Rozdział 80~ Finał, cz.4

692 61 23
                                    

Oczami Yumi:

Przerwa się skończyła, pora zacząć drugą połowę. Zerknęłam na tablicę wyników. Burza ma już tylko punkt przewagi. Pora wyrównać wynik. Moje spojrzenie napotkało wzrok Nathana. Kiwnął głową. Czyli pora próbować.

Wszyscy rozstawiliśmy się na pozycjach. Po chwili rozległ się gwizdek, a Axel ruszył z piłką. Gdy pojawił się przed nim zawodnik Burzy, wyminął go i podał do mnie. Biegłam w stronę bramki, a obok mnie pojawił się Nathan.

- Mroczny Władca Wiatru, Ventebris!- krzyknęliśmy na raz.

Poczułam ogromną falę energii, która zalała moje ciało i umysł. Już zapomniałam jakie to uczucie, gdy używam Avatara połączonego z Nathanem. Na widok postaci za naszymi plecami, bramkarz zamarł. Korzystając z okazji kopnęliśmy piłkę, a ta z ogromną mocą popędziła do bramki. Wpadła razem z bramkarzem do siatki

Po trybunach poniosły się głośne brawa i krzyki, a na mnie i niebieskowłosego rzuciła się cała drużyna. I tyle z przewagi Burzy! Udało się! Teraz jeden gol i gotowe, wygraliśmy!

Szybko wróciliśmy na swoje miejsca, czekając na gwizdek. Gdy ten rozbrzmiał na boisku, Taisuke od razu rzucił się na naszą bramkę. Już chciałam biec w jego stronę i go zatrzymać, ale uprzedził mnie Aphrodi. Biegł w taki sposób, żeby za kilka metrów przeciąć trasę chłopaka do bramki.

- Mixi-Trans!- krzyknął blondyn, a jego wygląd się zmienił.

Zanim Taisuke zdążył zareagować, Aphrodi odebrał mu piłkę i natychmiast podał do Axela, jednocześnie powracając do normalnego wyglądu. Białowłosy biegł z ogromną prędkością w stronę bramki, wymijając naszych przeciwników z wręcz nienaturalną zwinnością i szybkością. W pewnym momencie, za jego plecami pojawiła się smuga ognia, a on sam się zwrócił na to najmniejszej uwagi, krzycząc jedynie:

- Ognista Droga!

Po kilku sekundach znalazł się pod bramką, a z drugiego końca boiska rozległ się wrzask radosnego Marka:

- Dalej Axel!

Włosy białowłosego zmieniły kolor, lekko ciemniejąc. A kilka pasemek opadło mu na czoło, przez co wyglądał jak... Otworzyłam szerzej oczy ze zdumienia i spojrzałam w stronę Marka. Jego, dotychczas ciemno brązowa czupryna, teraz była jasna. Mixi-Max!

Moje spojrzenie ponownie przykuł Axel, który właśnie zamachnął się do kopnięcia piłki.

- Płomienny Miecz!- wrzasnął.

Piłka, otoczona przez czerwone płomienie, popędziła do bramki. Na jej drodze, stanął Taisuke, który zdążył dostać się pod swoją bramkę. I on, i bramkarz Burzy, zostali dosłownie wrzuceni do siatki. I znowu, po całym boisku i trybunach poniosły się wrzaski. Objęliśmy prowadzenie!

Oczami Aphrodiego:

Przez następne minuty meczu, nikomu nie udało się zdobyć kolejnej bramki. Gdy ktoś z nas był już pod bramką, zawodnik Burzy odbierał mu piłkę, by rozpocząć kontratak. Wtedy to ktoś z Raimona rzucał się za nim w pogoń. Tak minęła nam większą część drugiej połowy, gdy każda z drużyn, wciąż odnajdywała nową energię do walki. Jednak nikt nie był w stanie zdobyć kolejnej bramki, choć dla Burzy miało to znacznie większe wrażenie niż dla nas. Teraz to my wygrywaliśmy, a przeciwnicy musieli próbować nas dogonić.

Pomału zaczynałem tracić energię, podobnie pozostali. Ale nie tylko nasza drużyna była na wyczerpaniu. Burza też ledwo trzymała się na nogach. A oprócz wysiłku fizycznego, dodatkowym obciążeniem były emocje, jakie powodował ten mecz. Od samego początku, żadna z drużyn się nie poddaje i daje z siebie sto procent. Na trybunach panowała grobowa cisza, wszyscy wyczekiwali na ten moment, gdy rozbrzmi gwizdek, oznajmiając kto zwyciężył.

