Rozdział 45~ Starzy przyjaciele

584 56 15
                                    

Oczami Yumi:

Szłam do szkoły, kiedy ktoś mnie zawołał. Odwróciłam się i o dziwo, zobaczyłam nie Nathana, czy kogoś z drużyny, ale Natsuo.

- Hej.- podbiegł do mnie.

- Cześć.- odpowiedziałam.

Zaczęłam dalej iść do szkoły, a on szedł koło mnie. Po co za mną idzie? W sumie chodzimy do tej samej szkoły... Ale ja naprawdę wolno idę! Niech pójdzie sam! W końcu dotarłam do klasy i Natsuo odszedł a ja podeszłam do Nathana, który stał niedaleko. Po krótkim przywitaniu zaczęliśmy rozmowę, właściwie na żaden konkretny temat.

Zadzwonił dzwonek i weszliśmy do klasy. Zanim nauczyciel zaczął coś mówić, w drzwiach pojawiły się dwie dziewczyny.

- Mamy ogłoszenie- powiedziały do nauczyciela, a ten skinął głową.- W następny piątek, odbędzie się bal wiosenny. Wstęp wolny, na osiemnastą.

Po tych słowach wyszły, a po klasie poniosły się radosne głosy uczniów. Też się ucieszyłam. W końcu to będzie drugi bal z Nathanem.

~~~

Lekcje się skończyły. Została mi jeszcze godzina do treningu. Spojrzałam za Nathanem, który od razu gdzieś pobiegł. Czemu mnie do tej pory nie zaprosił? Przecież prawie na każdej przerwie jesteśmy razem. Postanowiłam pójść się przejść. Gdy znalazłam się pod wieżą Inazumy, okazało się, że muszę wracać na trening.

Popędziłam z powrotem i po kilku minutach byłam na miejscu.

Poszłam się szybko przebrać, a kiedy wyszłam na boisko, zobaczyłam, że wszyscy zawodnicy i menadżerki szczerzą się jak głupi. O co im chodzi? Usłyszałam za sobą kroki, a gdy się odwróciłam, zobaczyłam Nathana z bukietem róż. Zamurowało mnie. Podszedł bliżej, a ja coraz bardziej się uśmiechałam. Gdy był jakieś dwa kroki ode mnie, klęknął na jedno kolano i wyciągnął do mnie ręce z bukietem.

- Pójdziesz ze mną na bal?- zapytał uśmiechając się lekko.

- Oczywiście.

Wzięłam od niego kwiaty, a on podniósł się z ziemi. Zarzuciłam mu ręce na szyję i przytuliłam mocno. Nasze usta odnalazły drogę do siebie i złączyły się w pocałunku. Po jakiejś chwili usłyszałam, że wszyscy wokół biją brawo. Odsunęłam się od niebieskowłosego i uśmiechnięta pobiegłam do ławki, żeby zostawić bukiet.

Oczami Nathana:

Udało się! Wszystko wyszło idealnie! Yumi odłożyła kwiaty na ławkę i dołączyła do reszty zespołu razem ze mną.  Zaczęliśmy rozgrzewkę, a potem trener zaczął wydawać polecenia.

- Yumi, Nathan, słyszałem, że macie do opracowania technikę hissatsu. Do roboty! Mark, stań na bramce, reszta standardowy trening!

Wszyscy ruszyli na swoje miejsca, a ja zacząłem rozmyślać, jak właściwie ma wyglądać ta technika. Pojawiła się, kiedy Yumi podawała mi pałeczkę w sztafecie... Mam!

- Yumi, mam pomysł- spojrzała na mnie wyczekująco, a ja wyjaśniłem jej, jak ja widzę tę technikę. Zamyśliła się, po czym pokiwała głową. Zaczęliśmy trening.

Yumi ruszyła z piłką do przodu, a ja w maksymalnej prędkości popędziłem za nią. Dziewczyna odsunęła się lekko na bok, a ja kopnąłem piłkę do góry. Potem czarnowłosa podała mi rękę. Szarpnąłem nią, a mi poleciała do góry, wirując wokół własnej osi. Gdy znalazła się na wysokości piłki, zatrzymała się i kopnęła ją do bramki.

Nic się nie stało. Żadnego wiatru, a piłka bez jakiejś większej mocy wpadła w ręce Marka.

- Spróbujcie jeszcze raz- krzyknął bramkarz, rzucając nam piłkę. Teraz wszyscy obserwowali jak próbujemy.

Powtórzyliśmy nasze ruchy, ale znowu się nie udało. Podobnie kilka kolejnych prób. Potem jednak, gdy kopnąłem piłkę, otoczył ją błękitny wiatr. Gdy szarpnąłem Yumi za rękę i uniosła się do góry, na jej plecach pojawiły się skrzydła. Kiedy czarnowłosa skończyła wirować, skrzydła rozłożyły się szeroko.Czarnowłosa zamachnęła się i kopnęła piłkę, którą teraz, oprócz wiatru, otaczały też czarne wstęgi. Z niesamowitą mocą, piłka wrzuciła Marka do bramki. Zerknąłem na Yumi. Krzyknęła, kiedy skrzydła gwałtownie zniknęły, a ona zaczęła spadać.

Pobiegłem do niej i w ostatniej chwili złapałem. Na początku wyglądało, że uda się, bez żadnej wywrotki, ale potem straciłem równowagę i runąłem do tyłu. Powoli otworzyłem oczy. Yumi leżała na mnie. Po chwili też otworzyła oczy i się podniosła.

- Przepraszam. Trochę za słabo się przyłożyłam do zachowania równowagi.- powiedziała, a ja wstałem.

- Nic nie szkodzi. To był potężny strzał.

Uśmiechnęła się. Zaraz otoczyła nas cała drużyna, żeby wypytać nas o szczegóły strzału.

Oczami Yumi:

Po skończonym treningu, chciałam wrócić do domu, ale zatrzymał mnie czyjś głos:

- Yumi, dawno się nie widziałyśmy!

Odwróciłam się. Nieco dalej, stała dziewczyna o długich do ramion, granatowych włosach i jasnozielonych oczach. Z radosnym uśmiechem patrzyła na mnie, a ja od razu ją poznałam.

- Hana!- krzyknęłam i rzuciłam jej się na szyję.- Co tu robisz?

Hanae Miyagi, inaczej Hana, chodziła ze mną do klasy, gdy jeszcze mieszkałam w poprzednim mieście. Byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami, ale po porzeprowadzce ciężko było nam utrzymać kontakt. Nie spodziewałam się spotkać jej tutaj, w Raimonie!

- Przeprowadziłam się tu. A to moja nowa szkoła.- wskazała na Gimnazjum Raimona.- Nie wiedziałam, że też się tu uczysz.

Uśmiechnęłam się szeroko. Moja przyjaciółka chodzi do tej samej szkoły co ja!

- Może przejdziesz do mnie na noc?- zapytałam.

- Ale teraz?

- No a kiedy?- złapałam ją za rękę i pociągnęłam do siebie, ignorując jej protesty.

Oczami Aphrodiego:

Siedziałem u siebie w pokoju. Spojrzałem na zegar. Yumi powinna już być w domu, więc mogę pójść posiedzieć u niej. Wstałem i poszedłem do pokoju naprzeciwko. W środku, oprócz Yumi, siedziała jakaś dziewczyna. Miała granatowe włosy, prawie czarne i jasnozielone oczy. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się. Nie mogłem z siebie wydusić ani słowa.

- Aphrodi, to jest Hanae Miyagi.- przedstawiła dziewczynę Yumi, szczerząc się na widok mojej miny.

- Po prostu Hana.- odpowiedziała zielonooka.

Nadal nie mogłem nic powiedzieć. Ona jest taka śliczna... Zaraz co? Od kiedy ja tak się zachowuję? Odwróciłem się i chciałem wyjść, ale po drodze uderzyłem głową w drzwi. Padłem na ziemię i tam zostałem. Usiadłem i starałem się unikać wzroku Hany. Ona musi być taka śliczna?

- Em, a to jest mój kuzyn Aphrodi.- powiedziała Yumi, zaczynając się śmiać.

Zerknąłem na zielonooką. Spojrzała na mnie. Patrzyliśmy tak chwilę na siebie, a potem jednocześnie odwróciliśmy wzrok. Yumi zaśmiała się głośniej. Doigrałem się za te wszystkie akcje, gdy to Yumi była zakochana... Niech lepiej nic nie mówi! Już i tak się głupio zachowałem, waląc głową w drzwi. Siedziałem jeszcze chwilę u czarnowłosej, po czym wstałem i wyszedłem do siebie, cały czas myśląc o Hanie.

Yumi KanekoWhere stories live. Discover now