Rozdział 73~ Turniej

517 51 9
                                    

Oczami Nathana:

Właśnie jedziemy na nasz pierwszy mecz w Strefie Futbolu. Tak samo jak poprzednio, najpierw gramy z Gimnazjum Czarnej Magii.

Nie stresuje się zbytnio, bo poprzednim razem z nimi wygraliśmy, ale nie wiem co o tym myśleć. W końcu nie tylko my możemy być coraz lepsi. Ich zawodnicy na pewno też zyskali mnóstwo nowych zagrań i stali się jeszcze lepsi. Ale mimo wszystko, jestem pewien, że razem z naszymi Avatarami możemy ich zaskoczyć. Zwłaszcza moim wspólnym Avatarem z Yumi.

Dotarliśmy na miejsce. Szkoła się zbytnio nie zmieniła, właściwie jest identyczna co wtedy, gdy byliśmy tu rok temu. Podeszły do nas dwie dziewczyny, które wskazały nam drogę do szatni. Yumi i Touko były w pokoju obok, jako jedyne dziewczyny w drużynie.

Przebraliśmy się i wyszliśmy na boisko, gotowi by zacząć rozgrzewkę, a później wygrać ten mecz.

Oczami Yumi:

Skończyliśmy rozgrzewkę i stanęliśmy przed trenerką.

- Na bramce: Mark, na obronie: Touko, Tsunami i Jack, na pomocy: Nathan, Jude, Hiroto i Midorikawa, na ataku: Yumi, Aphrodi i Axel.

Pokiwaliśmy głowami, a wskazane osoby weszły na boisko. Ustawiliśmy się na pozycjach, a po chwili rozległ się gwizdek.

Nigdy nie grałam z tą drużyną, ale przy Burzy ich poziom był marny. Z łatwością przejęłam piłkę od ich napastnika i ruszyłam na bramkę. Na razie postanowiłam nie używać Avatara, a jedynie korzystać z tatuaża, choć i to mogło okazać się później problemem. Nie wiadomo, może ktoś obserwując naszą grę, znajdzie sposób, by jakoś wygrać z naszymi nowymi umiejętnościami.

Moje ramie rozbłysło czarnym światłem, a symbol na nim stał się bardziej widoczny. W sumie jak tak myślę, te bandaże u Burzy to dobry pomysł, bo to światło jest dosyć irytujące, gdy tak przez cały czas świeci.