Nagle, Taisuke udało się zdobyć piłkę i ze wzrokiem pełnym determinacji chłopak rzucił się do naszej bramki, wymieniając kolejne podania z resztą drużyny. Jeszcze nie widziałem, by Burza była aż tak zgrana. Dostali się pod naszą bramkę, a Taisuke wraz z dwójką innych graczy wyraźnie szykowali się do jakiegoś potężnego strzału.

- Mark, uważaj!- krzyknąłem.

Zawodnicy Burzy jednocześnie wyskoczyli kilka metrów do góry, wirując wokół własnej osi, podobnie jak Axel podczas Ognistego Tornada. We trójkę wzięli zamach i z całą mocą kopnęli piłkę, wokół której rozbłysły błyskawice.

- Złota Błyskawica!- wrzasnęli we trójkę, a futbolówka popędziła do bramki. Rzuciłem się w jej stronę, chcąc pomóc Markowi, ale było za późno. Piłka razem z brunetem, który ze wszystkich sił starał się ją zatrzymać, wpadła do bramki.

Rozległy się wiwaty na trybunach, a zawodnicy Burzy gratulowali strzelcom wyrównania wyniku. Zerknąłem na tablicę wyników. Do końca gry zostało niecałe pięć minut. Pora dać z siebie wszystko i wygrać ten mecz!

- Yumi!- krzyknąłem, podając dziewczynie piłkę.

Kiwnęła głową, rozumiejąc o co chodzi.

- Ostatni punkt! Dajcie z siebie wszystko!- wrzasnął na całe gardło Mark.

Odpowiedziały mu zgodne krzyki zawodników. Yumi ruszyła na bramkę przeciwnika, a zaraz dołączył do niej Nathan. Tatuaże na ramionach obojga rozbłysły, jeden na czarno, drugi na niebiesko. Gdy znaleźli się naprawdę blisko bramki, włosy obojga zafalowały, by po chwili, Yumi stały się niebieskie z czarnymi pasemkami, a Nathana pociemniały, zmieniając się na kompletnie czarne, z niebieskim blaskiem.

Moją twarz rozjaśnił szeroki uśmiech. Mixi-Max! Udało im się! Ale to jeszcze nie koniec, między Yumi i Nathanem, a bramką pojawił się Taisuke. Wyglądał na nieźle zdeterminowanego.

- My wygramy!- krzyknął.

Yumi i Nathan kopnęli piłkę, a ona z ogromną mocą popędziła w stronę Taisuke.

- Pan Światła, Valgus!- wrzasnął.- Uzbrojenie!

Na jego ciele pojawiła się zbroja. Zamachnął się, próbując pokonać siłę strzału. Przez jakiś czas, udało mu się przytrzymać piłkę, a potem nawet zaczął przełamywać moc z jaką została wystrzelona piłka.

Popędziłem w stronę Taisuke, jednocześnie krzycząc:

- Mixi-Trans!

Poczułem przypływ sił i przyspieszyłem. Znalazłem się przy piłce i kopnąłem ją.

- Dalej!- poniósł się zgodny chór głosów całej drużyny.

Po sekundzie walki, Taisuke przegrał upadając na ziemię, a piłką razem z bramkarzem Burzy wpadła do siatki.

Zapanowała kompletna cisza, która po chwili przerwał gwizdek. Koniec meczu.

Oczami Nathana:

My... Wygraliśmy? Spojrzałem na tablicę wyników, nie wierząc w to co widzę. 5:4... Dla nas... Wygraliśmy!

Po boisku poniosły się radosne krzyki, podobnie na trybunach. Najgłośniej jednak zachowywali się zawodnicy Raimona, którzy rzucili się na mnie, Yumi i Aphrodiego. Zaraz dołączyły menadżerki i ci, co siedzieli na ławce.

Spojrzałem na Yumi stojącą obok mnie. W oczach miała łzy szczęścia, a na twarzy szeroki uśmiech. Widząc mój wzrok, rzuciła mi się na szyję, mocno przytulając, a ja odwzajemniłem uścisk, uśmiechając się szczęśliwy. Wygraliśmy! Udało nam się!

Przytuliłam Yumi mocniej, łącząc nasze usta w pocałunku. Krzyki wokół jakby ucichły, teraz liczyła się tylko czarnowłosa. Gdy odsunęliśmy się od siebie, spojrzała na mnie z radością.

- Wiedziałam, że wrócisz.- powiedziała, nie powstrzymując łez szczęścia, które spływały jej po policzkach.

Uśmiechnąłem się i ponownie ją pocałowałem. Jeszcze nigdy wcześniej nie byłem tak szczęśliwy.




Trochę i smutno, ale to już koniec tej książki. Ale nie ma się co martwić, w planach mam drugą część, więc do zobaczenia w kolejnej części :D

Yumi KanekoWhere stories live. Discover now