Aphrodi rozmawiał z Haną. Nadal nie mogę uwierzyć, że ona jest siostrzenicą Darka. Chwilę siedzieliśmy z Yumi w ciszy, ale po paru minutach postanowiła się odezwać:

- Jak między tobą i bratem?

- Nie odzywam się do niego.

Pokiwała głową. Widziałem, że czuje się winna. Zupełnie nie słusznie. Jordan sam jest sobie winien, bo to on nie chce zaakceptować moich decyzji i wtrąca się w moje życie. Objąłem Yumi ramieniem.

- To nie twoja wina. Zasłużył.

Z wahaniem przytaknęła.

Zadzwonił dzwonek, więc musieliśmy iść do klasy. Lekcje mijały strasznie powoli. Czy nie ma ani jednego ciekawego tematu lekcji? W końcu zajęcia się skończyły i przyszła pora na trening. W drodze na boisko zastałem kogoś, kogo najmniej się tam spodziewałem. Przed szkołą stał Hiroya i najwyraźniej na kogoś czekał. Trochę mnie zdziwił jego widok, ale postanowiłem go po prostu ominąć.

Gdy przechodziłem obok, odezwał się:

- Przez ciebie nie jestem w drużynie.

Stanąłem i odwróciłem się do niego. Wzruszyłem ramionami.

- To nie moja wina, że sfaulowałeś mnie i Yumi.

Nagle podszedł bliżej i się zamachnął. Był dosyć szybki, ale jednak ja byłem szybszy i miałem lepszy refleks. Uchyliłem się przed jego pięścią, ale nie przewidziałem, że tak szybko uderzy ponownie. Drugą ręką uderzył mnie w brzuch, a mi się zamgliło przed oczami. Usłyszałem za sobą krzyk. To chyba Yumi. Potem znowu usłyszałem jej głos, ale tym razem nie było to wołanie, tylko krzyk bólu.

Spojrzałem w jej stronę, akurat, żeby zobaczyć jak dziewczyna wpada na ścianę, mocno uderzając w nią głową. Osunęła się na ziemię z cichym krzykiem.

Wstałem z ziemi i podbiegłem do niej, zapominając o własnym bólu. Spojrzała na mnie.

- Wszystko okej?- zapytałem pomagając jej wstać

Pokiwała głową. Z boku głowy miała lekkie zadrapanie, nic poważnego, ale dla mnie wyglądało to jakby miała zaraz umrzeć. Odwróciłem się do Hiroyi z chęcią zabicia go, ale ten zdążył zniknąć. Wziąłem Yumi za rękę.

- Choć do reszty, powinna tam być apteczka.

- Ale mi nic nie jest!- zaprotestowała, ale ja już ciągnąłem ją na boisko.

Po chwili byliśmy na miejscu, a na widok Yumi, Aphrodi natychmiast popędził po apteczkę. I to niby ja przesadzam? Gdy wrócił, Yumi usiadła na ławce, a Silvia nakleiła jej jakiś opatrunek.

- Jak to się stało?- zapytała zielonowłosa.

- Potknęłam się i...

- Nieprawda.- przerwałem jej.- To Hiroya.

Aphrodi natychmiast wstał.

- Że co?! Gdzie jest ten idiota?- rozejrzał się wokół w nadziei, że go zobaczy i będzie mógł się na niego rzucić. No niestety, czarnowłosego nigdy nie było.

Opowiedziałem o całej sutuacji. Gdy skończyłem, zauważyłem, że blondyn wygląda na gotowego do zabójstwa. Yumi chyba też to zobaczyła, bo natychmiast zareagowała.

- Nie przesadzaj, nic mi nie jest.

- Ale mogło być!- zauważył blondyn, a ja mu przytaknąłem.

- Nie przesadzaj...

- Ostatnim razem, kiedy cię ktoś TYLKO popchnął, prawie się utopiłaś, a jeszcze wcześniej byłaś w śpiączce! Kolejny raz nie zamierzam umierać ze strachu.

Zapadła cisza. Yumi patrzyła zdziwiona na chłopaka, podobnie reszta. Chyba żadne z nas nie spodziewało się czegoś takiego po Aphrodim.

Czarnowłosa po chwili spuściła wzrok.

- Przepraszam.

Zjawił się trener, więc musieliśmy przerwać rozmowę i zacząć trening.

Oczami Yumi:

Nie sądziłam, że Aphrodi mógł się aż tak o mnie martwić. No dobrze, miałam kilka wypadków, ale ostatecznie jestem cała i zdrowa. Mimo tego, że uważałam, że przesadził, to poczułam się szczęśliwa na myśl, że blondyn tak się o mnie troszczy. Uśmiechnęłam się do siebie na myśl o tym.

Siedziałam właśnie w swoim pokoju, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Chwilę potem się otworzyły, a do środka wszedł Aphrodi.

- Przepraszam za to na boisku.- powiedział siadając naprzeciwko mnie.

- Nie trzeba. To miłe, że się o mnie martwisz.

- Ale Yumi, ja uważam, że mam rację. Za każdym razem mówisz, że to nic, że jesteś cała. Ale kiedyś coś takiego nie skończy się tak dobrze.

Patrzyłam na niego zszokowana. Chyba faktycznie ma rację. Nie mogę tak po prostu zapominać o takich sytuacjach, bo mogę nie mieć tyle szczęścia następnym razem. Za mną mogło nie być ściany, tylko ulica. Na myśl, że znowu mogłabym spędzić miesiące w śpiączce, zrobiło mi się słabo. Nie chcę obudzić się po kilku miesiącach, żeby okazało się, że miałam wypadek.

Spuściłam wzrok. Poczułam, że Aphrodi przesiadł się obok mnie i objął ramieniem.

- Nie martw się zbytnio, ale nie możesz tak łatwo odpuszczać czegoś takiego. Powinnaś takie rzeczy mówić innym.

Pokiwałam głową.

Oczami Aphrodiego:

Zostawiłem Yumi i wróciłem do siebie. Cieszę się, że zrozumiała swój błąd. Ona tak lekceważąco traktuje takie sytuacje, a potem ja się obwiniam. Może to nie jej wina, że takie rzeczy ją spotykają, ale powinna bardziej przejmować się swoim zdrowiem. Gdy była w śpiączce, cały czas wypominałem sobie, że mnie tam nie było, kiedy Kevin ją popchnął. Później, kiedy był ten pożar, żałowałem, że nie zobaczyłem ognia wcześniej. A teraz... Haruya mógł ją popchnąć nie na ścianę, ale na przykład pod koła samochodu. I tym razem mogło się skończyć gorzej niż na śpiączce.

Ale Yumi już rozumie moją sytuację. Mam nadzieję, że to zapamięta, bo ja nie chcę znowu przechodzić przez to samo, co podczas tych wszystkich wypadków. Na myśl, że miałaby umrzeć, poczułem pieczenie pod powiekami, więc szybko przetarłem oczy.

W końcu zrobiło się ciemno, więc położyłem się spać i już po chwili zasnąłem, starając się wyrzucić z myśli możliwe wypadki czarnowłosej.

Yumi KanekoWhere stories live. Discover now