Rozdział 78~ Finał, cz.2

453 52 9
                                    

Oczami Yumi:

To jest katastrofa! Burza wygrywa już 3:0,  a nie minęło nawet dwadzieścia minut od rozpoczęcia meczu! Jeśli są tacy dobrzy, to jakie my mamy przeciwko nim szanse?Nie! Nie mogę tak myśleć. Nadal jest nadzieja, że wygramy. Piłka nadal jest w grze, więc wciąż możemy strzelić i wyrównać, a nawet wyprzedzić naszych przeciwników! A ja nie zamierzam się poddać! Będę walczyć do końca gry, a dopiero, gdy usłyszę gwizdek kończący mecz, będę wiedziała, że przegraliśmy!

Podniosłam się z ziemi i pobiegłam na swoją pozycję. Nie pozwolę Burzy tak łatwo wygrać. Nawet jeśli mamy przegrać ten mecz, to nie przyjdzie to Burzy z łatwością.

Usłyszałam gwizdek, a Aphrodi i Axel ruszyli do przodu. Pobiegłam za nimi, gotowa ich wesprzeć. Axel podał Aphrodiemu, ale temu drogę zagrodził pomocnik Burzy. Blondyn odwrócił się do mnie i podał, a ja szybko dopadłam do piłki, od razu ruszając dalej na połowę przeciwnika.

Gdy biegłam tak, stopniowo posuwając się do przodu, jedna postać, stojąca niedaleko boiska, zwróciła moją uwagę. Już stąd rozpoznałam niebieskie włosy Nathana. Czyli przyszedł! Teraz to na pewno się nie poddam! Nie zamierzam na jego oczach dać Burzy z nami wygrać, niech zobaczy naszą wspaniałą grę i zdecyduje się na powrót do drużyny!

Na mojej drodze pojawił się Taisuke.

- Pan Światła, Valgus!- krzyknął.

Za jego plecami pojawił się Avatar.

Uśmiechnęłam się pod nosem.Nie muszę walczyć z nim sama. Od czegoś jest nas jedenastka na boisku. Skoro nie mogę go przejść sama, to skorzystam z pomocy.

- Aphrodi!- zawołałam, podając piłkę.

Blondyn, w czasie gdy ja biegłam do bramki, także tam ruszył, ale szło mu to szybciej niż mi, bo nie musiał jednocześnie walczyć z zawodnikami Burzy. Teraz mój kuzyn stał dosyć blisko bramki, gotowy do wykonania strzału.

Gdy dostał piłkę, ja szybko wyminęłam Taisuke i pobiegłam w stronę blondyna. On kopnął piłkę centralnie pomiędzy nas, a my ruszyliśmy do niej z dwóch boków. Zobaczyłam, że na plecach Aphrodiego pojawiły się białe skrzydła. Pewnie na moich znajdowały się identyczne, tyle że czarne.

- Bliźniaczy Anioł!- krzyknęliśmy naraz, wybijając się w powietrze i kopiąc wspólnie piłkę.

Jeszcze nigdy nie czułam aż takiego zgrania z blondynem. Choć właściwie często trenowaliśmy razem poza treningami z resztą, więc doskonale wiedzieliśmy co siedzi drugiemu w głowie. Wystarczyło skorzystać z doświadczenia jakiego nabyliśmy przez wspólną grę i spróbować.

Futbolówka otoczona przez białe i czarne wstęgi energii poszybowała do bramki, co chwila zakręcając i zmieniając kierunek. W końcu wyminęła bramkarza i wpadła do siatki, powodując głośne krzyki na boisku i trybunach.

- Udało się!- usłyszałam głośny krzyk Marka, do którego zaraz dołączyły radosne głosy pozostałych zawodników.

Ale to jeszcze nie koniec! Nadal dzielą nas dwa punkty, żeby osiągnąć wynik Burzy. Może łatwo nie będzie, ale jakoś damy radę!

Oczami Aphrodiego:

Tak! Mamy pierwszy punkt! A to znaczy, że nadal jest nadzieja! Jeszcze nie przegraliśmy, wciąż możemy wygrać ten mecz! W drużynę wstąpiła nowa energia, zapoczątkowana u Yumi. Kiedy ona z nowym zapałem rzuciła się do gry, nie mogłem dłużej się zamartwiać. A teraz, gdy zdobyliśmy bramkę, cała drużyna jakby odżyła. Jeszcze narobimy Burzy kłopotów w tym meczu, bez walki się nie poddamy!