Podałam do Aphrodiego, a ten strzelił na bramkę przeciwnika Boską Wiedzą. Z użyciem tatuaża, ten strzał był nie do zatrzymania. Po trybunach poniosły się radosne krzyki naszych kibiców i wściekłe tych, co głosowali na Magicznych. Gra zaraz została wznowiona.

~~~

Mecz w większości właśnie tak przebiegał. Właściwie, to była jednostronna gra. Magiczni prawie w ogóle nie mieli piłki, nawet nie wspominam na temat doprowadzenia jej do bramki. Na koniec pierwszej połowy, wynik był 5:0,  a na zakończenie meczu 12:0. Jeszcze nigdy nie myślałam, że zdobędziemy aż tak wielką przewagę nad przeciwnikami. Najwyraźniej to, co nie wystarczyło na Burzę, na inne zespoły działa doskonale. Poprzez mecze z drużyną Taisuke, Raimon stało się dużo lepsze, a my nawet nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy. 

Mecz dobiegł końca, a my wśród radosnych okrzyków i wściekłych spojrzeń zeszliśmy z boiska. Mark, jak to miał w zwyczaju, pogratulował kapitanowi Magicznych meczu, po czym radosny wrócił do nas.

- Jeśli tak dalej pójdzie, z łatwością wygramy!- krzyknął, a my z uśmiechami go poparliśmy.

Zobaczyłam, jak Nathan na chwilę odchodzi. Popatrzyłam za nim i zobaczyłam jego rodziców, czekających na chłopaka. Wyglądali... No dosyć dziwnie. Zdawali się strasznie smutni i zmartwieni. Matka niebieskowłosego miała zapuchnięte i czerwone oczy, a ojciec wcale nie wyglądał lepiej.

Zaczęli rozmawiać z chłopakiem, a po policzkach kobiety popłynęły łzy. Już wtedy wiedziałam, że ta rozmowa nie skończy się dla chłopaka dobrze.

Oczami Nathana:

Podszedłem do rodziców. Byli jacyś smutni. Właściwie rzadko ich widywałem zmartwionych, a takiego smutku chyba nigdy u nich nie widziałem. Ciekawe o co chodzi. Gdy podszedłem bliżej, zobaczyłem łzy w oczach mojej mamy.

- Nathan... Nina...- rozpłakała się całkowicie, nie mogąc wykrztusić z siebie choćby słowa więcej.

O co chodzi? Naprawdę zacząłem się martwić. Co z Niną?

- Co się stało?- zapytałem, czując jak głos zaczyna mi lekko drżeć ze zdenerwowania.

- Nathan, twoja siostra nie żyje.- powiedział załamującym się głosem mój ojciec.

Stałem i patrzyłem na nich jak głupi. Nie. To niemożliwe! Jak to? Nie... To na pewno głupi żart. Ich miny jednak nie wyglądały na żart. Po policzkach mojej mamy łzy spływały potokami, a i ojciec cały czas przecierał oczy.

- Nie!- krzyknąłem, czując, jak ściska mi się gardło.- To nie możliwe!

Zapiekły mnie oczy, a po policzkach popłynęły łzy.

- Ona nie mogła umrzeć!- wrzasnąłem, nawet nie powstrzymując słonych kropel na twarzy.

Odwróciłem się i pobiegłem przed siebie. Nie wiem właściwie gdzie. Chcę po prostu być jak najdalej od wszystkich. Przez łzy w oczach ledwo cokolwiek widziałem, ale nie zatrzymywałem się. Jak mogła umrzeć? Przecież... Jeszcze dziś rano przytuliłem ją na do widzenia, mówiąc "Do zobaczenia wieczorem!".  A teraz... Jej nie ma... Zginęła. Nawet nie wiem jak. Nie obchodzi mnie to. Ważne jest to, że więcej nie zobaczę jej szerokiego uśmiechu, nie będę mógł jej przytulić. Bo umarła!

Przyspieszyłem, a po policzkach popłynęła nowa fala łez. Jak to jest możliwe?! Czemu ona umarła? Przecież to było tylko dziecko! Dlaczego ją musiało to spotkać? Czemu nie mogę jej więcej zobaczyć? Dlaczego zniknęła tak nagle? Dlaczego w ogóle zniknęła?

Oczami Yumi:

- Nie! To nie możliwe!- krzyknął Nathan, odwrócił się na pięcie i gdzieś pobiegł.

Cała drużyna była równie zdziwiona co ja. Zaraz chciałam pobiec za niebieskowłosym, ale uznałam, że lepiej chwilę zaczekać i dowiedzieć się o co chodzi. Zamiast wybiec za chłopakiem podeszłam do jego rodziców.

Jego ojciec obejmował matkę i starał się ją jakoś pocieszyć.

- Co się stało?- zapytałam.- Czemu Nathan tak uciekł?

Cały zespół stał za mną, także czekając na odpowiedź. Ja bałam się ją poznać. Jeśli coś spowodowało smutek Nathana i jego rodziny na tyle, że cała trójka zachowuje się w ten sposób, to nie może to być nic dobrego.

- Siostra Nathana... Zginęła w wypadku...- powiedział w końcu jego ojciec.

Zaraz! Nina? Siostra Nathana? Ona... Nie żyje? Ale jak...? Nie wiedziałam nawet jak zareagować, stałam jedynie skołowana, patrząc z niedowierzaniem na rodziców niebieskowłosego.

- Był wypadek samochodowy kiedy jechała z Jordanem i...- głos matki chłopaka się załamał.

Momentalnie podjęłam decyzję. Popędziłam za Nathanem, a do oczu cisnęły się palące łzy. Gdy tylko pomyślałam o tym, jak on się teraz czuje, sama miałam ochotę się gdzieś ukryć i płakać. Muszę go znaleźć...

Yumi KanekoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz