Rozdział 70~ Zakazany Mixi-Max

447 51 3
                                    

Oczami Yumi:

Siedziałam na ławce, patrząc na Nathana po drugiej stronie boiska. Chyba naprawdę chce wygrać. Ale my nie przegramy, nawet nie ma mowy.

Do moich uszu dotarł sygnał do rozpoczęcia drugiej połowy. Tym razem, my zdobędziemy punkty.

Ustawiłam się na swojej pozycji. Rozległ się gwizdek, a ja rzuciłam się z piłką do przodu. Podałam do Aphrodiego, a on z moją pomocą przedostał się do bramki przeciwnika. Gdy już tam był, krzyknął:

- Mixi-Max!

Jego włosy znów zafalowały i zmieniły kolor. Wziął zamach, a czas wokół niego jakby zwolnił. Piłka zaczęła błyszczeć, a on ją kopnął. Czas wrócił do normy, ale piłka pędziła tak szybko, że ledwo ją widziałam.

- Błyskawica Bogów!- krzyknął blondyn.

Bramkarz Burzy patrzył oniemiały na piłkę i już miał coś zrobić, gdy ta rozbłysła oślepiającym blaskiem. Kiedy odzyskałam wzrok, piłka była w siatce, a bramkarz stał osłupiały, patrząc na mojego kuzyna.

Po naszej drużynie poniosły się wiwaty. Wróciliśmy na pozycje, a w momencie, gdy rozległ się gwizdek, Nathan już był przy piłce i mijał kolejnych zawodników. Stał już pod bramką, a ja nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Jak on to...?

Zobaczyłam, że symbol na jego ramieniu jest coraz jaśniejszy. Czyli używa tatuaża.

- Bóg Wiatru, Ventus!- krzyknął.

Oczami Aphrodiego:

Kiedy Nathan przywołał Avatara, moje spojrzenie przykuł trener Burzy. Był nim oczywiście sam Akatsuka. Wyjął z torby jakieś urządzenie. Składało się z dużej skrzynki i podłączonych do niej przewodem dwóch pistoletów.

Jeden, wycelował przed siebie, a po chwili pojawił się obraz jakiegoś chłopaka. Drugim celował w Nathana. Nacisnął przycisk, a z drugiego pistoletu wystrzeliła wiązka światła. Niebieskowłosego otoczyło światło, a po chwili jego włosy nie były niebieskie, tylko ciemnofioletowe. Grzywka była zaczesana na bok, odsłaniając zakryte do tej pory oko. W przeciwieństwie do drugiego brązowego, to miało kolor złoty.

Co to jest? Wygląda jak Mixi-Max, ale... Z kim?

Avatar chłopaka zniknął, ale on jakby się tym nie przejął. Kopnął piłkę, a ta z ogromną mocą poleciała do bramki. Spojrzałem na Marka, ale nie widziałem u niego niepewności. Był gotów bronić bramki Raimona.

- Niezwyciężony Obrońca, Varmarin!- wrzasnął brunet.

Za jego plecami pojawił się Avatar, ale Mark zaraz krzyknął ponownie:

- Uzbrojenie!

Wojownik zniknął, zastąpiony przez zbroję na ciele bramkarza.

- Złota Tarcza!- znów wrzasnął Mark.

Obie ręce wyprostował, a po chwili uderzyła w nie piłka. Chłopak walczył zaciekle i w końcu osiągnął cel. Piłka upadła na ziemię dymiąc, a jego Uzbrojenie i Mixi-Max Nathana się rozpłynęły. Zerknąłem na niebieskowłosego, aktualnie o fioletowych włosach, i zobaczyłem, że strasznie się zmęczył. Ja jakoś nie czułem się źle po Mixi-Maxie. Wręcz przeciwnie.

Ciekawe, czemu z nim jest inaczej. Coś zdecydowanie jest nie tak.

Oczami Nathana:

Stałem chwilę, próbując złapać oddech. Później spojrzałem wściekły na trenera. Podszedłem bliżej.

- Co to miało być?!- warknąłem.

- Pomagam wam wygrać.- uśmiechnął się wrednie.

- Nie potrzebuję tego twojego Mixi-Maxa, żeby wygrać!