Szybko wróciliśmy na pozycje. Teraz będzie trudniej, bo nie możemy unikać walki z Burzą, tylko musimy odebrać im piłkę. Taisuke razem z drugim napastnikiem ruszyli do przodu, a ja szybko zablokowałem mu drogę. Nie przejął się tym, tylko podał do drugiego napastnika. Dokładnie tak, jak przewidziałem to ja i Yumi.

Czarnowłosa przejęła piłkę zanim ta dotarła do zawodnika Burzy i szybko ruszyła na bramkę. Symbol na jej ramieniu rozbłysł czarnym światłem, a ona tylko przyspieszyła. Zaraz znalazła się pod bramką, ale zamiast strzelić, podała do Hiroto, który razem z Midorikawą wyskoczyli do góry. Ich tatuaże rozbłysły, pokazując u obu dwie różne planety, jedna czerwona, druga zielona.

- Czarna Dziura!- krzyknęli, jednocześnie kopiąc piłkę do bramki.

Wokół futbolówki zawirowała czarna masa energii, jakby pochłaniając kolory z otaczającego ją świata. Popędziła do bramki i dosłownie wbiła bramkarza w siatkę.

Krzyknąłem z radości, podobnie jak kibice i zawodnicy. Jeszcze jeden punkt i wyrównamy! A jeszcze nawet nie skończyła się pierwsza połowa. Wciąż możemy wygrać, a tę szansę, która się przed nami pojawiła, na pewno wykorzystamy.

Wszyscy wrócili na pozycję, a Burza wznowiła grę. Teraz będzie jeszcze trudniej, bo znają już mniej więcej nasze zagrania, ale nadal możemy ich czymś zaskoczyć. Trochę się tego nazbierało od naszego ostatniego meczu, możemy do woli wybierać techniki i kombinacje opracowane na treningach.

Gdy Taisuke biegł z piłką, zagrodziłem mu drogę. Uśmiechnął się pod nosem.

- Dobrze wam idzie.- zaczął.- Ale to my wygramy. I nie dlatego, że chce tak Akatsuka, tylko dlatego, że nam na tym zależy.

Także się uśmiechnąłem.

- Ja także nie zamierzam przegrać. Wręcz przeciwnie, wygramy.

- Nie sądzę.

Nagle ruszył, sprawnie mnie wymijając. Jego szybkość nieźle mnie zaskoczyła. Ale ja się tak łatwo nie poddam! Rzuciłem się za nim i ponownie zagrodziłem drogę.

- Pan Światła, Valgus! Uzbrojenie!

Nie dał Avatarowi czasu na pełne pojawienie się, a już miał na sobie lśniącą zbroję. Koło mnie pojawiła się Yumi. Skinęła głową.

- Mroczna Wojowniczka, Tenebris! Uzbrojenie!

- Pan Niebios, Teaves! Uzbrojenie!

Nie ważne, że Taisuke ma póki co silniejszego Avatara. Nas jest dwójka i obojgu nam zależy na wygranej. Tak łatwo mu nie pójdzie!

On tylko uśmiechnął się i podał do tyłu, a tam piłkę przejął jeden z pomocników Burzy. Ruszył szybko na bramkę i kopnął, a wystrzelona z ogromną mocą piłka popędziła do bramki, o milimetry mijając ręce Marka. Takiej szybkości nie widziałem... Od czasu, gdy Nathan był w drużynie. Choć niebieskowłosy był nieco szybszy niż ten zawodnik, póki go nie ma, nikt mu nie dorówna z naszej drużyny. Chyba że...

Wpadłem na pomysł. Nie jestem pewny, czy to zadziała, ale jest na to szansa. To nasz ostatni mecz w turnieju, jeśli mam spróbować, to teraz, kolejnej szansy może nie być. A jeśli wpuścimy kolejną bramkę, możemy nie mieć szans tego nadrobić. Zresztą wtedy pewnie każdy zacznie znowu myśleć o porażce, nie będąc w stanie dalej walczyć na sto procent.

Ruszyłem z powrotem na swoją pozycję, ale zanim zdążyłem tam dotrzeć, rozległ się głos trenerki Hitomiko:

- Zmiana graczy!

Yumi KanekoWhere stories live. Discover now