Wzruszył ramionami. Wiedziałem, że będzie kombinować, ale nie sądziłem, że aż tak. Muszę uważać. Jeśli znowu będę musiał strzelać z Mixi-Maxem od Akatsuki, zmęczę się po pięciu minutach! Już teraz ledwo stoję na nogach.

Wróciłem na swoją pozycję, a Mark rzucił piłkę do Yumi. Już chciałem podbiec i spróbować ją odebrać, kiedy zobaczyłem trenera. Znowu miał w ręku ten głupi sprzęt. Zatrzymałem się, nie chcąc by znowu zmusił mnie do Mixi-Maxa. Czyli taki ma plan! Ale tak łatwo się nie dam.

Zacząłem poruszać się za piłką, ale w ten sposób, że zawsze coś sprawiało, że Akatsuka nie mógł we mnie wycelować. W końcu odebrałem piłkę drużynie przeciwnej i podałem do Taisuke. On natomiast popędził do bramki Raimona. Dołączyłem do niego, gdy był przed bramkarzem.

- Pan Światła, Valgus!

- Bóg Wiatru, Ventus!

Nasze Avatary pojawiły się jednocześnie. Na raz kopnęliśmy piłkę, która otoczona przez niewielką burzę poleciała do bramki.

- Burza!- krzyknęliśmy wspólnie.

Mark starał się zatrzymać piłkę, ale nie zdążył. Od kolejnego gola uratowała go Yumi, która w Uzbrojeniu znalazła się przed piłką. Zamachnęła się i kopnęła piłkę. Walczyła chwilę, ale w końcu siła naszego strzału zwyciężyła. Niestety, cios stracił większą część mocy, więc Tsunami, który zdążył podbiec, bez problemu ją zatrzymał.

No trudno. I tak wygrywamy, więc to nie problem. Wystarczy, że nie dopuścimy, by oni zdobyli bramkę, a zwycięstwo jest gwarantowane.

Gra została wznowiona, a ja zaraz przejąłem piłkę. Ruszyłem na bramkę Raimona, ale się zapomniałem. Przez moją nieuwagę, nie zauważyłem, że Akatsuka znowu jest gotów wykonać Mixi-Max.

Poczułem dreszcze na całym ciele, a potem, dziwne uczucie ustało. Zamiast niego, poczułem jak szybko tracę siły. Wiem! Podałem piłkę Taisuke, a Mixi-Max zniknął.

Odetchnąłem z ulgą i spojrzałem na wyraźnie zdenerwowanego Akatsuke. Pobiegłem dalej, tym razem uważnie obserwując mężczyznę.

Oczami Yumi:

O co tu chodzi? Czemu, gdy jest pod wpływem Mixi-Maxa, Nathan nie strzela, tylko oddaje piłkę Taisuke? Nie rozumiem...

Poza tym, zauważyłam, że po Mixi-Maxie jest strasznie zmęczony. Aphrodi nie wyglądał na nawet odrobinę zdyszanego, mimo że używał Mixi-Maxa przez dwadzieścia minut. A Nathan po trzech nie ma więcej sił.

Z rozmyślania wyrwał mnie właśnie niebieskowłosy, gdy przebiegł koło mnie. Moje spojrzenie przykuł fakt, że chłopak cały czas unikał wzroku trenera. A przynajmniej na tyle, że mężczyzna nie mógł go ma długo namierzyć. Po co on to robi?

Zaraz... Mixi-Max! No tak! Może to o to chodzi! Z jakiegoś powodu, Nathan po najkrótszym użyciu Mixi-Maxa, jest zmęczony, a unikając wzroku trenera, ma pewność, że zaraz nie dostanie tym dziwnym światłem, które powoduje wymianę.

Ale jedno mnie dziwi... Czemu Akatsuka tak uparcie chce wykonać Mixi-Max i czemu Nathan nie protestuje?

Moje myśli ponownie zostały przerwane, ale tym razem przez wiązkę światła. Poczułam się dziwnie, a potem zauważyłam, że moje włosy, opadające na ramiona, nie są już czarne a fioletowe.

Yumi KanekoDonde viven las historias. Descúbrelo ahora